[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieco większe, ale zapewniam pana, że nie może nikomu zaszkodzić.
Ale przeciętny obywatel Galaktyki wierzy w coś zupełnie innego i obawiam się,
że nie ma ochoty na żadne eksperymenty. Poza tym&
Poza tym, chciał pan zapewne dodać, różnimy się od innych. Nie jesteśmy
istotami ludzkimi, znacznie szybsze bowiem mutacje, wywołane przez
promieniowanie otoczenia, bardzo nas zmieniły& To też nie zostało udowodnione.
Ale ludzie w to wierzą.
Właśnie. I dopóki będą wierzyć, Prokuratorze, dopóki my, Ziemianie, będziemy
traktowani jak pariasi, dopóty odnajdzie pan u nas cechy, budzące pański
niesmak. Skoro nas uciskacie, nie dziwcie się, że się bronimy. Na waszą
nienawiść odpowiadamy nienawiścią. Nie, nie jesteśmy winowajcami, jesteśmy
ofiarami.
Ennius przyjął ten wybuch gniewu ze smutkiem. Nawet najlepsi z Ziemian,
pomyślał, są przewrażliwieni na tym punkcie, rozumują kategoriami: Ziemia kontra
reszta Wszechświata.
Doktorze Shekt powiedział, taktownie zmieniając temat proszę mi wybaczyć
moje prostactwo. Na swą obronę mogę przywołać jedynie młodość i znudzenie. Widzi
pan przed sobą nieszczęśnika, młodzieńca tuż po czterdziestce w dyplomacji to
zaledwie niemowlęctwo który przechodzi praktykę na Ziemi. Miną lata, nim ci
durnie z Urzędu do spraw Prowincji Zewnętrznych przypomną sobie o mnie i
wyznaczą mi mniej śmiercionośną placówkę. A zatem obaj jesteśmy więzniami na
Ziemi i obywatelami nieskończonego świata rozumu, w którym nie liczą się różnice
fizyczne czy planetarne. Proszę podać mi rękę i zostańmy przyjaciółmi.
Zmarszczki przecinające twarz Shekta wygładziły się, a ściślej biorąc
przekształciły się w inne, znamionujące dobry humor. Roześmiał się głośno.
Pańskie słowa wyrażają prośbę, lecz ton zdradza typowego imperialnego
dyplomatę. Jest pan marnym aktorem, Prokuratorze.
A zatem proszę mnie zawstydzić i odegrać rolę dobrego nauczyciela. Chciałbym,
aby opowiedział mi pan o synapsyfikatorze.
Na obliczu Shekta odbiło się zdumienie. Zmarszczył brwi.
Słyszał pan o moim urządzeniu? Jest pan zatem nie tylko administratorem, ale i
fizykiem?
Interesuje mnie każda nauka. Ale poważnie, doktorze Shekt, naprawdę chciałbym
się o nim czegoś dowiedzieć.
Uczony spojrzał uważnie na swego rozmówcę, w jego wzroku widać było wahanie.
Wstał, unosząc pomarszczoną dłoń ku ustom. Palce miętosiły wargę.
Zupełnie nie wiem, od czego zacząć.
Na Gwiazdy, jeśli zastanawia się pan, jak przedstawić mi całą teorię
matematyczną, chętnie rozwiążę pański problem. Proszę ją pominąć. Nie mam
pojęcia o waszych funkcjach, tensorach i innych podobnych czarach.
Oczy Shekta błysnęły.
Jeśli zatem mamy się ograniczyć jedynie do opisu, to jest to urządzenie, które
w założeniu miało zwiększyć zdolności uczenia się ludzi.
Ludzi? Naprawdę? I co? Czy to działa?
Sam chciałbym wiedzieć. Trzeba jeszcze wiele pracy. Podam panu najważniejsze
fakty, Prokuratorze, i niech pan sam osądzi. System nerwowy człowieka i
zwierząt zbudowany jest z materiału białkowego. Materiał ten składa się z
ogromnej liczby komórek, znajdujących się w bardzo chwiejnej równowadze
elektrycznej. Najlżejszy bodziec wystarczy, by zakłócić tę równowagę w jednej
komórce, a ta z kolei wpłynie na następną i tak dalej, póki sygnał nie dotrze do
mózgu. Sam mózg jest również gigantycznym skupiskiem podobnych komórek, które
łączą się między sobą na wszelkie możliwe sposoby. Ponieważ zaś jest ich mniej
więcej tyle co dziesięć do dwudziestej potęgi co oznacza jedynkę z
dwudziestoma zerami liczba możliwych połączeń jest rzędu dziesięć do
dwudziestej silnia. To liczba tak wielka, że gdyby wszystkie elektrony i protony
w całym Wszechświecie stały się nowymi wszechświatami, wszystkie zaś elektrony i
protony tych nowych wszechświatów znów stały się wszechświatami, to liczba
elektronów i protonów tych wszystkich wszechświatów byłaby niczym w porównaniu z
tą liczbą& Rozumie pan?
Gwiazdom niech będą dzięki, ani słowa. Gdybym spróbował, musiałbym zawyć jak
pies z bólu przeciążonego mózgu.
Hmmm. No cóż, w każdym razie to, co nazywamy impulsem nerwowym, to jedynie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]