[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wali po plaży, rozmawiając o planach na przyszłość. Lianne przyglądała się mija-
nym domom, zastanawiając się, w którym mogliby zamieszkać. %7ładen z nich nie
był w tej chwili wystawiony na sprzedaż, ale zabawnie było marzyć o przyszłości z
Trayem.
- Czy naprawdę chcesz sprzedać dom w Richmond? - spytała po raz nie wia-
domo który.
- Nie chcesz mieć własnego domu? - zdziwił się, splatając ze swoimi jej pal-
ce.
- Dom nad oceanem należy do naszej rodziny od tylu pokoleń. Zawsze mo-
żemy z niego skorzystać. Może warto mieć też dom w Richmond?
- Wydaje mi się, że częściej będziemy przyjeżdżać tutaj niż do Richmond.
Kiedy wykurujesz się po operacji, zaczniemy czegoś szukać. Jeśli nie podoba ci się
moje mieszkanie, możemy kupić inne. Jednak sądzę, że powinniśmy też mieć wła-
sny dom nad morzem.
- Dobrze. Kupimy dom z werandą wychodzącą na ocean, żebyśmy mogli ob-
serwować burzę.
Tray zmienił plan zajęć na następny tydzień. Chciał zawiezć Lianne do szpita-
la, zaczekać, aż skończy się operacja, i potem zabrać żonę do domu. Kiedy wy-
zdrowieje, opowiedzą o wszystkim jej rodzinie.
We wtorek rano przyjechali do szpitala. Doktor Wright była na obchodzie.
Pielęgniarka skontaktowała się z nią i lekarka natychmiast zjawiła się w izbie przy-
S
R
jęć.
- Lianne, od kilku dni staram się do ciebie dodzwonić - powiedziała, po czym
przeniosła wzrok na Traya.
- Doktor Wright, to mój mąż Traynor Elliott. Przepraszam, że nie było mnie w
domu. Niedawno wróciliśmy z weekendu - rzekła Lianne, biorąc Traya za rękę. -
To nasze ostatnie miniwakacje przed operacją.
- Nie będzie operacji - odparła lekarka. - Zaszły pewne komplikacje. Otrzy-
maliśmy wyniki twoich badań. Jesteś w ciąży!
Lianne oniemiała ze zdumienia. Nie poczuła nawet, że Tray mocno ścisnął jej
rękę. Czy dobrze usłyszała? Doktor Wright uśmiechnęła się promiennie.
- Trzeba przesunąć termin operacji co najmniej o dziewięć miesięcy. Zapisz
się do mnie na wizytę. Musisz zacząć brać witaminy i suplementy przeznaczone dla
kobiet oczekujących dziecka.
- Ale przecież miałam bóle!
- To się zdarza. Zrobimy kolejne badania, ale nie mam wątpliwości, że to cią-
ża. Wiem, jak bardzo zależało ci na urodzeniu dziecka, i dlatego trzeba zrobić
wszystko, co w naszej mocy, żeby o nie zadbać.
Tray porwał Lianne w ramiona, podniósł do góry i zakręcił w kółko.
- Brawo, skarbie! Jednak się udało. Czy moglibyśmy marzyć o czymś jesz-
cze?
- Może o blizniętach? - Objęła go mocno, wybuchając głośnym śmiechem.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]