[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jącej. Po chwili jednym ruchem zerwał z niej majtki. Jego wargi znalazły się w jej naj-
bardziej intymnym miejscu.
Nieco szorstki dotyk jego języka i wspomnienie poprzedniego spełnienia sprawiły,
że ziemia pod nią kolejny raz zadrżała już po upływie kilku sekund. Miała świadomość,
że takich doznań dotąd nie doświadczyła.
Uniósł ją i ułożył na sofie. Jednym ruchem ściągnął spodnie i bokserki, odrzucając
je na bok. Oszołomiona niesamowitymi doznaniami, ale i gotowa na więcej, czekała z
niecierpliwością. Położył się obok tak, że biodra miał między jej udami, gotowy w nią
wejść. Nagle zaklął.
- Co się stało?
- Nie mam zabezpieczenia - mruknął sfrustrowany.
Pragnęła go tak mocno, że nie była w stanie logicznie myśleć.
- To bezpieczne dni. Nic się nie stanie.
- Nie.
Nie miała wątpliwości, że jej pożądał, ale kiedy trochę ochłonęła, zdała sobie
sprawę, że Devlyn nie chciał podejmować nawet najmniejszego ryzyka. Musiała przy-
znać, że to było odpowiedzialne podejście. Przeraził ją natomiast fakt, że ona sama stra-
ciła zdrowy rozsądek. Oznaczało to, że już zaangażowała się znacznie bardziej, niż po-
winna.
Devlyn wzdrygnął się. Brak prezerwatywy pozwolił mu uniknąć popełnienia po-
ważnego błędu. Nie zasługiwał na rozkosz, którą mogła mu ofiarować Gillian w sytuacji,
kiedy znał całą bolesną prawdę. Klątwa zdarzeń z przeszłości ciążyła na nim jak nie-
uchronny wyrok.
Półkula mózgu odpowiedzialna za logiczne rozumowanie podpowiadała mu, że ma
natychmiast wstać i wyjść, pozostałe części ciała gwałtownie się temu sprzeciwiały. Był
tam, gdzie pragnął, a przynajmniej bardzo blisko. Gillian leżała tuż obok, czuł miękkość
jej skóry i zapach rozgrzanego ciała.
W pomieszczeniu panowała martwa cisza, przerywana jedynie miarowym tyka-
niem zegara. Nie patrzył na Gillian. Nie chciał ujrzeć na jej twarzy zakłopotania, a może
i bólu.
Wydawało mu się, że żadnej kobiety dotąd nie pragnął tak mocno, a jednak nad-
ludzkim wysiłkiem woli podniósł się z sofy.
Przyglądała mu się bez słowa, kiedy się ubierał.
Podświadomie oczekiwał, że i ona pójdzie w jego ślady, a jednak nadal leżała na
brzuchu naga.
- Przyjść do twojego pokoju? - spytała szeptem.
Odwrócił głowę. Przypomniał sobie wydarzenia z przeszłości. Nie miał prawa za-
dawać się z nią, mając pewność, że będzie to tylko chwilowy związek. Gillian była szla-
chetną kobietą, podczas gdy on sam miał ledwo zabliźnione rany, które nie pozwalały mu
pokochać nikogo. Nie chciał więc, by przez niego cierpiała, choć sama przekonywała go,
że tak nie będzie. Unikając jej wzroku, podszedł do regału i wyjął pierwszy z brzegu
tom.
- Ubierz się, proszę.
Po chwili, która wydała mu się wiecznością, usłyszał szelest, który świadczył, że
była gotowa do wyjścia.
- Devlyn, spójrz na mnie. Co będzie z nami?
Popatrzył na nią, a potem przesunął wzrok na książkę, którą trzymał w dłoniach, i
roześmiał się gorzko w duchu. Na chybił trafił wybrał pozycję Dostojewskiego pod tytu-
łem Idiota. Czyżby los chciał dać mi coś do zrozumienia? - przemknęło mu przez głowę.
Z pewnym zażenowaniem skojarzył, że o ile dobrze pamiętał obowiązkową lekturę,
główny bohater tej powieści był z gruntu dobrym, choć trochę naiwnym człowiekiem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]