[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nego wezwać, by od niego ślubowanie odebrać, jako
krześcijańskich praw i obyczajów przestrzegać bę-
dzie, a wzajem hołd i przysięgę wierności mu złożyć.
Pora skończyć bezkrólewie, zanim rozprzęże się wszy-
tko.
·ð ð SÅ‚ychać, że królewic Kazimierz u WiÅ›lan miaÅ‚
bawić powiedział Michał Bolko zaś u Skarbka
w Górach z ran się lizał. Ale gdzie by ninie był, oie
wiada, jeno że o zjezdzie wiedział, a z nami nie przy-
był.
Deszcz tymczasem ustał i obecni poczęli się żegnać
z arcybiskupem. Bracia Aiwdańce szli na gospodę za-
myśleni. Michał odezwał się:
·ð ð Ani zgadywać nie trzeba, przecz Bolko na zjazd
nie przybył.
·ð ð IÅ›cie nie trzeba potwierdziÅ‚ Skarbek. Wie,
że tu większości nie najdzie, indziej jej poszuka. Ale
prawie rzekł metropolita, pora skończyć z bezkróle-
wiem, za jedno jak.
155
·ð ð Nie za jedno markotnie odparÅ‚ MichaÅ‚.
Lepiej, by właść objął po prawie i obyczaju, nie z rąk
pospólstwa, któremu wzajem folgować będzie musiał.
Widno nie brak tu i takich, co siÄ™ Kazimierzowej
pomsty za wygnanie jego macierzy lękają. Może się
dadzą dla Bolka przekonać.
·ð ð Jedni siÄ™ Kazimierza, drudzy Bolka lÄ™kajÄ…
parsknął Skarbek. Zda się, iże najwięcej takich,
co radzi nikogo nie mieć nad sobą, jako Mojsław, a bo-
gdaj i Starze.
Michał nic nie odpowiedział i zadumał się smutno.
Pamiętał inne czasy, gdy wojować zaczynał. Państwo
rosło w potęgę i znaczenie, zdało się, że nie będzie te-
mu kresu, nie żal było trudu i krwi. Teraz, gdy koń-
czyć przychodzi, świadkiem musi być jego upadku.
Najpózniej wcielone do niego Pomorze nigdy się na
dobre z resztą nie zrosło. Za Mieszka odpadły Morawy,
Milsko i Aużyce, Czerwień zagarnęła Ruś. Teraz Ma-
zowsze nie chce dzielić wspólnego losu, Mojsław gotów
znalezć naśladowców, podzieleni łupem będą dla
obcych. Ostatnim śladem wspólnoty pozostał Kościół.
Pozbawiony oparcia w silnej władzy świeckiej, zagro-
żony jest nawrotem pogaństwa, zmarnieje owoc sta-
rań i kosztów trzech z kolei władców.
Oczekiwanie na powrót poselstwa z Poznania nie
podniosło palatyna na duchu. Widoczne już było, że
zjazd nie powezmie żadnego postanowienia, niektórzy
już się rozjeżdżać zaczęli. Toteż gdy tylko wróciło po-
selstwo z wieścią, że Rycheza wraz ze swymi Niemcami
opuściła kraj, arcybiskup zwołał zebranie nie czekając,
by rozjechała się i reszta.
Tym razem kościół pomieścił niemal wszystkich
pozostałych uczestników zjazdu, nieliczni, dla których
miejsca nie stało, skupili się przy otwartej na oścież
bramie. Wszystkim wiadomo było, że królowa ustąpiła
bez oporu i najchętniej rozjechaliby się do domów.
Wśród obecnych panował nastrój niepokoju i znie-
cierpliwienia, gdy zebranie zagaił arcybiskup, przed-
stawiając zgubne skutki bezkrólewia i zaklinając o je-
156dnomyślnośe, która jedynie może im zapobiec. Tym
razom nie dał odczuć, że byłby za wyborem Kazimie-
rza, przeciwnie, oświadczył, że kogo by nie wybrano,
służyć mu będzie radą i pomocą. Czasu było zadość,
by sprawę rozważyć, ale kto by jeszeze głos chciał za-
brać, wysłuchamy zakończył.
Wśród obecnych rozpoczął się szmer, ale ucichł, gdy
wystąpił Sulimir Doliwa i podszedłszy do ołtarza zwró-
ci-! siÄ™ do obecnych:
Iście sprawę rozważyliśmy: temu właść przeka-
zie, któren nam urzędy, nadania i przywileje zatwier-
dzi, jak zawżdy przy objęciu właśoi bywało, wybacze-
nie win poprzysięgnie.
Rozległy się liczne potakiwania, a Doliwa cią-
gnÄ…Å‚:
Jeno woiiczas jedność nioże być, gdy nikto nie
będzie żył pod strachem o swoją głowę iubo z kraju
musiał uchodslć. Ale że żadnego z królewiców tu nie
ma, by się z nami ugodzić, zjazd do Godów odłożyć,
ich zasię wezwać, by się stawili oblicznie. Czekaliśmy
rok z górą, poczekać możem jeszcze.
Znowu rozległy się potakiwania. Arcybiskup zbie-
rał się do odpowiedzi, ale uprzedził go Skarbek Awda-
niee. Wystąpił i zaczął:
Nie wiem, zali któren z królewiców zgodziłby
się właść sprawować z waszej łaski, a nie z dziedzicz-
nego prawa, jak ich rodzic, dziad i przedziad. Nijak
ją sprawować w niepokojnym czasie, ręce mając zwią-
zane i nijak ją sprawować niedośpiałemu Kazimie-
rzowi, jen tylko co z eremu wyszedł. Wszem zasię
wiadomo, iże zmarły król następcą swym królewica
Bolka ustanowił, a to wiem, że on z prawa swego nie
ustÄ…pi.
Jakby rój os poruszył, rozległy się okrzyki:
^krutnik, ubijca, Awdańoom dogodny, grożą nam...
Skarbek jednak nie zmieszany podniósł głos:
Dogodny nam lubo nie, nie w tym sprawa i nie
grożę, jeno ostrzegam. Ani Bolka wybielam; kto się
mu winny czuje, iście niechaj uchodzi, nie o nich nasza
157
troska, jeno o pospóine dobro. A to rozważcie, zali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]