[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lat temu siedział nawet w więzieniu za przemyt heroiny. Policja widziała
go ostatnio w towarzystwie znanych kryminalistów, którzy zazwyczaj
dziaÅ‚ajÄ… jedynie w Nowym Jorku, ale krÄ™cili siÄ™ po Mount Häven i po
restauracji Pasta for Pep".
- Rozumiem - rzekł Wilder beznamiętnie. - Czy komisarz ma tyle
dowodów na to, że Beekerman działa niezgodnie z prawem, by otrzymać
pozwolenie na rewizjÄ™?
Jane zaprzeczyła ruchem głowy.
- Nie. %7ładen z informatorów komisarza nie ma nic przeciwko
Beekermanowi. Tamten mądrze to rozegrał. Policja musi mieć konkretne
dowody, by sprawdzić dom Beekermana... może to być zeznanie
wiarygodnego świadka, który widział, jak przemycają narkotyki albo
kogoś z zewnątrz - najlepiej obeznanego z prawem - kto zezna, że
widział coś podejrzanego... Wtedy sędzia mógłby wydać nakaz rewizji.
RS
99
Wilder bębnił palcami o stół.
- Cholera! Miałem nadzieję, że szef policji wygrzebie coś z tego
bałaganu. Założę się o grube pieniądze, że Beekerman przygotowuje
swoje największe przedsięwzięcie, skoro zdecydował się nastraszyć
Macaroniego.
- Zgadzam się. I rozumiem, że komisarz ma niejako związane ręce.
Już teraz jest niezle sfrustrowany. Jego ludzie prowadzą obecnie trzy
inne śledztwa. Policja nie chce ruszać tej sprawy, dopóki nie będzie
miała niezbitych dowodów. Zaproponowałam więc komisarzowi, że
oboje mu pomożemy i odegramy role owych obserwatorów. Jeśli
zobaczymy coś, co uzasadniałoby od strony prawnej rewizję w domu
Beekermana, to...
Wilder przeczesał palcami włosy.
- Walker, powiedz mi, czy rzeczywiście myślisz, że Beeker-man i jego
koledzy kryminaliści będą na tyle głupi, by usiąść na trawniku przed
domem i napełniać plastykowe muszelki kokainą? Na litość boską,
musielibyśmy wedrzeć się do domu, by ich na tym przyłapać! Wtedy
oskarżono by nas o włamanie, co rzucałoby cień na wszystko, co
przekazalibyśmy policji. Poza tym, nie mamy żadnej wskazówki co do
miejsca, gdzie Beekerman gromadzi skradzione naszyjniki! Może je
składować wszędzie... nie tylko u siebie w domu! Ale nawet gdybyśmy
to dokładnie określili, skąd będziemy mieć pewność, że napełniają
muszelki kokainą, jeśi nie zobaczymy, jak to robią. I znów musielibyśmy
siÄ™ do niego nielegalnie...
- Nie bierzesz pod uwagę bardzo ważnej sprawy, Wilderze. Jak ci już
mówiłam, musimy tylko dać szansę policji, by położyła temu kres. Moim
zdaniem najprościej będzie, jeżeli zajmiemy się tym krok po kroku.
Zauważ, że mamy klienta, który padł ofiarą złodziei. Naszym zadaniem
jest zlokalizowanie skradzionego towaru. Jeśli stwierdzimy, że
Beekerman ma naszyjniki... Zobaczymy na przykład, że wnosi je do
swego domu, wtedy możemy poprosić policję, by to sprawdziła... A gdy
przy okazji wyda się, że są to nie tylko skradzione naszyjniki, ale także
oryginalne schowki wykorzystane do przemytu narkotyków... to...
Jane rozłożyła szeroko ręce.
Wilder przez długą chwilę milczał. Wreszcie niechętnie kiwnął głową.
- W porządku. Wszystko, o czym mówisz, jest możliwe, przyznaję.
Odwrócił prędko wzrok, by potem objąć ją spojrzeniem pełnym
podziwu.
RS
81
- Dobrze myślisz, Walker. Czy masz jakiś realny powód, by sądzić, że
Beekerman zrobił ze swojego domu bazę przerzutową, zamiast
wykorzystać w tym celu jakiś magazyn, zarejestrowany pod fikcyjną
nazwÄ…?
Jane uśmiechnęła się.
- Mam takie przeczucie. Wilder uniósł w górę brwi.
- Przeczucie? Myślałem, że tylko ja w naszym związku przywiązuję
wagę do przeczuć.
- Bo naprawdÄ™ moje przeczucie oparte jest na logicznym
rozumowaniu. Szef policji dał mi adres Beekermana. To odludna okolica
- żadnych sąsiadów. Trudno się tam dostać, gdyż dom stoi na skałach...
Myślę, że to najlepszy punkt na działalność niezgodną z prawem
Beekerman sądzi pewnie, że mieszkanie prywatne jest miejscem mniej
podejrzanym. Przecież każdy musi gdzieś mieszkać. Natomiast gdyby
ktoś zobaczył, że jacyś ludzie często kręcą się w rejonie magazynu czy
jakiegoÅ› opuszczonego budynku... Rozumiesz, o co mi chodzi?
Wilder napił się herbaty i powoli odstawił szklankę na stół.
- Tak, to całkiem dobra teza. Wcale niezła.
- Dziękuję.
Jane z każdą chwilą stawała się coraz bardziej podekscytowana. Czuła
się dobrze, wykorzystując swój umysł do analizowania skomplikowanej
sprawy.
- A teraz posłuchaj, co myślę, Wilderze. Powinniśmy zacząć
obserwację domu Beekermana jutro wieczorem i spróbować przyłapać
go na tym, jak wnosi do środka kartony z naszyjnikami.
Uśmiechnęła się.
- Oczywiście powiedziałam to w przenośni. Gdy go już zobaczymy z
towarem Macaroniego, zadzwonimy na policję, która w takiej sytuacji
powinna wydać nakaz rewizji.
- Dlaczego mamy odkładać to do jutra? Czy nie możemy zacząć już
dziś wieczorem albo poczekać do wtorku, kiedy ma przypłynąć ostatni
Å‚adunek dla Macaroniego?
- Twoje pierwsze pytanie jest proste. Szef policji dowiedział się od
jednego z licznych informatorów, że Beekerman wyjechał dziś razem z
żoną z miasta, by wziąć udział w zjeżdżę rodzinnym w Connecticut. Ma
wrócić w niedzielę wieczorem. Jego żona zostanie z krewnymi do
przyszłego weekendu. Co się tyczy czekania aż do wtorku, mam silne
przeczucie, że wielka transakcja odbędzie się przyszłej nocy... więc
Beekerman będzie musiał działać błyskawicznie... Zapewne postara się
RS
101
zebrać jak najwięcej naszyjników napełnionych kokainą. A na to
potrzeba czasu. Założę się, że zacznie działać już jutro, czyli w niedzielę
wieczorem, po powrocie z Connecticut.
- Tak? A skąd mamy wiedzieć, że Beekerman już nie ma pełnych
wszystkich naszyjników? - Patrzył na nią przenikliwie, tak jak to on
potrafił.
- Och, prawda. Nie mówiłam ci jeszcze tego. Szef policji powiedział,
że godzinę temu, gdy Macaroni zjawił się w restauracji, kartony z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]