Indeks IndeksHollanek Adam, Janicki Jerzy Noc lwowskich profesorówWilkinson Lee Noc w Las Vegas 361Foley Gaelen Książę 06 Noc grzechuBoswell Barbara Upalna sierpniowa noc #Jefferson James A. Noc polarnaChristie Agatha Noc i ciemnoscChristie Agata Noc w biblioteceChristine Feehan Dark 05 Dark ChallengeLe Guin Ursula K Ziemiomorze t.2 Grobowce AtuanuDewey; Democracy and Education
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    mością, że jego nazwisko pojawiłoby się w mediach.
    - Grozisz mi? - zapytał obojętnym tonem.
    - Mogłabym.
    - Nie należy rzucać grózb, jeśli nie ma się zamiaru ich spełnić.
    Zniesmaczona Sam zmierzyła go wzrokiem.
    - Pewnie jesteś ekspertem w tym temacie.
    Uśmiechnął się.
    - Gdybym ja ci zagroził, na pewno nie rzuciłbym słów na wiatr.
    Spuściła wzrok. Po co piorunowała wzrokiem ślepca? Po co w ogóle zadawa-
    ła sobie trud? Przecież nie wywarłaby na nim wrażenia, nawet gdyby widział. Cesa-
    re był niebezpieczny - wiedziała o tym od chwili, gdy ujrzała go po raz pierwszy.
    Przypuszczała, że pewnie także dlatego tak bardzo ją pociągał. Był zakazanym
    owocem, który nie przestawał kusić.
    - Twoje oświadczyny są dość niekonwencjonalne.
    - Wolałabyś, żebym przykląkł na jedno kolano i ślubował miłość do grobowej
    deski?
    Jego sarkazm dotknął Sam do żywego.
    - Czemu nie? Przynajmniej mogłabym się pośmiać.
    Cesare zignorował ten mało dowcipny komentarz i obrócił się do niej bokiem.
    - Bądzmy przez chwilę poważni - zaproponował. - Cały czas skupiasz się na
    negatywnych stronach tego układu, a pomyśl o pozytywnych. Jesteś ambitna, a ja
    mogę ci pomóc.
    - Nie zamierzam piąć się po szczeblach kariery dzięki koneksjom.
    - Więc zapomnijmy na moment o nepotyzmie. Małżeństwo ze mną da ci luk-
    sus przebierania w ofertach. Będziesz mogła wybrać dowolną drogę kariery albo
    zrezygnować z pracy i zająć się dzieckiem. Zrobisz, co zechcesz.
    R
    L
    - Jesteś dobrym sprzedawcą - podsumowała. - Jednak każdy pakt z diabłem na
    początku wydaje się wspaniały. Potem niestety okazuje się, że trzeba oddać własną
    duszę. Może od razu mi powiesz, co ty będziesz z tego miał?
    - Dlaczego od razu diabeł?
    Sam zignorowała jego pytanie.
    - Byłoby o wiele łatwiej, gdybyś otworzył jakiś fundusz powierniczy dla
    dziecka.
    - Pewnie tak - przyznał. - Ale ja chcę mieć udział w jego wychowaniu i dlate-
    go zależy mi na małżeństwie.
    - I chodzi ci tylko o to? - Chociaż to nie miało sensu, jego odpowiedz ją roz-
    czarowała. Przecież nie pragnęła jego miłości.
    - Częściowo. Przyznaję, że żona u mojego boku odstraszy wszystkie te kobie-
    ty, które będą chciały mi pomóc przejść przez ulicę.
    - Więc taka będzie moja rola?
    - Nie. Paolo troszczy się o moje bezpieczeństwo i niech tak zostanie. Tym
    bardziej że ty pewnie prędzej wepchnęłabyś mnie pod autobus.
    - Nie podsuwaj mi takich pomysłów - warknęła.
    Chociaż nie mogła poważnie traktować jego sugestii, musiała przyznać, że
    zaczęła dostrzegać pozytywne strony sugerowanego rozwiązania.
    Utrata pracy była dowodem, że niczego nie można brać za pewnik. A gdyby
    coś jej się stało? Gdyby zachorowała albo straciła życie? Kto zaopiekowałby się
    dzieckiem? Z pewnością jej brat i szwagierka stanęliby na wysokości zadania, cho-
    ciaż i bez tego mieli mnóstwo problemów.
    - O czym myślisz? - zapytał Cesare.
    - Zwykle znasz odpowiedz na to pytanie. - Sam przygryzła dolną wargę i po-
    myślała, że czasami wyglądało na to, że znał ją lepiej niż ona sama. - Kim jest Pa-
    olo?
    R
    L
    - To mój kierowca, a w pewnych sytuacjach także ochroniarz. - Po chwili do-
    dał zirytowany: - Ale nie rozmawiamy o Paolu.
    - W jakich sytuacjach? - Zaniepokoiła ją myśl, że Cesare mógłby znalezć się
    w opresji.
    - Przestaniesz zmieniać temat?
    - Jestem ciekawa. - Nie dodała, że martwi się o jego bezpieczeństwo, bo
    mógłby to zle odebrać. - A jeśli koniecznie musisz znać moje myśli, pozwól, że cię
    oświecę. Zastanawiałam się nad tym, co by było, gdybym nie przeczytała tego ar-
    tykułu o tobie i nie powiedziała ci o dziecku, i coś by mi się stało...
    - Stało?
    - Wypadki się zdarzają. - Westchnęła ciężko, przyglądając się wzorzystemu
    dywanowi pod stopami. Nawet taka optymistka jak ona nie mogła ignorować fak-
    tów. - Ludzie codziennie giną pod kołami samochodów.
    To prozaiczne stwierdzenie sprawiło, że Cesare oblał się zimnym potem. Od-
    żyły wspomnienia kałuży krwi na drodze, bezwładnych ciał. Zdławiony jęk wyrwał
    mu się z gardła. Sam zaalarmowana podniosła głowę.
    - Nic ci nie jest? - zapytała przejęta. Nigdy wcześniej nie widziała, żeby tak
    zbladł. - Boisz się o dziecko? Myślisz, że skończyłoby w domu opieki? Obiecuję,
    że mój brat i jego żona nigdy na to nie pozwolą.
    - Madre Dio, kobieto, czy możesz się wreszcie skupić? - Potarł ręką czoło.
    Miał wrażenie, że ciśnienie lada chwila rozsadzi mu czaszkę.
    Oczy Sam rozbłysły dziko. Poczuła się urażona agresywnym tonem jego gło-
    su.
    - Rozumiem, że ty zawsze działasz zgodnie z planem, analizujesz statystyki,
    ważysz za i przeciw - rzuciła sarkastycznie.
    - Właściwie przeważnie zdaję się na instynkt.
    A w tej chwili instynkt podpowiadał mu, żeby rozchylił usta i rozsmakował
    się w tej słodyczy, której dała mu wcześniej zakosztować.
    R
    L
    Tymczasem Sam tak bardzo pochłonęło wymyślanie kolejnej riposty, że nie
    zorientowała się, jakie Cesare ma zamiary, gdy pochylił się w jej stronę. A gdy jego
    usta znalazły się tuż przy jej twarzy, była zgubiona. Pocałuj mnie, pomyślała.
    A on spełnił jej niemą prośbę. Pod wpływem tej niespodziewanej pieszczoty
    zagotowała się w niej krew. Próbowała się od niego odsunąć, ale nie mogła. Pożą-
    danie wygrało z rozsądkiem. Musnęła palcami jego twarz i zamknęła oczy. Poddała
    się.
    Opadła na kolana i zarzuciła mu ręce na szyję. Przytuliła się do niego tak
    mocno, że jego twarde mięśnie odcisnęły się na jej skórze.
    Nagle Cesare wstał tak gwałtownie, że Sam się zachwiała. W ostatniej chwili
    podparła się rękami, więc szczęśliwie uniknęła upadku. Spojrzała na niego oszoło-
    miona, z trudem łapiąc oddech.
    - To nie... nie powinno było do tego dojść. - Natychmiast ogarnął ją wstyd.
    - Ale oboje wiedzieliśmy, że tak to się skończy.
    Chciała zaprzeczyć, ale otworzyła usta tylko po to, by po chwili je zamknąć.
    Podniosła się z ziemi z westchnieniem.
    - Skoro za każdym razem, gdy przebywamy w jednym pokoju, zrywamy z
    siebie ubrania, to chyba powinniśmy się pobrać - stwierdził Cesare.
    Sam ze zbyt wielkim zapałem zaczęła wygładzać bluzkę.
    - Nadal jestem ubrana - odparła z godnością.
    - Możemy temu zaradzić.
    Wydała stłumiony okrzyk oburzenia, co było absurdem, skoro ten mężczyzna
    doskonale znał każdy centymetr jej ciała. Próbowała nie myśleć o tym, jak dobrze.
    Najwyrazniej kolejny raz odczytał jej myśli, bo roześmiał się szelmowsko.
    - Czerwienisz się, prawda?
    Szeroko otworzyła oczy.
    - Skąd wiesz?
    R
    L
    - Masz odpowiedni okrzyk na każdą okazję. Poza tym nawet z tej odległości
    czuję bijące od ciebie ciepło. - Bez ostrzeżenia oparł dłoń na jej piersi. - Twoje ser-
    ce cię zdradza. To ciekawe, że nigdy cię nie widziałem, a to właśnie ciebie ze
    wszystkich znanych mi kobiet jest mi najłatwiej rozszyfrować. Jak w ogóle radzisz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •