Indeks Indeks2==02==Niezapomniane romanse Lee Miranda NIEZAPOMNIANY POCAŁUNEKHollanek Adam, Janicki Jerzy Noc lwowskich profesorówFoley Gaelen Książę 06 Noc grzechuBoswell Barbara Upalna sierpniowa noc #Jefferson James A. Noc polarnaChristie Agatha Noc i ciemnoscChristie Agata Noc w bibliotece284. Lawrence Kim Noc w SzkocjiMasters Edgar Lee (Aapeli) Mrówki Pana BogaMiranda Lee Na długie jesienne wieczory Niezapomniana kobieta
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Gdzie się zatrzymamy?
    - Zgadnij.
    R
    L
    T
    Oczywiście. Powinna się była domyślić.
    - Czy udało ci się zarezerwować ten sam pokój? - zapytała, wciąż nie wiedząc, jaki
    jest plan Jareda.
    - Tak, udało mi się.
    Zostawiwszy samochód na parkingu, weszli do holu. Recepcjonista rozpoznał
    Jareda, a słysząc, że tym razem przyjechał z żoną, szczerze się ucieszył i serdecznie ją
    powitał.
    Gdy dotarli do pokoju siedemset cztery, Perdita czuła opór przed wejściem.
    Wystrój pozostał niezmieniony, a rzut oka na łóżko z różową pościelą przywołał z
    powrotem wszystkie wspomnienia sprzed trzech lat. Teraz jednak, w obliczu nowych
    informacji na temat Jareda i siebie samej, poczuła, że są nieszkodliwe i nie mogą jej już
    zranić.
    - Mamy zarezerwowany stolik na kolację, ale może wcześniej zajrzymy do kasyna?
    - zapytał Jared, zamykając drzwi za gońcem hotelowym.
    - Chętnie - odparła.
    Poszła się odświeżyć, podczas gdy Jared telefonował. Związała włosy w elegancki
    węzeł, lekko się umalowała i włożyła koktajlową sukienkę i sandałki. Do tego kropla
    perfum i para błyszczących kolczyków i była gotowa.
    Gdy mijali się w drzwiach łazienki, Jared nawet na nią nie spojrzał.
    Po chwili sam wyszedł świeżo ogolony w doskonale skrojonym smokingu i
    czarnym krawacie i razem zeszli do kasyna.
    Sala, w której się znalezli, pełna była jasno oświetlonych stołów, przy których stali
    krupierzy. Nie było tam okien, więc w ferworze gry można było stracić poczucie czasu.
    W powietrzu unosił się zapach wina, drogich perfum, słychać było strzelające korki od
    szampana i dzwięk obracających się kół ruletki.
    - W co chcesz zagrać? - zapytał Jared.
    - Ja... ja nie wiem. Nic skomplikowanego, bo nigdy wcześniej nie grałam.
    - W takim razie spróbuj szczęścia w ruletce - zasugerował, sadzając ją przy
    najbliższym stole i kładąc przed nią na stole stos żetonów.
    - Proszę obstawiać - poleciła krupierka.
    R
    L
    T
    Idąc za przykładem gracza siedzącego obok, Perdita przesunęła swoje żetony na
    jedno z pół ponumerowanych na czerwono i jak zahipnotyzowana wpatrywała się w
    rozpędzone koło ruletki.
    Kulka wpadła do przegródki i po ogłoszeniu wygrywającego numeru, krupierka
    zgarnęła żetony.
    Po kilku kolejnych nieudanych próbach Perdita uznała ruletkę raczej za dołującą
    niż ekscytującą i gdy została jedynie z trzema żetonami, postanowiła zakończyć grę.
    I wtedy właśnie przypomniała sobie prośbę Estelle.
    W przypływie lekkomyślności, być może spowodowanym dwoma kieliszkami
    szampana, przesunęła ostatnie trzy żetony na odpowiednie pole.
    I wygrała.
    Zebrała swoje żetony i już chciała wstać, gdy Jared ją zatrzymał i posadził z
    powrotem.
    - Ale ja nie chcę stracić twoich pieniędzy.
    - Są twoje.
    - To na wózek dla Dona juniora.
    - W porządku. Teraz, kiedy szczęście zaczęło ci sprzyjać, powinnaś zagrać
    przynajmniej jeszcze raz.
    - Ten sam numer?
    - Czemu nie - zachęcił Jared i przesunął żetony ponownie na zero.
    Perdita wstrzymała oddech, patrząc na wirującą tarczę.
    I znów wypadło zero.
    Po stole przebiegł jęk zachwytu, a krupierka z wyrazem podziwu na twarzy
    zgarnęła żetony i zapłaciła zwyciężczyni.
    - Gotowa, żeby coś zjeść? - zapytał Jared, gdy wymienili żetony na pieniądze.
    Perdita nie czuła się zbytnio głodna, ale nie chciała wracać z Jaredem do pokoju,
    zważywszy na jego humor.
    - Tak - odparła więc asekuracyjnie.
    R
    L
    T
    Restauracja robiła ogromne wrażenie, z kryształowymi żyrandolami świecącymi
    jak diamenty i centralnie ulokowanym parkietem, od którego promieniście odchodziły
    stoliki.
    Na podwyższeniu, gdzie pózniej miał wystąpić kabaret, grała orkiestra, a na
    parkiecie wirowało kilka par.
    Jared szepnął coś szefowi sali, który wskazał im stolik na skraju parkietu, gdzie w
    kubełku z lodem czekał schłodzony szampan.
    Perdita zauważyła, że stoją tam trzy krzesła i trzy kieliszki.
    Gdy usiedli, orkiestra zaczęła grać romantycznego fokstrota, więc Jared wstał i
    wyciągnął do niej rękę.
    - Zatańczysz?
    Wstała lekko niepewnie.
    Jared, przy całej swojej męskości był dobrym tancerzem i Perdita zatopiła się w
    jego ramionach. Po chwili schylił głowę i tańczyli przytuleni, jak ostatnim razem, na jej
    osiemnastych urodzinach.
    Poczuła, jakby ktoś zacisnął pięść wokół jej serca.
    Czy będą jeszcze kiedyś tak szczęśliwi?
    Zapominając na moment o zmartwieniach i niepewności, zamknęła oczy i
    pozwoliła się prowadzić.
    Po kilku rozmarzonych foxtrotach nastąpiła przerwa i Jared zaprowadził Perditę z
    powrotem do stolika.
    - Wygląda na to, że czekasz na kogoś jeszcze - zauważyła, spoglądając na puste
    krzesło i kieliszek.
    - Taki był początkowy plan tej wizyty, ale zacząłem mieć wątpliwości i
    powiedziałem, żeby nie przychodziła.
    - Kim więc jest ta tajemnicza kobieta? - Wiedziona ciekawością Perdita starała się
    być delikatna.
    - Kobieta o imieniu Linda. Kiedyś była tu hostessą, ale teraz jest żoną menadżera
    kasyna.
    I wtedy ją olśniło.
    R
    L
    T
    - To jest kobieta, którą widziałam w sypialni.
    - Tak, to ona.
    Perdita wzięła głęboki oddech.
    - Jared, chcę ci coś powiedzieć...
    - Co tu się, do diabła, dzieje? - Pełen furii męski głos przerwał jej nagle w pół
    zdania.
    Odwróciła głowę i ujrzała nad sobą czerwonego z wściekłości Martina.
    - Jeśli nie chcesz zostać wyrzucony, proponuję, abyś usiadł i mówił ciszej -
    powiedział chłodno Jared.
    - Nie będziesz mi mówił, co mam robić. Przyszedłem zabrać moją narzeczoną -
    złapał Perditę za nadgarstek i próbował podnieść z krzesła.
    - Zostaw ją w spokoju - powiedział Jared cicho, unosząc się z miejsca.
    Powoli wychodząc z szoku i widząc spojrzenie szefa sali, Perdita zwróciła się do
    Martina:
    - Martin, usiądz, proszę, i porozmawiajmy.
    Po chwili obaj mężczyzni usiedli, jeden cichy i uważny, drugi w bojowym
    nastroju.
    - Skąd wiedziałeś, że tu jesteśmy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •