Indeks Indeks2==02==Niezapomniane romanse Lee Miranda NIEZAPOMNIANY POCAŁUNEKWilkinson Lee Noc w Las Vegas 361Miranda Lee Na długie jesienne wieczory Niezapomniana kobietaLee Katherine Zapisane w gwiazdachBurroughs, Edgar Rice Tarzan 04 The Son of TarzanCivil Brown Sue UwodzÄ…c pana WGraham Masterton Czarny AniołGraham Masterton The DjinnarteuzaEllison, Harlan Love ain, t nothing
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    powinniście je przyznać. Ku mojej radości zauważyłam też, że ten
    projekt rady już został uznany za przydatny przez wszystkie
    ugrupowania radnych. Będąc społecznością cywilizowaną, naszym
    obowiązkiem jest naprawdę dbać o to, aby ludzie ze Zpiewnych
    Wzgórz dostali wreszcie swój akwedukt."
    Praca w szkole jest męcząca. Mówiąc wprost, daje w kość
    niemiłosiernie, jeśli ma się przy tym trochę aktywnych ogólnych
    hobby. Ale cóż, mam i z tego oczywiście własną satysfakcję.
    W czwartej klasie jest wyjątkowo miło wyglądający chłopiec,
    Kaarlo Ramo*  cóż za straszne nazwisko dla tak sympatycznego
    chłopca. Jego ojciec pracuje gdzieś tam na poczcie, ale rysy Ka-arla
    są, mówiąc wprost, arystokratyczne. Ma długie ręce i nogi, i jest
    niezwykle rozwinięty jak na swój wiek.
    Przytoczę małe, rozczulające zdarzenie. Pewnego razu na lekcji
    zdarzyło się tak:
    - Co ty tam czytasz, Kaarlo? Co masz na kolanach?
    -Nic.
    - Kaarlo, wstań. Masz w ręce jakąś gazetę, przynieś ją tutaj.
    - To tylko taka gazeta o filmach.
    - Na to wygląda. Czy na tę ilustrację Kaarlo patrzył? -Tak.
    - Kto jest na niej?
    - Marilyn Monroe.
    - A co w niej jest do oglądania, Kaarlo?
    - Nie wiem.
    - Powiedz mi, Kaarlo.
    - Ona... ona jest trochę podobna do pani magister. Więcej nie
    męczyłam chłopaka, zaczerwienił się tak uroczo.
    Skonfiskowałam tylko gazetę, wsadziłam ją spokojnie do swojej
    teczki.
    * To nazwisko może się kojarzyć z fiń. ramę 'bagno'.
    107
    W domu rzuciłam trochę okiem na ilustrację. Nie, ta Mari-lyn
    Monroe nie jest do mnie podobna. Chłopak widzi mnie ewidentnie w
    jakimś wyidealizowanym świede. Chociaż... o ile może w układzie
    oczu i w kształcie ust nie ma czegoś... Nikt przecież właściwie nie
    wie, do kogo jest się podobnym.
    Czego jeszcze życzę sobie od życia? Niewiele, mam prawie
    wszystko. Byleby tylko Hjalmar nauczył się, że nie trzepie się dy-
    wanów wtedy, kiedy jestem w domu.
    JONAS HYTTINEN, INSPEKTOR SANITARNY
    W pierwszym roku urzędowania przypiąłem na ścianie wszyst-
    kich miejskich toalet kartkę:  Przed wyjściem proszę doprowadzić do
    porządku swoje ubranie".
    Władze miejskie zauważyły, że przekroczyłem swoje upraw-
    nienia. Niczego się nie zwalczy bez osobistego poświęcenia, po-
    wiedziałem. Płacę za te plakaty z własnej kieszeni. Sam je przecież
    wykaligrafowałem.
    Współczesna nauka, higiena, walczy z głęboko zakorzenionymi
    uprzedzeniami. Kilka lat temu ruszyłem do ataku przeciwko
    szczurom. Przynęty z trucizną porozkładałem wszędzie. Jedynym, o
    którym wiadomo, że ją zjadł, był pies pana Andersa. Zdechł.
    Pan Anders powiedział mi, że działałem wbrew prawu i kazał mi
    zapłacić za psa.
    Nie znam prawa, powiedziałem, ale na pewno nie zabrania ono
    zabijania szczurów. Nie zapłacę za pańskiego psa.
     Powinien był pan porozwieszać na bramach ostrzeżenia, że
    zostały podłożone trutki.
    Ani myślę własnym kosztem wypisywać wam kartek z ostrze-
    żeniem. A poza tym, nie wierzę, żeby pies pana sędziego umiał
    czytać.
    Pan Anders zagroził zdjęciem mnie ze stanowiska. Ale zapomniał,
    że w tym miasteczku praca inspektora sanitarnego jest wolontariatem.
    Za to nie dostaje się pensji. A nikt inny nawet by nie chciał takiego
    stanowiska.
    109
    W wyniku długich badań teoretycznie rozwiązałem już kwestię,
    jak można a priori odgadnąć, czy z jajka wyjdzie kogut czy kura. Ta
    praca badawcza nie odbyła się bez osobistych poświęceń. Zjedliśmy
    ogromne ilości jaj kurzych, i mam chronicznie twardy brzuch.
    Tę wspomnianą pracę mojego życia próbowałem nakreślić w
    sposób popularnonaukowy w kilku napisanych przez siebie
    artykułach, ale dziennikarz Póyhónen z  Dziennika Porannego" ciągle
    z żalem tłumaczy, że brak miejsca. Zobaczymy, jak zatka tego
    sceptyka, kiedy dostanę subwencje na szerzej zakrojone badania
    laboratoryjne, o które ubiegam się w Ministerstwie Edukacji.
    Wiem, że w tym miasteczku są cynicy, którzy duchowo wytykają
    mnie palcami. Ale ja się ich pytam:
    Czy wiecie, dlaczego przy szerszej końcówce jaja jest taka mała
    pusta przestrzeń? Nie wiecie.
    Czy wiecie, ile trwa kształtowanie się skorupki jaja? Nie wiecie.
    Czy wiecie, co się dzieje, gdy kura je nasiona tasznika pospolitego
    (Capsella bursa pastoris)? Nawet tego nie wiecie.
    Jak możecie zauważyć, sfera wiedzy jest nieskończenie szeroka.
    Naukowo uformowanej inteligencji nie brakuje pola do badań. Pilna
    praca trwa dalej w pracowniach badawczych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •