[ Pobierz całość w formacie PDF ]
popatrzył na ekran telewizora, gdzie wciąż był zastopowany wizerunek twarzy, i nie zrodziła
mu się w umyśle najmniejsza wątpliwość. To ten sam człowiek.
- Zdumiewające - przyznał.
- Za bardzo się nie dziw - powiedziała Tara. - Od dawna studiuję magiczną historię
San Francisco. Kończę wreszcie książkę na ten temat.
- No, no - powiedział Larry. - Podziwiam cię. Nie potrafiłbym napisać książki, nawet
gdyby to miało ocalić moje życie. Jaki ma tytuł?
- Nie chciałabym zapeszyć. Poza tym chyba nigdy jej nie skończę, więc na twoim
miejscu darowałabym sobie ten podziw.
- Jest w niej coś o poruczniku Samie Robertsie?
- Tak. Był pod każdym względem dziwakiem. Organizował spotkania okultystyczne i
opowiadał przyjaciołom, że rozmawia z samym Szatanem. W tysiąc osiemset czterdziestym
dziewiątym roku uformował grupę tak zwanych policjantów, którzy mieli chronić prawo i
porządek, ale w rzeczywistości jedynie rabowali, gwałcili i palili dobytki imigrantów. Mówili
o sobie Kierownicy albo Psy Gończe.
W lipcu tysiąc osiemset czterdziestego dziewiątego zaatakowali Little Chile. Nie
przebierając, zastrzelili Chilijczyków, a ich kobiety zgwałcili. Podłożyli ogień i zniszczyli
szałasy.
Tego było już za wiele, nawet dla spokojnej ludności San Francisco. Partia Prawa i
Porządku, utworzona przez Sama Bramana i burmistrza Thaddeusa Leavenwortha,
zorganizowała polowanie na Psy Gończe. Niektórzy zostali złapani i uwięzieni, większość
uciekła. Kilku utopiło się w zatoce. Nikt nie wie, co się stało z porucznikiem Samem
Robertsem, ale w miesiąc pózniej przysłał mieszkańcom otwarty list, w którym poprzysiągł
zemstę.
Napisał, że przygotuje dla San Francisco karę okrutniejszą, niż można sobie
wyobrazić.
Larry spojrzał na swoją dłoń.
- I ten maniak pojawia się teraz na mojej ręce?
- Na to wygląda.
- Wilbert Fraser powiedział, że mógłby odprawić nad tym egzorcyzmy.
- Nie ma potrzeby mu zabraniać.
- A ty mogłabyś coś zrobić?
Tara Gordon pokręciła głową.
- Zaświaty, życie pozagrobowe, druga strona - ja się już za takie rzeczy nie biorę.
Nawet jako tako wrażliwy Fraser nie wie, na co się porywa. To zupełnie inny świat,
poruczniku - wyższy, głębszy i szerszy, niż potrafimy pojąć - gdzie nie ma miejsca na prawo
grawitacji, zdrowy rozsądek ani logikę. Kiedyś po seansie mój bliski przyjaciel spędził
siedem miesięcy w śpiączce, a potem umarł. I Bóg jeden wie, że nie umarł szczęśliwy.
Larry w zamyśleniu wyjął kasetę.
- Więc jak myślisz, co powinienem zrobić?
- To ty jesteś detektywem.
- Masz jakieś przypuszczenia, gdzie mógł zamieszkać Szatan z Mgły?
- Mogę mieć tylko oczy i uszy szeroko otwarte.
- Okay... dzięki. Dzięki też za informacje o Samie Robertsie.
- Dobrze, że przynajmniej wierzysz.
- Wolałbym nie wierzyć.
- Zwiadomość to odpowiedzialność - powiedziała Tara dolewając sobie żubrówki. -
Wiara jest krzyżem.
Larry opuścił Waxing Moon , przeszedł tłocznym chodnikiem do samochodu, wsiadł
i owiał go zapach perfum Ralston , ponieważ na przednim fotelu siedziała Fay Kuhn.
- Nie jest pan ze mną szczery - skarciła go.
- Prowadzę dochodzenie.
- Z Tarą Gordon? To największa uwodzicielka od czasów Sally Stanford.
- Jej zachowaniu nie mogę nic zarzucić.
- Jasne, czuć to w pana oddechu.
- Jeśli mam być szczery, Tara Gordon przekonała mnie, że to, co mówiła pani o
Czarnym Bractwie, jest prawdą... i że prawdą jest to, co mówił Wilbert Fraser: że próbują
ożywić upadłego anioła Beliala... jeśli takie upadłe anioły rzeczywiście istnieją... i że
prawdopodobnie mamy tu do czynienia z największym zaburzeniem psychicznym od czasów
czarownic z Salem.
- Mogę pana zacytować?
Larry zawahał się. Jeśli jego opinia o powiązaniach Szatana z Mgły z zaświatami
ukaże się w druku, Dan Burroughs bez wątpienia wybuchnie. Z drugiej strony był zupełnie
pewien, że rozwiązanie zagadki tych sześciu rzezi leży w świecie duchów i że pomóc mu
mogą jedynie ci, którzy wierzą w życie po życiu i w drugą stronę.
Istniał jeszcze jeden przekonujący powód, aby podać taką opinię do wiadomości
publicznej; Szatan z Mgły po raz pierwszy dowie się, że Larry poszukuje go nie tylko zgodnie
z procedurą śledczą, ale także na poziomie okultystycznym. Może to go zdenerwuje,
wyprowadzi z równowagi, skłoni do opuszczenia kryjówki. Wszystkie jego posunięcia były
chełpliwe i aroganckie. Może Larry skłoni go do odrobinę otwartszego działania i odkryje
jego plany. Potrzebuje tylko jednej nitki.
- Czy mi pan pozwoli, czy nie - powiedziała Fay Kuhn - puszczę coś o
niekonwencjonalnym aspekcie śledztwa. Muszę. W Chron też już wiedzą.
- Mam mieszane uczucia - przyznał się Larry. - Dostanę niezły ochrzan od Dana,
prawdopodobnie z biura burmistrza też. Ale muszę chyba wyciągnąć wszystko na światło
dzienne.
- To dobrze. - Fay wyjęła długopis. - Pozwoli pan, że najpierw zapytam, co pana
naprowadziło na przypuszczenie, że Szatan z Mgły to ktoś więcej niż zwykły socjopata?
Larry odchrząknął. Zdawał sobie sprawę z politycznego znaczenia tego, co robi, ale
śledztwo jest, do cholery, ważniejsze od polityki.
- W telefonicznym ostrzeżeniu Szatan z Mgły wspomniał o drugiej stronie . Miał na
myśli drugą stronę życia - świat duchów. %7łona zasugerowała, żebym poszedł sprawdzić tę
drugą stronę na seansie spirytystycznym. Szedłem bez żadnych uprzedzeń, otwarty na
wszystko. Jeśli mam być szczery, nie spodziewałem się, że dokądkolwiek to zaprowadzi.
- Dobrze... to było u Wilberta Frasera?
- Tak. Gdy poszedłem na seans, ku swojemu zdumieniu odkryłem, że druga strona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]