Indeks Indeks0423. Moreland Peggy Anioł w za dużej sukience (Harlequin Desire)2005 36. Czas aniołów 2. DavDiaana Palmer Aniołek2. Graham Heather Sztuka miłościMasters Edgar Lee (Aapeli) Mrówki Pana BogaPS44 Pan Samochodzik i Czarny Książę Olszakowski TomaszAlex Kava Czarny piątekGraham Heather Gorączka nocy 02 Szmaragdowy aniołGraham Masterton The DjinnAntoni Czechow Drobiazgi zycia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • limerykarnia.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    popatrzył na ekran telewizora, gdzie wciąż był zastopowany wizerunek twarzy, i nie zrodziła
    mu się w umyśle najmniejsza wątpliwość. To ten sam człowiek.
    - Zdumiewające - przyznał.
    - Za bardzo się nie dziw - powiedziała Tara. - Od dawna studiuję magiczną historię
    San Francisco. Kończę wreszcie książkę na ten temat.
    - No, no - powiedział Larry. - Podziwiam cię. Nie potrafiłbym napisać książki, nawet
    gdyby to miało ocalić moje życie. Jaki ma tytuł?
    - Nie chciałabym zapeszyć. Poza tym chyba nigdy jej nie skończę, więc na twoim
    miejscu darowałabym sobie ten podziw.
    - Jest w niej coś o poruczniku Samie Robertsie?
    - Tak. Był pod każdym względem dziwakiem. Organizował spotkania okultystyczne i
    opowiadał przyjaciołom, że rozmawia z samym Szatanem. W tysiąc osiemset czterdziestym
    dziewiątym roku uformował grupę tak zwanych policjantów, którzy mieli chronić prawo i
    porządek, ale w rzeczywistości jedynie rabowali, gwałcili i palili dobytki imigrantów. Mówili
    o sobie Kierownicy albo Psy Gończe.
    W lipcu tysiąc osiemset czterdziestego dziewiątego zaatakowali Little Chile. Nie
    przebierając, zastrzelili Chilijczyków, a ich kobiety zgwałcili. Podłożyli ogień i zniszczyli
    szałasy.
    Tego było już za wiele, nawet dla spokojnej ludności San Francisco. Partia Prawa i
    Porządku, utworzona przez Sama Bramana i burmistrza Thaddeusa Leavenwortha,
    zorganizowała polowanie na Psy Gończe. Niektórzy zostali złapani i uwięzieni, większość
    uciekła. Kilku utopiło się w zatoce. Nikt nie wie, co się stało z porucznikiem Samem
    Robertsem, ale w miesiąc pózniej przysłał mieszkańcom otwarty list, w którym poprzysiągł
    zemstę.
    Napisał, że przygotuje dla San Francisco karę okrutniejszą, niż można sobie
    wyobrazić.
    Larry spojrzał na swoją dłoń.
    - I ten maniak pojawia się teraz na mojej ręce?
    - Na to wygląda.
    - Wilbert Fraser powiedział, że mógłby odprawić nad tym egzorcyzmy.
    - Nie ma potrzeby mu zabraniać.
    - A ty mogłabyś coś zrobić?
    Tara Gordon pokręciła głową.
    - Zaświaty, życie pozagrobowe, druga strona - ja się już za takie rzeczy nie biorę.
    Nawet jako tako wrażliwy Fraser nie wie, na co się porywa. To zupełnie inny świat,
    poruczniku - wyższy, głębszy i szerszy, niż potrafimy pojąć - gdzie nie ma miejsca na prawo
    grawitacji, zdrowy rozsądek ani logikę. Kiedyś po seansie mój bliski przyjaciel spędził
    siedem miesięcy w śpiączce, a potem umarł. I Bóg jeden wie, że nie umarł szczęśliwy.
    Larry w zamyśleniu wyjął kasetę.
    - Więc jak myślisz, co powinienem zrobić?
    - To ty jesteś detektywem.
    - Masz jakieś przypuszczenia, gdzie mógł zamieszkać Szatan z Mgły?
    - Mogę mieć tylko oczy i uszy szeroko otwarte.
    - Okay... dzięki. Dzięki też za informacje o Samie Robertsie.
    - Dobrze, że przynajmniej wierzysz.
    - Wolałbym nie wierzyć.
    - Zwiadomość to odpowiedzialność - powiedziała Tara dolewając sobie żubrówki. -
    Wiara jest krzyżem.
    Larry opuścił  Waxing Moon , przeszedł tłocznym chodnikiem do samochodu, wsiadł
    i owiał go zapach perfum  Ralston , ponieważ na przednim fotelu siedziała Fay Kuhn.
    - Nie jest pan ze mną szczery - skarciła go.
    - Prowadzę dochodzenie.
    - Z Tarą Gordon? To największa uwodzicielka od czasów Sally Stanford.
    - Jej zachowaniu nie mogę nic zarzucić.
    - Jasne, czuć to w pana oddechu.
    - Jeśli mam być szczery, Tara Gordon przekonała mnie, że to, co mówiła pani o
    Czarnym Bractwie, jest prawdą... i że prawdą jest to, co mówił Wilbert Fraser: że próbują
    ożywić upadłego anioła Beliala... jeśli takie upadłe anioły rzeczywiście istnieją... i że
    prawdopodobnie mamy tu do czynienia z największym zaburzeniem psychicznym od czasów
    czarownic z Salem.
    - Mogę pana zacytować?
    Larry zawahał się. Jeśli jego opinia o powiązaniach Szatana z Mgły z zaświatami
    ukaże się w druku, Dan Burroughs bez wątpienia wybuchnie. Z drugiej strony był zupełnie
    pewien, że rozwiązanie zagadki tych sześciu rzezi leży w świecie duchów i że pomóc mu
    mogą jedynie ci, którzy wierzą w życie po życiu i w drugą stronę.
    Istniał jeszcze jeden przekonujący powód, aby podać taką opinię do wiadomości
    publicznej; Szatan z Mgły po raz pierwszy dowie się, że Larry poszukuje go nie tylko zgodnie
    z procedurą śledczą, ale także na poziomie okultystycznym. Może to go zdenerwuje,
    wyprowadzi z równowagi, skłoni do opuszczenia kryjówki. Wszystkie jego posunięcia były
    chełpliwe i aroganckie. Może Larry skłoni go do odrobinę otwartszego działania i odkryje
    jego plany. Potrzebuje tylko jednej nitki.
    - Czy mi pan pozwoli, czy nie - powiedziała Fay Kuhn - puszczę coś o
    niekonwencjonalnym aspekcie śledztwa. Muszę. W Chron też już wiedzą.
    - Mam mieszane uczucia - przyznał się Larry. - Dostanę niezły ochrzan od Dana,
    prawdopodobnie z biura burmistrza też. Ale muszę chyba wyciągnąć wszystko na światło
    dzienne.
    - To dobrze. - Fay wyjęła długopis. - Pozwoli pan, że najpierw zapytam, co pana
    naprowadziło na przypuszczenie, że Szatan z Mgły to ktoś więcej niż zwykły socjopata?
    Larry odchrząknął. Zdawał sobie sprawę z politycznego znaczenia tego, co robi, ale
    śledztwo jest, do cholery, ważniejsze od polityki.
    - W telefonicznym ostrzeżeniu Szatan z Mgły wspomniał o  drugiej stronie . Miał na
    myśli drugą stronę życia - świat duchów. %7łona zasugerowała, żebym poszedł sprawdzić tę
     drugą stronę na seansie spirytystycznym. Szedłem bez żadnych uprzedzeń, otwarty na
    wszystko. Jeśli mam być szczery, nie spodziewałem się, że dokądkolwiek to zaprowadzi.
    - Dobrze... to było u Wilberta Frasera?
    - Tak. Gdy poszedłem na seans, ku swojemu zdumieniu odkryłem, że  druga strona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •