Indeks IndeksGlen Cook Dread Empire 05 All Darkness MetGlen Cook Garrett 06 Red Iron Nights19234876 The Italian Cook BookMercedes Lackey Bardic Voices 02 Robin & the KestrelLloyd Biggle Jr PomnikLou Paget Die Perfekte Liebhaberin. Sextechniken, Die Ihn VerrĂźckt MachenTh0rg4l_01_Dz13ck0_z_gw14zdHeinlein, Robert A Historia del Futuro IIICarter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagher 2 Tylko mi nie wierzKomisarz Palmu Tak mć…wić… gwiazdy, panie komisarzu Waltari Mika
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    uczynki Elizabeth sprowadziły tragedię na Salem. Edward przeczytał i spojrzał
    na Kim.
     Więc?  spytał.  To już wiemy.
     My wiemy  przytaknęła Kim.  Ale czy oni wiedzieli? To znaczy chodzi
    mi o to, czy wiedzieli o grzybie.
    Edward jeszcze raz przyjrzał się listowi i przeczytał ostatnie zdanie.
     Nie  powiedział, gdy skończył.  Z naukowego punktu widzenia to
    zupełnie niemożliwe. Nie mieli ani możliwości technicznych, ani poznawczych.
     Więc jak rozumieć to zdanie? Na początku listu Sewall przyznał, że popeł-
    nił błędy w innych sprawach o czary, ale nie w sprawie Elizabeth. Oni wszyscy
    wiedzieli coś, czego my nie wiemy.
     A więc wracamy do tajemniczego dowodu.  Edward oddał jej list. 
    Owszem, to ciekawe, ale dla mnie nieprzydatne i naprawdę nie mam teraz czasu
    na takie rzeczy.
    Zeszli na sam dół.
     Przykro mi, że jestem tak mało komunikatywny  powiedział Edward. 
    Jakby dla ukoronowania wszystkich moich problemów Stanton okazuje się kolo-
    salnym palantem, prawie takim samym jak ci z Harvardu. Miotając się między
    nim a tamtymi, czasem mam ochotę się powiesić.
     Czy naprawdę warto się tak męczyć?
    Edward przyjrzał się jej z niedowierzaniem.
     Oczywiście  odparł rozdrażniony.  Nauka wymaga poświęceń. Wia-
    domo.
    191
     Mnie to wygląda raczej na biznes niż na naukę  zauważyła Kim. Edward
    nie odpowiedział.
    Gdy znalezli się na zewnątrz, poszedł prosto do swojego samochodu.
     Będziemy punkt wpół do ósmej  zawołał przez ramię, zanim zasiadł za
    kierownicą. Uruchomił silnik i pędem ruszył w kierunku laboratorium, rozprysku-
    jąc wokół kurz i piach.
    Kim wsiadła do swojego samochodu i zabębniła palcami o kierownicę. Du-
    mała, co zrobić na tę kolację. Teraz, kiedy Edward już pojechał, była na siebie zła
    i rozczarowana swoją uległością wobec tych nieoczekiwanych i niedorzecznych
    żądań.
    Znała u siebie te zachowania i bardzo ich nie lubiła. Po dziecinnemu starała
    się uległością załagodzić wszelkie zadrażnienia. Tak samo postępowała wiele lat
    temu w stosunku do ojca. Ale zauważyć, że postępuje zle, a zacząć postępować
    inaczej, to dwie zupełnie różne sprawy. Tak jak niegdyś ojca, starała się zadowolić
    Edwarda, ponieważ pragnęła i potrzebowała jego uznania. Ale, tłumaczyła sobie
    Kim, Edward przeżywa trudne chwile i także potrzebuje jej.
    Uruchomiła samochód i pojechała do miasta, na zakupy. Po drodze nadal roz-
    myślała nad swoją sytuacją. Naprawdę nie chciała stracić Edwarda, ale w ostat-
    nich tygodniach im bardziej się starała i im więcej okazywała mu zrozumienia,
    tym większe stawały się jego wymagania.
    Mając tak mało czasu, Kim zdecydowała się na proste menu: stek z grilla,
    sałatka i gorące bułeczki. Do picia albo wino stołowe, albo piwo. Na deser ku-
    piła owoce i lody. Za piętnaście siódma miała już przygotowane mięso, sałatkę
    i bułeczki. Rozpaliła nawet ogień na grillu.
    Pomknęła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Właśnie nakrywała do stołu,
    kiedy przed domem zatrzymał się mercedes Stantona.
     Witaj, kuzynko  rzekł Stanton wchodząc w drzwi. Cmoknął Kim w po-
    liczek.
    Kim przywitała się z nim i spytała, czy napije się wina. Stanton przytaknął
    i podążył za nią do kuchni.
     Czy to jedyne wino, jakie masz?  spytał lekceważąco widząc, jak Kim
    odkręca nakrętkę.
     Obawiam się, że tak.
     W takim razie chyba wolę piwo.
    Gdy Kim kontynuowała przygotowania do kolacji, Stanton usadowił się na
    stołku i obserwował jej pracę. Nie zaproponował, że jej pomoże, ale Kim to nie
    przeszkadzało. Wszystko szło zgodnie z planem.
     Widzę, że zaprzyjazniłaś się z Buforem  zauważył Stanton. Pies Edwarda
    plątał się jej pod nogami.  Podziwiam cię. To wstrętne bydlę.
    192
     Ja z Buforem?  rzuciła Kim cynicznie.  Chyba żartujesz. Nie bój się,
    nie przyszedł tu do mnie, tylko do steków. Zwykle jest z Edwardem w laborato-
    rium.
    Sprawdziła temperaturę w kuchence i włożyła bułeczki.
     Jak ci się tu mieszka?  spytał Stanton.
     Dobrze  odpowiedziała. Po czym westchnęła.  W każdym razie prze-
    ważnie. Niestety sytuacja w laboratorium zdominowała wszystko. Przez to całe
    napięcie Edward jest u kresu wytrzymałości nerwowej.
     Wiem coś o tym  skomentował Stanton.
     Harvard strasznie mu się daje we znaki  stwierdziła Kim. Celowo nie
    dodała, że i Stanton też.
     Ostrzegałem go na początku, że z Harvardem będą problemy. Wiem z wła-
    snego doświadczenia, że oni na pewno nie będą skłonni przymknąć oka na jego
    poczynania. W każdym razie nie wtedy, kiedy zwietrzyli potencjalny zysk. Uni-
    wersytety ostatnio bardzo się uwrażliwiły na takie rzeczy, zwłaszcza Harvard.
     Bardzo bym nie chciała, żeby zrujnował swoją karierę naukową. Zanim
    zaczęła się ta sprawa z Ultra, uczelnia była jego największą miłością.
    Zaczęła przyprawiać sałatkę.
    Stanton wodził za nią wzrokiem i milczał, dopóki nie złowił jej spojrzenia.
     No i jak wam się układa, dzieci?  spytał.  Nie chcę być wścibski, ale
    pracując z nim nad tym projektem stwierdziłem, że Edward nie jest najłatwiejszą
    osobą pod słońcem.
     Ostatnio było różnie. Trochę denerwująco  przyznała Kim.  Przepro-
    wadzka nie poszła tak gładko, jak się spodziewałam, ale nie wzięłam pod uwagę
    Ultra ani Omni. Jak już mówiłam, Edward miał ostatnio mnóstwo problemów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •