[ Pobierz całość w formacie PDF ]
238
Ale żal pozostaje... jak wieniec na drogim grobie. Droga Vedo, proszę mnie
pocałować!...
Młoda kobieta spełniła posłusznie prośbę astronauty, następnie odepchnęła go z
lekka i poszła szybko w kierunku linii elektrobuso-wej. Erg Noor odprowadzał ją
wzrokiem aż do chwili, gdy robot -kierowca zatrzymał wóz, w którego wnętrzu
znikła jej czerwona suknia.
Veda także patrzyła na stojącego bez ruchu Erga Noora. W jej pamięci brzmiał
natrętnie wiersz dawnego poety znany obecnie w postaci popularnej piosenki. Dar
Wiatr zacytował go niegdyś Ve-dzie w odpowiedzi na jej czuły wyrzut:
I nie rozłączą nas nieba anioły, Ni duchy głębin, ani ludzie zli, Dopóki w
sercach naszych miłość gości, O moja cudna, Annabel-Li! *
Było to wyzwanie rzucone siłom przyrody przez dawnego mężczyznę, który bez walki
nie chciał oddać losowi ukochanej.
Elektrobus zbliżał się do odgałęzienia Drogi Spiralnej, a Veda wciąż jeszcze
stała przy oknie, oparta o polerowaną poręcz, i nuciła przepojoną głębokim
smutkiem piosenkę.
Anioły tak w dawnych czasach religijni Europejczycy nazywali wyimaginowane
duchy nieba, zwiastuny woli bóstw. Anioł oznacza w języku starogreckim
zwiastuna. Słowo zapomniane od wielu wieków..."
Na stacji Veda otrząsnęła się ze swych myśli, ale niebawem znów do nich
powróciła.
Zwiastuny nieba, kosmosu, tak by można nazwać Erga Noora, Mvena Masa i Dara
Wiatra. Zwłaszcza Dara Wiatra, kiedy się znajdzie na bliskim, ziemskim niebie
przy budowie satelity... Veda uśmiechnęła się. Ale w takim razie duchy
głębin to my, historycy powiedziała głośno i wsłuchana w brzmienie własnego
głosu roześmiała się wesoło. Tak, właśnie anioły nieba i duchy głębin! Czy się
to tylko spodoba Darowi Wiatrowi?...
Niskie limby o czarnym igliwiu odporna na zimno forma otrzymana drogą
kultywacji specjalnie dla okolic Subantarktyki uroczyście szumiały pod naporem
nie słabnącego wiatru. Zimne powie-
Z poematu poety amerykańskiego XIX wieku Edgara Allana Poe.
239
trze płynęło bystrą rzeką niosąc z sobą niezwykłą świeżość, właściwą otwartym
oceanom i wysokim górom. W górach w zetknięciu z wiecznym śniegiem upalny wiatr
ma smak musującego wina. Tu oddech oceanu czuło się niemal dotykalnie, jako
opływający ciało wiew wilgoci.
Budynki sanatorium Biała Zorza" schodziły ku morzu stopniami szklanych ścian,
przypominając swoimi zaokrąglonymi kształtami ogromne okręty dalekiej
przeszłości. Bladomalinowe zabarwienie przestrzeni między oknami, klatkami
schodowymi, i pionowymi kolumnami we dnie kontrastowo odbijało się od
kopulastych mas czeko-ladowo-liliowych skał andezytowych poprzecinanych
niebieskawo-szarymi ścieżkami, pokrytymi stopem syjenitu. Obecnie jednak noc
podbiegunowego przedwiośnia stonowała wszystkie barwy swym specyficznym,
białawym światłem, sączącym się jednocześnie z głębi nieba i morza. Słońce
skryło się za płaskowzgórzem. Monumentalna zorza rozprzestrzeniała się na całą
południową stronę. Był to odblask potężnych lodów kontynentu antarktycznego,
lodów, które się zachowały na wysokim garbie jego połowy wschodniej, dokąd je
usunęła wola ludzka, pozostawiając zaledwie jedną czwartą dawnej tarczy
lodowcowej. Biała zorza lodowa, od której wzięło nazwę sanatorium, zmieniła
wszystko w widmowy świat lekkiej światłości bez cieni i refleksów.
Czworo ludzi szło wolno w kierunku oceanu, stąpając po lśniącej srebrzyście
ścieżce. Twarze mężczyzn idących w tyle robiły wrażenie rzezb wykutych w szarym
granicie, oczy kobiet przybrały zagadkową głębię.
Niżą Krit tuliła twarz do futrzanego kołnierza narzutki Vedy Kong. Była
podniecona. Veda przypatrywała się Nizie z lekkim zdziwieniem.
Wydaje mi się, że najlepszą rzeczą, jaką kobieta może złożyć ukochanemu w
darze, jest stworzenie go na nowo i tym samym przedłużenie życia swego bohatera.
Przecież to już prawie nieśmiertelność.
Mężczyzni rozumują inaczej odparła Veda. Dar Wiatr mówił mi, że nie
chciałby mieć córki zbyt podobnej do ukochanej. Byłoby mu trudno zejść ze świata
pozostawiając ją samą, bez swojej miłości, bez ochrony... To przeżytki dawnej
zazdrości i potrzeba ochrony.
A dla mnie jest nie do zniesienia myśl o rozłące z maleństwem, z moją
najbardziej własną istotą ciągnęła pochłonięta myślami Niżą. Oddać je na
wychowanie zaraz po wykarmieniu!
Rozumiem to, ale się nie zgadzam. Veda zachmurzyła się, dziewczyna bowiem
poruszyła bolesną strunę jej duszy. Jedno
240
z najważniejszych zadań ludzkości to przezwyciężenie ślepego instynktu
macierzyńskiego. Jest rzeczą bezsporną, że tylko zbiorowe wychowanie dzieci
przez specjalnie w tym celu kształconych i dobieranych ludzi może ukształtować
człowieka naszej społeczności. Teraz się już nie spotyka egzaltowanej miłości
macierzyńskiej, tak powszechnej w dawnych czasach. Każda matka wie, że cały
świat jest życzliwie ustosunkowany do jej dziecka. Toteż instynktowna miłość
wilczycy, zrodzona ze strachu o swoje małe, stopniowo zanika.
Pojmuję to odparła Niżą ale tylko rozumowo.
A ja całym swym jestestwem czuję, że największe szczęście polega na sprawianiu
radości innej istocie. Dostępne ono jest teraz każdemu człowiekowi bez względu
na wiek. Jest to uczucie, którego w dawnych społeczeństwach doznawali jedynie
rodzice, babki, dziadkowie, przede wszystkim zaś matki... Stała obecność przy
maleństwie to przecież także przeżytek czasów, w których kobiety były skrępowane
warunkami życia i nie mogły towarzyszyć swoim ukochanym. Wy oboje będziecie z
sobą razem, póki się kochacie.
Nie wiem, ale bywa, że czuję palące pragnienie, żeby obok mnie szło takie
maluśkie, podobne do niego stworzonko... I... nie, nic nie wiem!
Istnieje Wyspa Matki Jawa. Tam żyją kobiety, które chcą same wychowywać
swoje dzieci.
O nie! Tego bym nie potrafiła. Czuję w sobie nadmiar sił i poza tym, byłam już
raz w kosmosie... Veda uśmiechnęła się życzliwie.
Pani jest wcieleniem młodości, Nizo, i nie tylko w sensie fizycznym. Stykając
się ze sprzecznościami życia, jak większość młodych, nie pojmuje pani, że są one
właśnie samym życiem, że radość miłości niesie z sobą trwogi, troski i smutek
tym silniejsze,'im mocniejsza jest miłość. A pani się wydaje, że już pierwszy
cios zadany przez życie potrafi człowieka złamać.
Wymawiając ostatnie słowa Veda doznała jakby olśnienia. Nie, nie sama tylko
młodość była przyczyną trosk i pragnień Nizy!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]