[ Pobierz całość w formacie PDF ]
często odnotowywane przeżycia osób przekonanych, że stoją w obliczu śmierci -
co zdarza się na przykład skoczkom spadochronowym lub alpinistom; obserwacje
naukowe dowodzą, że w nieomal jednej trzeciej takich przypadków ci, którzy
przeżyli, mówią, iż przed oczyma pojawiała się im "wizja całego życia".11 Pewien
cudem ocalały Amerykanin, który spadał z wysokości ponad 1000 m z zamkniętym
spadochronem, opisuje to następująco:
Ma się takie wrażenie, jakby przed oczyma przesuwał się film ukazujący sceny od
wczesnego dzieciństwa do chwili obecnej... Wydaje ci się, że obrazy z całego życia
płyną przed tobą, głupstwa, któreś robił, kiedyś był mały i uparty. Widzisz też twarze
rodziców - wszystko. I to, o czym się już zapomniało. Rzeczy. które pamiętałem
może dwa lata temu, ale już nie teraz. Wszystko powracało, wszystko co robiłem,
kiedy byłem mały... jak na obrazie, jak w kinie. I to w ciągu jednej czy dwóch
sekund. Bach, bach! [strzela palcami]. I wszystko takie jasne, jak w biały dzień.
Mimo że przelatywało szybko jak błyskawica, można było widzieć każdy szczegół.
Niebywałe, zupełnie jakby ktoś programował komputer, umieścił ci komputer w
głowie i programował cię, tak to było... Jakby się zaczynało od samego początku i
dochodziło do końca wszystkich zdarzeń. Jak w zegarku, zupełnie jak w zegarku.
Wszystko po kolei.12
To, że w obliczu śmierci uruchamia się odtwarzanie zapisu pamięciowego,
potwierdza także przypadek pewnej siedemdziesięcioletniej Angielki, która w 1902
roku omal nie umarła na zapalenie płuc; w ostatnim momencie uratował ją
internista, dr Henry Freeborn. Relacjonował pózniej w piśmie "The Lancet", że ta
kobieta, już nieprzytomna, zaczęła mówić jakimś niezrozumiałym dla otoczenia
językiem; dopiero ktoś z odwiedzających rozpoznał, że jest to bezbłędny hindi.13
Jak wyjaśnił tłumacz, mówiła cały czas o kupowaniu słodyczy na bazarze i
deklamowała jakieś hinduskie wiersze. Trwało to około dwudziestu czterech godzin,
po czym zaczęła mówić po angielsku, a pózniej trochę po francusku i po niemiecku.
Dopiero po tygodniu, kiedy chora w pełni odzyskała przytomność, wszystko się
wyjaśniło. Aczkolwiek teraz mogła sobie przypomnieć zaledwie parę słów w języku
hindi, w dzieciństwie, ponieważ umarła jej matka, do czwartego roku życia
wychowywały ją w Indiach miejscowe ayahs, czyli niańki, które mówiły do niej
wyłącznie w tym języku. Następnie przewieziono ją do Anglii, gdzie oczywiście
mówiła tylko po angielsku, pózniej, podróżując po Europie, uczyła się francuskiego i
niemieckiego. Zupełnie tak, jakby w momencie śmierci hipotetyczna taśma z
zapisem wspomnień cofnęła się do czasu narodzin, a podczas gdy chora
odzyskiwała zdrowie, stopniowo w "zwolnionym tempie" przesuwała się w przód do
aktualnego momentu jej życia.
Kolejną przesłanką wskazującą na istnienie czegoś "ponad" i "poza" ciałem -
czegoś, co może oderwać się od fizycznego mechanizmu ciała i mózgu - jest coraz
szerzej uznawany fakt, że nawet człowiek głęboko nieprzytomny i nie reagujący na
żadne normalne bodzce, jakąś cząstką siebie samego jest w stanie nas usłyszeć.
Na przykład mój bliski znajomy, ksiądz Peter Rinaldi, przez wiele lat przebywający
w Port Chester w stanie Nowy Jork, opowiedział mi, jak pewnego dnia
zatelefonowała do niego jakaś tajemnicza kobieta, wzywając go do również obcego
mu człowieka, katolika, który umierał w szpitalu w Port Chester. Ksiądz Rinaldi
szybko udał się do szpitala, gdzie się dowiedział, że ów pacjent doznał rozległego
wylewu i nie będzie można nawiązać z nim kontaktu. Nie zrażony tym przystąpił
spokojnie do udzielania Sakramentu Chorych, szepnąwszy pacjentowi do ucha,
aby ściskał mu rękę, jeśli będzie go słyszał. Z początku konający słabo reagował,
dopiero w momencie, kiedy ksiądz spróbował nakreślić olejem świętym znak krzyża
na wewnętrznej stronie jego dłoni, stała się rzecz niespodziewana. Gdy odwróciłem
prawą rękę, [pacjent] powoli obrócił ją z powrotem - dłonią w dół. Wielokrotnie, jak
mogłem najdelikatniej, odwracałem mu ręce dłońmi w górę, najpierw prawą, potem
lewą, on zaś uparcie odwracał je. Nagle coś mnie olśniło. "Czy jesteś księdzem?"
zapytałem trzymając go za rękę. Uścisnął moją dłoń otworzywszy oczy i lekko
skinął głową. Nie wszyscy wiedzą, że w wypadku gdy Sakrament Chorych
udzielany jest kapłanowi, namaszcza się wierzch ręki, ponieważ dłoń od wewnątrz
została już namaszczona w dniu święceń kapłańskich.14
Widząc łzy wdzięczności w oczach umierającego, ojciec Rinaldi domyślił się, że ów
"ksiądz" należał do tych, którzy sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu - być może
z powodu związku z tajemniczą kobietą, która telefonowała, jako że w aktach
szpitalnych nie było odnotowane, że ów mężczyzna jest kapłanem. Godne uwagi,
że w ostatnich chwilach życia, mimo beznadziejnego stanu fizycznego, jego umysł
pochłonięty był całkowicie troską o to, aby otrzymać rozgrzeszenie we właściwy
sposób, aby mógł umrzeć w spokoju.
Podobny wypadek przeżył hrabia Johnnie Spencer, ojciec Diany, księżnej Walii,
który 9 września 1979 roku na dziedzińcu siedziby swoich przodków, Althorp w
Northamptonshire, miał wylew krwi do mózgu.15 Mimo że leżał całkowicie
nieprzytomny, bliski śmierci, jego żona, księżna Raine Spencer, przez wiele
[ Pobierz całość w formacie PDF ]