Indeks IndeksJohn Maddox Roberts Stormlands 04 Steel Kings UC FR6Barrie Roberts Sherlock Holmes and the King's Governess (pdf)Miloš Jesenský & Robert Leśniakiewicz Tajemnica księżycowej jaskiniIsaac Asimov & Robert Silverberg The Positronic ManOut of Uniform 1 In Bed with Mr Wrong Katee RobertCo Polska dała światu Jerzy Robert Nowak tom 1Heinlein, Robert A Historia del Futuro IIIC Roberts John Maddox Conan zuchwałyHaasler Robert Zbrodnie w imieniu ChrystusaLe Guin Ursula K Ziemiomorze t.2 Grobowce Atuanu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • csw.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    dlatego nie chciała, \eby Trace nara\ał \ycie. W końcu gdyby nie ona, Trace
    spędzałby dalej swoje wakacje w Meksyku. Jakie miała prawo, by nara\ać go na
    śmierć?
    Kiedy usiłowała mu to wytłumaczyć, zbył ją.
     Chcesz powiedzieć, \e czujesz się za mnie odpowiedzialna? Całkiem
    niepotrzebnie. Sam odpowiadam za siebie, złotko.
    Od tej pory starannie ukrywała swoje lęki i obawy, wiedząc, \e Trace i tak nie
    da się przekonać i zrobi wszystko dokładnie tak, jak sam wcześniej sobie zaplanował.
    Ona nie miała na to \adnego wpływu.
    Gdy więc się z nim kochała, robiła to niemal z desperacką rozpaczą. W nim
    zresztą te\ wyczuwała podobne napięcie. Najkrócej mówiąc, ka\dy kolejny raz mógł
    być ostatni i oboje zdawali sobie z tego sprawę, choć \adne z nich nie mówiło tego
    głośno. Ona zadowalała się jego pieszczotami, jemu wystarczało jej ciepło i troska.
    Ostatniej nocy przed decydującą wizytą w kwaterze Husada Trace nie mógł
    spać w kłamstwie. Sam był jednak boleśnie świadomy tego, \e jego los nie do końca
    zale\y od niego.
    A przecie\ nie mógł wziąć ze sobą \adnej broni. Andre Cabot nie miał prawa
    zbli\yć się do Husada z pistoletem czy choćby tylko no\em. Mo\e jako Il Gatto... Ale
    Il Gatto musiał jeszcze zaczekać. Na razie musi dostać się do górskiej kwatery Husada
    i wrócić z niej z Flynnem i Caitlin. O ile w ogóle uda mu się wrócić...
    Przekręcił się na bok i wsłuchał w spokojny oddech Gillian. Na szczęście od
    jakiegoś czasu nie miała złych snów. Za dzień, mo\e dwa, będzie ju\ po wszystkim i
    wtedy wróci do Nowego Jorku. Nie przyśnią jej się ju\ koszmary, gdy\ jej \ycie
    znowu będzie normalne i poukładane.
    Pogłaskał lekko jej włosy. Spróbował wyobrazić sobie, jak pochyla się nad
    jakimiś skomplikowanymi obliczeniami w białym fartuchu zakrywającym elegancki
    kostium. Zapewne nawet po tej przygodzie nie przestanie wierzyć, \e nauka mo\e
    zmienić świat na lepsze. I mo\e to dobrze, \e mimo wszystko zachowa w sobie tę
    wiarę. Gdyby ją straciła, to by ją w jakiś sposób zubo\yło, tak jak zubo\yło jego,
    odkąd stał się pozbawionym złudzeń sceptykiem. Człowiek, który ma swoje marzenia
    i idee jest szlachetniejszy. Taką właśnie chciał ją zapamiętać  szlachetną, ufną, pełną
    nadziei.
    Gdyby i w nim była podobna wiara, być mo\e inaczej wyglądałaby ich
    przyszłość, a tak mógł tylko powiedzieć jej, jak wiele dla niego znaczy i dlaczego
    mimo to nie mo\e z nią zostać. Mógł, a jednak dotąd nawet tego nie powiedział. Nie
    wyznał jej nigdy, jak jest dla niego wa\na.
    Trudno, za pózno, co się stało, to się nie odstanie, pomyślał i odsunął rękę, by
    Gillian mogła dalej spać.
    Ale Gillian wcale nie spała. Czuła jego niepokój i sama równie\ była
    niespokojna. Nie poruszyła się jednak ani nie odezwała, wiedząc, \e Trace pogrą\ony
    jest we własnych myślach i \e chce zapewne być z nimi sam na sam.
    Kiedy jednak wiercił się i nie mógł znalezć sobie miejsca, pomyślała, \e
    mogłaby go chocia\ przytulić, \eby odpoczął i nabrał sił przed trudnym dniem. Ju\
    miała nawet wyciągnąć rękę, gdy usłyszała, jak Trace przesuwa się w stronę nocnej
    szafki, a potem podnosi słuchawkę telefonu.
    Najpierw mówił coś po francusku, pózniej milczał przez chwilę, wreszcie
    Gillian usłyszała, jak wyciągnął papierosa z paczki i zapalił zapałkę.
     Tu O Hurley, numer 8372B  odezwał się.  Połączenie przez Pary\ do
    Nowego Jorku, kod trzy, faza dwanaście.
    Trace wiedział, \e regulamin zabrania prywatnych telefonów w czasie trwania
    misji, tym razem jednak nie mógł się powstrzymać. Połączenie przez Pary\ powinno
    być względnie bezpieczne. Telefon nie był na podsłuchu, a gdyby Kendesa śledził
    nawet jego połączenia, dowiedziałby się tylko, \e Cabot dzwonił do Pary\a. Cholera,
    poza wszystkim to mo\e ostatnia okazja, by z nią porozmawiać.
    Teraz mógł tylko liczyć na to, \e zastanie ją w domu.
     Halo?  usłyszał w słuchawce znajomy głos.
     Cześć, Maddy.  Uśmiechnął się w ciemnościach.  Co to? Dzisiaj nie
    występujesz?
     Trace? Tak, Trace!  W słuchawce zabrzmiał jej radosny pisk.  Jak się
    masz? Gdzie jesteś? Co porabiasz? Zastanawiałam się, czy do mnie zadzwonisz. Tak
    się cieszę, \e to zrobiłeś, mam ci tyle do powiedzenia. Jesteś w Nowym Jorku? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •