[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czekowym, by pokryć bieżące wydatki.
Dzień, który zaczął się upałem, zmienił się teraz w prawdziwy wrzątek. Chodniki drżały,
a palmy wyglądały, jakby je słońce wybieliło. Tam gdzie zalano dziury na jezdni, asfalt był
miękki i ziarnisty niczym ciasto na bułki.
Budynek sądu w Santa Teresa wygląda jak zamek Maurów: ręcznie rzezbione drewniane
drzwi, wieżyczki, kute balkony. Wewnątrz ściany tak gęsto pokryto ceramiczną mozaiką, że
może się wydawać, iż ktoś wyłożył je połatanymi kołdrami. Jedna z sal szczyci się
cykloramicznym malowidłem, przedstawiającym założenie Santa Teresa przez hiszpańskich
misjonarzy. To jakby disneyowska wersja rzeczywistości, ponieważ artysta pominął
rozprzestrzenienie się syfilisu i wyniszczenie Indian. Jeśli mam być szczera, jednak ją wolę.
No bo jak skoncentrować się na sprawiedliwości, gapiąc się na jakąś bandę Indian w ostatnim
stadium rozkładu?
Przeszłam pod wielkim łukiem sklepienia, kierując się w stronę ogrodów urządzonych za
gmachem. Na trawniku rozsiadły się jakieś dwa tuziny ludzi, niektórzy jedli lunch, inni
drzemali lub się opalali.
Leniwie szacowałam zalety przystojnego mężczyzny, w ciemnogranatowym
podkoszulku, podążającego w moim kierunku. Oglądałam go od stóp do głowy. Ho, ho,
zgrabne biodra, biorąc poprawkę na ubranie... Hm, płaski brzuch, szerokie ramiona. Prawie
do mnie doszedł, kiedy po ujrzeniu jego twarzy doszłam do wniosku, że to Jonah.
Nie widziałam go od czerwca. Najwidoczniej dieta i rygor przy zrzucaniu wagi działają
jak czary. Twarz, którą niegdyś ochrzciłam mianem niegroznej , teraz zaostrzyła się
przyjemnie. Jego ciemne włosy były dłuższe, opalił się, a niebieskie oczy gorzały na twarzy
koloru cukru klonowego.
O Boże powiedziałam, stojąc jak wryta. Wyglądasz wspaniale.
Błysnął uśmiechem, zadowolony.
Tak myślisz? Dzięki. Od naszego ostatniego spotkania musiałem stracić ze dwadzieścia
funtów.
Jak ci się to udało? Poprzez ciężką pracę?
Tak, pracowałem co nieco.
Stał i tak się gapiliśmy na siebie. Wydzielał feromony niczym piżmowy płyn po goleniu i
poczułam, jak zaczyna się burzyć chemia w moim organizmie. Otrząsnęłam się. Nie
potrzebowałam tego. Jedyną gorszą rzeczą od mężczyzny tuż po rozwodzie jest mężczyzna
wciąż żonaty.
Słyszałem, że byłaś ranna powiedział.
Zwykła dwudziestkadwójka, to się nie liczy. Także mnie pobito, a to już bolało. Nie
wiem, jak można tolerować takie gówno odpowiedziałam. %7łałośnie potarłam nasadę nosa.
Złamali mi nos.
Pod wpływem impulsu sięgnął i powiódł palcem wzdłuż mojego nosa.
Mnie się podoba rzekł.
Dzięki powiedziałam. Wciąż się nim fajnie wącha.
Nastąpiła teraz jedna z tych niewygodnych przerw, które zawsze towarzyszyły naszemu
związkowi.
Przerzuciłam torebkę z ramienia na ramię, byle coś zrobić.
Co przyniosłeś? spytałam, wskazując na papierowe zawiniątko, które trzymał w ręce.
Popatrzył na nie.
Och, fakt, zapomniałem. Hm, kanapki, pepsi i ciastka.
Moglibyśmy coś zjeść zaproponowałam.
Nie poruszył się. Potrząsnął głową.
Kinsey, nie przypominam sobie, bym tak się kiedyś czuł. Może pieprzniemy ten cały
lunch i pójdziemy tam, za ten krzaczek?
Roześmiałam się, gdyż przebiegła mi przez głowę myśl o czymś gorącym i
nieprzyzwoitym, o czym tu nie chcę pisać. Wsunęłam rękę pod jego ramię.
Miły jesteś.
Nie chcę o tym słyszeć.
Zeszliśmy szerokimi, kamiennymi schodami, zmierzając w stronę odległego końca
sądowego trawnika, gdzie krzaczaste zarośla rzucały cień na trawę. Usiedliśmy, zagłębiając
się w proces spożywania lunchu. Puszki pepsi zostały otworzone, sałata wypadała z kanapek,
a my wymienialiśmy papierowe serwetki pomrukując, jakie wszystko jest dobre. Podczas
kończenia posiłku odzyskaliśmy trochę profesjonalnego spokoju i większość rozmowy
przeprowadziliśmy jak dorośli, a nie jak zgłodniałe seksu dzieciaki.
Wrzucił pustą puszkę do papierowej torebki.
Powiem ci, co mówią o zastrzeleniu Costigana. Facet, z którym rozmawiałem, pracował
kiedyś w wydziale zabójstw i twierdzi, że nigdy nie miał wątpliwości, iż zastrzeliła go żona.
Jedna z tych sytuacji, kiedy cała historia śmierdzi, wiesz? Zgodnie z jej wersją włamał się do
nich jakiś facet, mąż złapał pistolet, wielka szamotanina, bum! Pistolet wypala i mężuś nie
żyje. Intruz zmyka, a ona dzwoni po gliny, wzburzona ofiara przypadkowej próby włamania.
No cóż, nie brzmiało to wszystko przekonująco, ale ona nie popuszczała. W mgnieniu oka
wynajęła jakąś szyszkę wśród prawników i nie wykrztusiła słowa, dopóki nie zjawił się na
miejscu. Wiesz, jak to się odbywa. Przykro mi, ale moja klientka nie może odpowiedzieć na
to pytanie . Przykro mi, ale nie pozwolę mojej klientce na to odpowiadać . Nikt nie uwierzył
w ani jedno jej słowo, ale ona nigdy się nie ugięła, no i nie było dowodów. %7ładnego
świadectwa, informatora, żadnej broni, żadnych świadków. Koniec, kropka. Mam nadzieję, że
nie pracujesz dla niej, bo jeśli tak, to ci odbiło.
Potrząsnęłam głową.
Badam śmierć Bobby ego Callahana powiedziałam. Sądzę, że został zamordowany i
wiąże się to w pewien sposób ze śmiercią Dwighta Costigana. Opisałam mu pobieżnie całą
sprawę, unikając jego spojrzenia.
Zdążyliśmy już rozciągnąć się wygodnie na trawie i nawiedzały mnie ciągle te obrazy
seksualnego wyuzdania, które w moim odczuciu nie były wtedy na miejscu. Dlatego
paplałam, jak najęta, by zapanować nad myślami.
Boże, odkryłaś coś nowego w sprawie zabójstwa Costigana, pułkownik Dolan ozłoci
cię za to powiedział.
A co z tą Lilą Sams?
Podniósł palec.
Najlepsze zachowałem na koniec odparł. Powęszyłem tu i ówdzie i bingo! Lista
nakazów aresztowania tej kobiety jest długa jak twoja ręka. Te pierwsze datują się na 1968
rok.
Za co?
Za oszustwa, nielegalne przywłaszczanie majątków, wyłudzenia. Rozpowszechniała też
fałszywe pieniądze. W chwili kiedy to mówimy, rozesłano za nią sześć listów gończych. Ale
czekaj. Przypatrz się tutaj. Mam z sobą jej zdjęcie.
Podał mi wydruk komputerowy. Dlaczego nie czułam dumy na myśl, że wreszcie ją
dopadnę? Bo złamię tym serce Henry ego, a nie chciałam brać za to odpowiedzialności.
Przejrzałam kartkę papieru.
Czy mogę to zatrzymać?
Jasne, ale nie podskakuj tak z niecierpliwości! Uspokój się powiedział. Rozumiem,
że wiesz, gdzie ona jest.
Popatrzyłam na niego z nieznacznym uśmieszkiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]