[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rekinom.
WyjaÅ›nienie to wydaÅ‚o siÄ™ %7Å‚ywemu Srebru podej- rzaném, pobiegÅ‚ wiÄ™c natychmiast do p.
Pinson.
Czy to prawda zapytał że rekiny są prawie ślepe i że ryby zwane pilotami służą im
za... wyżły do polowania?
Tak sobie wyobrażają marynarze. Ryby zwane pilotami, a w języku naturalistów
remora, z uczty rekinów chwytają resztki i proste żarłoctwo każe im towarzyszyć tym
rozbójnikom wodnym.
Czy rekin jest także zwierzęciem ssącćm?
Nie; jest on rybą, to znaczy że oddycha zapo- mocą skrzeli. Jest to najżarłoczniejsze
ze stworzeń, żyjących w morzu.
Wkrótce pięć lub sześć rekinów ukazało się wzdłuż pokładu, co wywołało wielki ruch
między osadą Fultona. Majtkowie nienawidzą z całej duszy tych zbójeckich ryb, które są
gotowe pożreć ich przy lada sposobności. Rekiny, otoczone pilotami, krążyły wciąż na około
obu statków, jakby na straży... Komodor pozwolił na upolowanie jednego z nich i spuszczono
natychmiast łódz na wodę; stary jeden marynarz, uzbrojony w pocisk z hakiem na końcu i liną
długą, stanął na przodzie łodzi.
Polowanie na rekina jest niezmiernie niebezpieczne; to też wszyscy ludzie osady, prócz
tych którzy zajęci byli ładowaniem węgla, zgromadzili się przy parapecie steamera, aby śledzić
każdy ruch łodzi. P. Pinson i %7ływe Srebro stanęli na przedzie statku, zkąd mogli wszystko
widzieć lepiej.
Aódz oddaliła się na kilka metrów i rzucono z niej w wodę kawał mięsa. Rekiny rzuciły się
na tg zdobycz ponętną, z niesłychaną, szybkością, co dowiodło że mają wyborne oczy.
Najzwinniejszy z nich pochwycił przy- iaętę i połknął ją natychmiast. W tej chwili %7ływe
Srebro mógł zauważyć w jego otwartej paszczy szeregi wielkich zębów, których kształt
przypominał zęby zwierzęce.
Przynęcone rekiny krążyły teraz tuż obok łodzi. Marynarz z harpuną w ręku oczekiwał
chwili, w której będzie mógł zadać cios. Chwila ta nadeszła, gdy jedna z ryb zbliżyła się do
łodzi tak bardzo, iż jej prawie dotykała. Wówczas harpuna, rzucona silną i pewną ręką,
zagłębiła się w boku potwora, który rzucił się do ucieczki, znacząc drogę swą, czerwonym
pasem krwi. Ale ucieczka była niemożliwą; lina krępowała rybę i utrudniała jej ruchy. Trzeba
jednak było linę tę od- wijać z wału, na którym ją zwinięto, bo szamotania się rekina mogły
były łódz pogrążyć' w otchłani morza i jej osadę oddać na pastwę potworom. W półgodziny
pózniej szalupa zbliżyła się do okrętu, ciągnąc za sobą rekina, którego drgania śmiertelne nie
dawały jeszcze pewności, że nie powróci do sił.
Inne potwory, wcale nieprzestraszone tem co się stało, krążyły wciąż około statku. Rekin
upolowany miał około 9 metrów długości. Majtkowie chcieli koniecznie zedrzeć zeń skórę,
przydatną do wielu użytków, ale kommodor wydał rozkaz powrotu i łup zostawiono falom
oceanu.
Około godziny czwartej po południu ładowanie węgla ukończono i statek angielski
odzyskał swobodę; nie salutując tym razem Fultona, puścił się natychmiast do Suzalu.
Kommodor rozkazał bezzwłocznie zabrać się do wymycia Fultona, aby być w porządku
zupełnym przed wejściem do portu. Około godziny szóstej zbliżono się do portu Mor, gdy
wystrzał działowy z twierdzy oznajmił, że port już na dzisiaj zamknięto.
Przeciwność ta nie zmartwiła bardzo p. Pinson, bo go kommodor uprzedził, że trafić się
może. Fulton zbliżył się tymczasem jak najbardziej do kanału i począł krążyć, co było
koniecznem z powodu wiatru, który mu na kotwicy stać nie pozwalał. Nazajutrz, skoro tylko
słońce zabłysło, zwrócono się przodem ku lądowi.
Około godziny szóstej dwa nieznane statki wypłynęły z portu. Postępowały one zdała od
Fultona, którego jednak pozdrowiły wywieszeniem bandei'y. Jeden z nich, o korpusie
pomalowanym na biało, iniał flagę hiszpańską.
Gdyby nie barwa bandery i biały kadłub tego okrętu, rzekł kommodor z jego
objętości i wysokości masztów sądziłbym, że to Davis.
Statek ten przepłynął obok Fultona, bynajmniej się nie śpiesząc.
Co pan widzisz na pokładzie tego steamera? zapytał komendant swego porucznika.
Majtków w uniformie hiszpańskim brzmiała odpowiedz.
Statek, o którym mowa, pożegnał Fultona dwukrot- nćm opuszczeniem flagi, a na
pokładzie jego dał się
Podroż naiao^olua. 14
słyszeć pobudka do marszu, wykonana na bębnie. Fulton odpowiedział na tę grzeczność ze
swojej strony i pÅ‚ynÄ…Å‚ daléj ku portowi.
P. Pinson, z tłomoczkiem w ręku, uczuwał coraz wyższą radość wmiarę tego, jak się coraz
szybciej zbliżano ku lądowi.
Przeznaczenie chce, mój chÅ‚opcze rzekÅ‚ do %7Å‚ywego Srébra abyÅ›my widzieli
Hawanę. Nie potrzebujemy się na to uskarżać. Kupimy sobie wybornych cygar; mam we
Francyi przyjaciół, którym sprawią one wielką przyjemność. Co się tyczy przyjaciół, wyobra-
żam sobie zadziwienie kochanego Boisjoli, gdy odbierze list, wysłany przezemnie z wyspy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]