[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przedstawienie - wtrąciła Hannah. Na początku tak właśnie chciałam uczynić.
- W każdym razie udało się jakoś wybrnąć z tej sytuacji i goście nawet się
nie zorientowali, że coś jest nie tak. Tylko ci cyrkowcy mieli nietęgie miny.
Kiedy powiedziałeś, że zaopiekowaliśmy się ich wozami, kilkoro z nich zbladło
- przypomniała Sebjorg.
- Nie było powodu ich karać, skoro w ogóle o niczym nie wiedzieli. - Ole
spojrzał na syna. - Chyba zaczynasz coś z tego rozumieć, Knut?
Nim Knut zdążył odpowiedzieć, wszedł mu w słowo Fabian.
- Kiedy wspomniałeś o tym człowieku z wielbłądem, widziałem, że Kotz
pobladł. Co się stało z tamtym człowiekiem?
- Niestety, nie jest najlepiej. Rany zle się goją - rzekł Knut. Przypomniał
sobie drobną kobietę, żonę opiekuna zwierzęcia; kobieta chciała wiedzieć, co
dalej i czy wszystko się ułoży. Na szczęście, przynajmniej oszczędzone jej będą
razy ze strony krewkiego męża.
- Miejmy nadzieję, że ten linoskoczek znalazł tego, kogo szukał - odezwała
się Birgit. Ona i Sten mieli wracać do Lubdeby dopiero następnego dnia. Potem
Sten wybierał się do Kopenhagi.
- Ja bym raczej miała nadzieję, że będzie odwrotnie. - Sebjorg zauważyła,
jak Ole i Knut wymieniają spojrzenia. Po chwili Sebjorg wstała: - Kto ma
ochotę na spokojną przejażdżkę konno? Ja w każdym razie jadę.
- Chętnie ci potowarzyszę, ale obiecaj mi, że nie będziesz szalała -
powiedziała Emilie. Obawiała się, że gdy Sebjorg pogoni swego rumaka, wtedy
i jej koń ruszy galopem.
- Przecież ja nigdy nie szaleję. - Sebjorg udała, że robi obrażoną minę, ale
gdy Birgit i Knut zaczęli pochrząkiwać, roześmiała się. - Dobrze, bez galopu,
tylko kłus. Obiecuję.
- Ja chyba też się przyłączę i będę czuwać, czy Sebjorg dotrzymuje słowa -
dodała Birgit i wstała.
- A ty, Ashild, nie wybierzesz się z nimi? Byłby to prawdziwy damski
wypad - rzeki wesoło Ole, przygotowany na protesty żony.
- A wiesz, że nawet tak. - Ashild nie wahała się ani chwili. Nie chciała za
bardzo dać po sobie poznać, że wciąż korcą ją wyprawy i obfite w wydarzenia
przygody. Przejażdżki po okolicach Sorholm były zazwyczaj bardzo
przyjemne, a trasa niewymagająca. Ashild, choć nie uprawiała przejażdżek
konnych równie często co Birgit, Hannah czy Sebjorg, pewnie trzymała się w
siodle.
- %7łartujesz, naprawdę? - Ole spojrzał zaskoczony na żonę. Dzisiaj miała na
sobie śliczną letnią sukienkę, doskonałą na spacery tu w Danii, ale na tyle
strojną, że Ashild nigdy nie założyłaby jej w Rudningen. Choć niemłoda,
poruszała się lekko i była sprawna. Z powodzeniem mogła udać się na
przejażdżkę konną.
- Owszem, dlaczego nie? A wy, panowie, będziecie mogli pogadać o
męskich sprawach - odparła Ashild.
- Zwietnie, mamo. Więc i ja z wami pojadę. - Hannah roześmiała się głośno,
po czym podążyła wzrokiem w stronę bukowego lasu, gdzie pod czujnym
okiem opiekunek dokazywały dzieci. Gdy wrócą ze spaceru, starsze dzieci
także będą mogły pojezdzić konno.
Kobiety udały się do swoich pokojów, by się przebrać, panowie tymczasem
pozostali w ogrodzie, chłonąc nastrój i rozkoszując się letnim słońcem.
Wkrótce gawędzili o koniach i własnej hodowli. Ole chwalił Fabiana za dobre
zarządzanie majątkiem; był też zdania, że warto powiększyć stajnię i poważnie
zająć się hodowlą koni. W przyszłości konie mogłyby stać się dodatkowym
zródłem dochodu.
- Chyba wiem, jak to zrobić - zauważył Knut. - Stara stajnia da się świetnie
rozbudować; wystarczy dobudować nową część na jej tyłach, tam gdzie ogród
rozciąga się w stronę jeziora.
- Chyba macie rację - pokiwał głową Fabian. Miał podobny pomysł, ale
wolał, by to właściciele zaproponowali zmiany. - I wcale nie trzeba będzie
zbytnio zwiększać zatrudnienia.
- Dobrze, niech więc architekt coś zaproponuje, zanim wyjadę do Norwegii.
- zasugerował Ole. - Budynek stajni musi, rzecz jasna, dobrze się komponować
z resztą zabudowań.
Knut uznał, że stajnie z powodzeniem mogliby zaprojektować sami, z
pomocą cieśli, jednak nie zaprotestował. Zauważył, że ojciec od razu się
ożywił. Widać było, że chce aktywnie uczestniczyć w planach rozbudowy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]