Indeks Indeks165. Worth Susan W labiryncie uczućKing, Stephen Das MaedchenMeier Susan Najcenniejszy prezentKing Stephen CarieMorey Trish Tajemnica hiszpańskiej winnicyDraka 04 Drakon, S. M. StirlingKirst Hans Hellmut Morderstwo manipulowaneLloyd Biggle Jr Pomnik069. Marinelli Carol Dom nad morzem364. Milburne Melanie Czasami warto czekac
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • csw.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    strzegł tylko w jej oczach błysk, świadczący o tym, że
    nie zamierza się poddawać, a potem już wisiała na jego
    szyi. Xavier przyjął wyzwanie i przytulił ją z triumfal-
    nym pomrukiem.
    Przez jedną krótką chwilę czuła ciepły dotyk jego ust.
     Nie!  krzyknęła, przestraszona własną odwagą.
    W jej głosie zabrzmiała tak głęboka panika, że Xavier
    się cofnął i podniósł ręce do góry; nie chciał jej zrobić
    krzywdy.
    Uświadomił sobie ponuro, że ponownie go zaskoczy-
    ła. Potrafił pogodzić się ze swoimi rozlicznymi wadami,
    ale dotąd nigdy nie miał problemu z trafną oceną intencji
    kobiety.
     Przepraszam  bąknęła.  To przez wstrząs spowo-
    dowany upadkiem  wyjaśniła niezręcznie.
     Pomóż mi pozbierać drewno  polecił i odwrócił
    się do niej plecami.  Musimy podgrzać jedzenie i zapa-
    rzyć kawę.
    Sophie z ulgą przekonała się, że w jego głosie nie ma
    cienia emocji, i ochoczo przystąpiła do pracy. Kiedy
    jednak w końcu zasiedli do posiłku, jedzenie stawało jej
    w gardle.
     Nieprędko zjemy kolację  mruknął, nie podno-
    sząc na nią wzroku.
    Sophie ponownie spróbowała coś przełknąć, ale nie
    czuła żadnego smaku. Równie dobrze mogłaby gryzć
    trociny.
     Wypij coś.  Podał jej kubek.
    54 SUSAN STEPHENS
    Sophie wzięła naczynie tak, aby nie dotknąć Xaviera.
    Wypiła gorący napój i znów zabrała się do jedzenia, ale
    myślała wyłącznie o swoim towarzyszu i o muśnięciu
    jego warg. Jak to możliwe, że tak bardzo ją pociągał
    i jednocześnie czuła przed nim tak silny strach? Na
    domiar złego nie był to lęk wynikający z jej własnych
    przeżyć, a raczej wspomnienie z dzieciństwa, pamięć
    o ojcu  przystojnym, lecz zarazem samolubnym i okrut-
    nym. Jej umysł po prostu nie potrafił zaakceptować faktu,
    że Xavier mógłby być inny. Tak więc z jednej strony
    pragnęła jego dotyku, który z pewnością sprawiłby jej
    rozkosz, a z drugiej wiedziała, żeswoją sprawność Xavier
    musiał jakoś zdobyć  na pewno nie wzięła się znikąd.
    Aco będzie, kiedy się nią znudzi? Doskonale znała
    odpowiedz na to pytanie: kolejne kochanki, złamane
    obietnice, alkohol, przemoc. Zadrżała na samo wspo-
    mnienie. Pamiętała, jak jej matka bez słowa skargi
    znosiła kolejne etapy rozpadu związku z ojcem i nawet
    nie czuła się upokorzona. Po prostu zatraciła poczucie
    własnej wartości.
    Kiedy Xavier zabrał talerz oraz kubek i oznajmił, że
    pora ruszać w drogę, Sophie była tak bardzo pochłonięta
    rozmyślaniami o przeszłości, że z początku nawet nie
    drgnęła. Xavier zignorował jej niezdarny sprzeciw
    i chwycił ją za ręce, żeby wstała.
     Wyglądasz na kompletnie rozbitą  zauważył.
     W takim stanie nie nadajesz się do pracy. Możesz
    przespać się w samochodzie, kiedy będę prowadził.
    Pamiętaj, że jestem twoim szefem, i to ja ustalam
    zasady. Do kliniki dotrzemy przed zmrokiem; na miejs-
    cu od razu położysz się spać.
    NAJBOGATSZY HISZPAN 55
    Sophie nie usłyszała nic więcej. Nie była nawet
    świadoma, że pisnęła bezradnie niczym kotek, któremu
    łapka utkwiła w drzwiach.
     Nie interesują mnie twoje wymówki, więc się nie
    kłopocz  burknął ponuro i ruszył z nią do samochodu.
     Sama dam sobie radę  zapewniła go i przyspieszy-
    ła kroku.
     Pewnie tak!  krzyknął zirytowany.  Tylko po co?
    Jego wybuch zdumiał ich oboje. Przez chwilę stali
    przy zamkniętych drzwiach od strony pasażera, aż wresz-
    cie Xavier pochylił się i je otworzył. Potem ruchem
    głowy wskazał, żeby wsiadła do środka.
     Od czasu do czasu mogę otwierać ci drzwi  wyjaś-
    nił, kiedy go mijała.  To naprawdę nie znaczy, że
    traktuję cię jak słabą istotę.
    Kiedy dotarli do kliniki, wszędzie panowała cisza
    i kompletna pustka; jedyne zródło światła stanowił
    częściowo ukryty za chmurami księżyc. Xavier otwo-
    rzył zamknięte na klucz drzwi i wpuścił Sophie do
    środka.
     Jutro pokażę ci, gdzie co jest  wyjaśnił, prowa-
    dząc ją prosto do sypialni.  Przywiozłaś piżamę?
     Zabrałam nowe ubrania z rancza.
     Doskonale  mruknął do siebie Xavier.  Jedwabne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •