Indeks IndeksAmsbary, Jonathan [Cyberblood Chronicles 01] Cyberblood [pdf]Miranda Lee Na długie jesienne wieczory Niezapomniana kobietaAlcott Louisa May Małe kobietkiWinn Scotch Allison Jillian Westfield wyszła za mążBarbara Metzger The Christmas CarrollsBarnes, Arthur K Trouble on TitanKorman Gordon 39 wskazówek tom 2 FaśÂ‚szywa nutaDean R Koontz Moonlight Bay 1 Fear nothingNiekochana Katarzyna MisiośÂ‚ekM345. (Duo) Metcalfe Josie Rodzina Ffrenchow 01 Sen o szcz晜›ciu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    obecności żony?
    Jaki był ostatni prezent, który podarowała mu przed
    śmiercią? Co on zdążył podarować j ej? Stwierdził ze wstydem,
    że nie przypomina sobie ani jednego, ani drugiego. Ale czy to
    naprawdę ważne? %7łyjąc z sobą przez sześć tysięcy dni, ludzie
    dzielą tyle doświadczeń - co z tego, że nie pamięta się każdego
    drobiazgu?
    Z tą myślą Edmonds obszedł całe mieszkanie. Kiedy jego
    wzrok padał na nieznajomy przedmiot - książkę, porcelanową
    figurkę, bibelot - podnosił go i trzymał w ręku, dopóki nie
    przypomniał sobie, gdzie go kupił albo od kogo dostał, w jakich
    okolicznościach i dlaczego stał się on częścią ich życia.
    Wiele było takich rzeczy: drewniany dziadek do orzechów
    kupiony na pchlim targu w New Jersey, hematytowa kula
    podarowana im przez jej siostrę i słonik z bursztynu, którego
    przywiózł żonie z Polski. Czyjej się spodobał? Na darmo wysilał
    pamięć. Był to dość kiczowaty, ale też sympatyczny przedmiot.
    Edmonds wlepiał oczy w małą jasnobrunatną figurkę, próbując
    przypomnieć sobie jakiekolwiek szczegóły dotyczące dnia, w
    którym dał ją żonie. Co powiedziała? Zwiadomość, że nic nie
    pamięta, była upokarzająca.
    Jego wspomnienia miały mnóstwo czarnych dziur.
    Przeklinał się w duchu, że zapomniał tak wiele na temat żony i
    czasu, który razem przeżyli. Jak to się stało? Czemu był taki
    niefrasobliwy? Dlaczego pozwolił, aby tyle znaczących
    szczegółów przesypało mu się przez palce? Przecież jedyny
    skarb, jaki czas pozwala ci zatrzymać, to wspomnienia o dobrym
    życiu.
    Co za wstyd! Zajmował mieszkanie wyposażone w rzeczy,
    które dodawały smaku ich wspólnie przeżytym dniom. A teraz
    nie pamiętał nawet, skąd ani po co się tu wzięły.
    Zasępiony Edmonds poruszał się przez następne dni po
    mieszkaniu jak turysta, który pierwszy raz przestąpił próg
    słynnego muzeum, tyle że za przewodnika miał dziurawe
    wspomnienia. Ilekroć jego głowę wypełniała pustka, studiował
    dany przedmiot do chwili, gdy objawiało mu się jego znaczenie
    albo gdy uznał, że wspomnienie to umarło w nim na zawsze.
    Kładł te  martwe rzeczy w kącie salonu i starał się nie patrzeć
    na nie, żeby nie popadać w rozpacz. Miał zamiar zamknąć je w
    ściennej szafie i nie myśleć o nich, dopóki nie oddzieli tego, co
    wie, od tego, czego nie wie.
    Gdy minął tydzień - pełny tydzień - zadzwonił do Kena
    Alforda, aby mu zadać pytanie. Tamten dzień spędzili w swoim
    towarzystwie, rozmawiając o życiu. Było sympatycznie. Na
    końcu wymienili się numerami telefonów. Gdy tylko Alford
    podniósł słuchawkę, Edmonds przedstawił się i od razu
    przeszedł do sedna.
    - Ken, nie mogę znalezć swojego Vedrana. A jeśli nie ma
    takiej rzeczy, którą mogę trzymać w ręku, wiedząc, że jest w niej
    cząstka mojej żony?
    - Ona istnieje, Bill. Jest ukryta gdzieś w twoim mieszkaniu.
    .. albo w twoim życiu. Albo w twojej głowie, ale jest na pewno.
    Tylko jeszcze jej nie znalazłeś. - Staruszek mówił z mieszaniną
    rozbawienia i przekonania.
    Edmonds opuścił głowę na pierś i mocno przycisnął
    słuchawkę do ucha.
    - Dzieje się coś przeciwnego, Ken. Im dłużej szukam, tym
    wyrazniej odkrywam, że nie pamiętam. Nie pamiętam tak wielu
    rzeczy... to straszne. Czuję się, jakby mi ktoś wykroił kawał
    mózgu. W moim domu otaczają, mnie przedmioty, których nie
    rozpoznaję i nie pamiętam, chociaż były z nami przez tyle lat! -
    Edmonds usłyszał własny przestraszony głos. Bez wątpienia się
    bał.
    Alford milczał dłuższą chwilę.
    - Może pierwsza połowa życia służy życiu, a druga
    przypominaniu sobie o nim? A przynajmniej próbie przy-
    pomnienia. Jeśli tak na to spojrzysz, obaj popełniliśmy błąd,
    usychając z tęsknoty za naszymi żonami. %7łałoba na niewiele się
    zdaje: sprawia, że czujesz się bezbronny i zagubiony. .. Zamiast
    tego powinniśmy spróbować sobie przypomnieć jak najwięcej, a
    potem delektować się każdym drobiazgiem, jaki zdołamy
    wyłowić z przeszłości. To j e s t możliwe, a poza tym czujesz się
    dobrze, bo odnajdujesz wciąż nowe detale, jakbyś budował od
    zera. - Ken roześmiał się naraz. - To trochę tak, jakbyś klecił
    swoją żonę niczym Frankenstein, biorąc z tego, co o niej pamię-
    tasz. - Ponownie zachichotał. - %7łartuję sobie, ale wiesz,
    o co mi chodzi. Między innymi dlatego trzymam w kieszeni
    scyzoryk - dotykając go, napominam się, żeby przestać żałować i
    próbować pamiętać.
    Słuchając Alforda, Edmonds obracał w dłoni bursztynowego
    słonika. Chciał, aby słonik przemówił do niego. Chciał, aby
    opowiedział mu dokładnie, co zaszło w dniu, kiedy podarował
    go żonie. Co powiedziała? Jak wyglądała? Podczas gdy Ken
    Alford perorował, Edmonds zamknął słonika w dłoni i wyszeptał
    niemą prośbę:
    - Powiedz mi.
    Arka Noego
    Miał na imię Noe. Zanim świat się skończył, wielu wpły-
    wowych i potężnych ludzi uważało go za Einsteina dwu-
    dziestego pierwszego wieku. Ale tak było, zanim skończył
    się świat.
    Do apokalipsy doprowadziła Ameryka. A może Al-Ka-
    ida. Albo czeczeńscy wojownicy spod ciemnej gwiazdy,
    którzy bez większych problemów zdobyli cztery niewielkie
    bomby jądrowe i zdetonowali je równocześnie w czterech
    niezastąpionych, nadzwyczaj ważnych miastach. Stało się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •