Indeks IndeksBaxter George Owen Doktor Kildare 02 Wezwijcie doktora Kildare'aDaley Brian Gwiezdne Wojny Przygody Hana Solo 02 Zemsta Hana SoloLE Modesitt Ecolitan 02 The Ecolitian EnigmaJames Follett Earthsearch 02 Earthsearch2==02==Niezapomniane romanse Lee Miranda NIEZAPOMNIANY POCAŁUNEKCartland Barbara Najpiękniejsze miłości 02 Niewolnicy miłościGordon Dickson Dragon 02 The Dragon Knight (v1.4)Ava March [Convincing 02] Convincing Leopold [Loose Id MM] (pdf)Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)Forester Cecil Scott Powieści Hornblowerowskie 02 (cykl) Porucznik Hornblower
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    tej chwili ponad wszystko na świecie, ani się ruszył ani nie przemówił. Czuła, że serce drętwieje jej w
    piersi. Gdyby dał choć jakiś znak, jakiś dowód istnienia!
    Od tyłu szopy rozległ się groźnie pomruk tłumu, surowy i dziki, jak bełkot morza. Ale zanim ów
    pomruk dotarł do przodu, do grupy ludzi, oniemiałych po prostu i bezmyślnie zapatrzonych, ręka
    Salta-sha szybko ujęła ramię Julii i pociągnęła ją za sobą lekko, lecz stanowczo.
    — Po tym wszystkim, moja droga — rzekł Saltash półgłosem — najmądrzej będzie zniknąć i iść po
    linii najmniejszego oporu.
    Poszła teraz za nim, nieomal mechanicznie. Pomruk tymczasem wezbrał do wrzawy, ale Julii się
    zdawało, że nie słyszy go nawet. Poddała się ręce, która powiodła ją za sobą, nie zdając sobie sprawy,
    co zamierza uczynić. Gdy znalazła się wreszcie na tyłach estrady, dostrzegła Dicka, który uwijał się w
    tłumie. Był blady, przybity, ale zaciśnięte usta dodawały mu jakiejś grozy. Oczy mu lśniły, jak czarne
    onyksy. Przeszedł obok niej, nie patrząc jej w twarz, przedzierał się naprzód, by uciszyć burzę, którą
    właśnie rozpętała i zdawał się nie zważać na jej bliską obecność.
    Ów wysoki mężczyzna szedł obok niego. Nie miał już na głowie skórzanej kominiarki, a gdy
    przeszedł obok Julii, zatrzymał się nagle i spojrzał jej w twarz. Na ustach igrał mu cyniczny
    uśmieszek. Wyraz jego twarzy był dziwnie stanowczy. Jeszcze więcej, niż stanowczy: nieubłagany,
    nieugięty. Oczy miał zimne jak krążki ze stali.
    Pochylił się przed nią i przemówił znienacka:
    — Wiedziałem o tym przecież, że prędzej, czy później spotkam gdzieś panią, łaskawa lady Jo.
    Wprawdzie gierka się udała, ale straciła pani teraz szanse wygranej.
    Spojrzała mu w twarz, lecz nie dała odpowiedzi. Odwróciła się zaraz i przylgnęła bliżej do ramienia
    Saltasha. Yardley zaśmiał się. Ostry jego śmiech przeszył jak ostrze serce Julii.
    — Idź pan do diabła! — zgromił go Saltash. — Tam jest pańskie miejsce i tam pan należy.
    Oczy Yardleya jeszcze bardziej pobladły.
    — I ty przeciwko mnie? — zawołał szyderczo. — Ale życzę panu szczęścia, baw się pan dobrze!
    Poszedł po tych słowach. Ramię Saltasha jak stalowa sprężyna ujęło Julię. Powiódł ją na oślep ku
    drzwiom za estradą. Oparła się na nim, gdy schodzili ze stopni. Zdawało jej się teraz, że kroczy jak we
    śnie.
    Gdy znaleźli się na dworze, uderzył ją nagle chłód wieczoru. Jakiś •dziwny dreszcz potrząsnął jej
    ciałem.
    Przystanęła na chwilę i poczęła nadsłuchiwać. W szopie ucichło. Wrzawa i zgiełk ustały znienacka.
    Wśród głębokiej ciszy rozlegał się tylko głos jej męża.
    — Chodźmy — rzekł Saltash, pochylając się nad nią.
    Ale Julia się wahała. Jeszcze dalej błądziła wśród mroków ciemności.
    — Czy też nic mu nie zagraża? — spytała niespokojnie. Saltash się zaśmiał.
    — Naturalnie, że nic. Czy nie wie pani o tym, że traktują go jak boga? Chodźmy — powtórzył. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •