[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogą odgrywać indywidualne predyspozycje człowieka, i to już w pierwszym
momencie, kiedy chwyta za różdżkę albo wahadełko. Możliwości istnieje
wiele, żadna nie jest bardziej logiczna od pozostałych, a przy tym jest
całkiem możliwe, że w rzeczywistości wszystko wygląda jeszcze inaczej.
Dlatego podsumujmy: radiesteci są najzwyczajniej w świecie"
nadwrażliwi. Selektywny odbiór informacji, dokładne trafianie w ten
wydział" oświecenia, w którym są przechowywane szukane odpowiedzi,
występuje także - w co aż trudno uwierzyć - w badaniach naukowych.
Wspomniany już dr Zaboj V. Harvalik ku swemu zdumieniu stwierdził, że
Wilhelm de Boer, z zawodu siodlarz, mógł namierzać różne radiostacje
niczym dwunożny radiopelengator. Wystarczyło, aby dr Harvalik wskazał
stację, którą de Boer ma zlokalizować, a ten ostatni wykonywał
polecenie, obracając się w różne strony z różdżką w ręku. Liczne
eksperymenty tego rodzaju postawiły świat nauki przed niezaprzeczalną
wybiórczością zdolności radiestetycznych. Doświadczenia praktyczne
potwierdziły tylko to, co osoby wrażliwe zawsze stwierdzały, że w
istocie mają wybór, co chcą zarejestrować.
Różdżkarz może zaprogramować swój instrument na wykrywanie złóż rudy
przy pomijaniu żył wodnych, i na odwrót. Teoria, jakoby specjalne
różdżki reagowały na specjalne promieniowanie (wody, metalu itd.), nie
bierze pod uwagę faktu, że większość różdżkarzy wykorzystuje ten sam
sprzęt do różnych celów.
Hipoteza oparta na promieniowaniu, która już się stała niemal
konwencjonalnym wyjaśnieniem, wcale nie tłumaczy faktu, że radiesteci
mogą nieomylnie znajdować pojedyncze przedmioty wszelakiego rodzaju pod
przykryciem na przykład z sukna. Lekarze, biolodzy i inni naukowcy
niekiedy podnoszą zarzut, że taka wybiórczość nie jest bardziej
nadludzka niż nasza normalna zdolność uczestniczenia w określonej
rozmowie w gwarnym pomieszczeniu mimo dobiegających innych hałasów.
Jest to bez wątpienia słuszne, tylko że tego gwaru rozmów i tych
towarzyszących hałasów, z których radiesteta odfiltrowuje interesującą
go rozmowę", nie słyszy nikt poza nim samym. Nie rejestruje ich również
żadna aparatura, a tylko jego wahadełko lub różdżka. Tej całkiem
specyficznej informacji, o którą chodzi w danym przypadku, nie można
uzyskać w sposób konwencjonalny. Tylko radiestezja to umożliwia...
W seriach doświadczeń doktora Harvalika stale napotyka się nieśmiałe
wskazówki co do specyfiki sygnałów odbieranych przez radiestetów.
W jednym z eksperymentów badacz ustawił różdżkarzy z zatkanymi uszami
plecami do muru, po którego drugiej stronie podchodziły ukradkiem inne
osoby w nieregularnych odstępach. Jednoznacznie można było stwierdzić,
że nie daje się tego ukryć przed badanymi. Ich różdżki z nadzwyczajną
regularnością wychylały się, ilekroć po drugiej stronie muru ktoś się
zbliżył na odległość około trzech metrów. Eksperyment ten nabrał
fascynującej wymowy, gdy dr Harvalik nakazał skradającym się osobom, aby
myślały o podniecających sprawach.
Większość, co zrozumiałe, myślała o seksie i na rezultaty nie trzeba
było długo czekać: teraz radiesteci mogli wykrywać te osoby już z
odległości dwa razy większej, co sygnalizowało wymowne prostowanie się
różdżek do góry.
Wyniki badań doktora Harvalika nierzadko kojarzą się ze zdumiewająco
dokładnymi wskazaniami Mullinsa z ubiegłego wieku. Badacz wylicza wiele
szczegółowych informacji uzyskanych od radiestetów, które w niczym nie
ustępują trafności informacji słynnego Johna Mullinsa.
Oryginalny, a dla nas szczególnie interesujący jest fakt, że dr Harvalik
w trakcie przeprowadzanych eksperymentów sam u siebie odkrył zdolności
różdżkarskie, i to niemałe.
W Australii zdołał ze znacznej odległości zlokalizować zbiornik wody,
podając nawet całkowicie ściśle jego odległość - 20 km. Inżynier
hydrolog, który się zwrócił do doktora Harvalika z tym pytaniem, był tak
zaskoczony trafnością informacji, że spytał jeszcze, na jakiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]