[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Bądz gotów, John! Akiro powinien tu być za mniej więcej trzy minuty!
Wystrzeliła jeszcze jedną serię, podczas gdy śmigłowiec wisiał nieruchomo w
powietrzu. Potem Rosjanka obróciła maszynę o sto osiemdziesiąt stopni i zaczęła opuszczać
ją w dół. Jeszcze przez chwilę widziała Johna, potem zasłoniła go przednia osłona śmigłowca.
Znów Natalia zobaczyła Rourke'a, tym razem, po swojej lewej stronie. Strzelał w ziemię, pod
nogi śmiałków, którzy znów zaczęli nacierać na niego z mieczami. Była teraz zbyt blisko, aby
użyć karabinu maszynowego, nie ryzykując, że kogoś zrani. Nacisnęła przycisk, drzwi
otworzyły się. Wciąż było słychać alarm i jakiś głos, mówiący coś spokojnie, lecz dobitnie.
Już prawie wylądowała, rozglądając się na prawo i lewo. Przez otwarte drzwi widziała
Johna biegnącego do śmigłowca, z karabinem przewieszonym przez ramię. Wskoczył do
środka i krzyknął:
- Poderwij go w górę!
Przełączyła mikrofon z megafonu na radio.
- Tu Natalia. Akiro, zgłoś się. Odbiór.
- Tu Akiro. Zgłaszam się. Odbiór.
- Bądz gotów. Bez odbioru. Zdjęła słuchawki i zawołała:
- John! Co się dzieje?
- Paul i Annie są gdzieś tutaj. Trzymaj się nisko i leć nad tamte budynki po lewej
stronie! - krzyknął do niej, - Na schodach jest tłum ludzi. Zanim się unieśliśmy, słyszałem, że
ktoś tam strzela. Niech Akiro przyleci tutaj i niech ustawi się nad tą aleją.
- Dobrze. Trzymaj się. - Zerknęła w bok. Drzwi były otwarte, a Rourke tkwił na
zewnątrz, poniżej progu kabiny, jedną ręką mocno trzymając się pasów bezpieczeństwa
przytwierdzonych do fotela. Domyśliła się, że John na razie ma zamiar tak stać na płozie
śmigłowca. Zatoczyła łagodny łuk w lewo, unosząc się coraz wyżej. W dole nadal było
słychać niezrozumiałe słowa płynące z głośnika, a alarm wciąż jeszcze dzwonił. Rosjanka
nałożyła słuchawki i włączyła mikrofon.
- Akiro, kieruj się do wulkanu, w sam środek. Podchodz powoli. Jest tam wielki pas
trawy...
Moment ciszy, a potem głos Akiro:
- Pas trawy w wulkanie. Powtórz. Odbiór.
- Powtarzam. Pas trawy. Unoś się nad nim. Wprowadz trochę zamieszania między
ludzmi, którzy tam są. Zdaje się, że nie mają broni palnej, ale bądz ostrożny. Bez odbioru.
Szary budynek, na którego schodach kłębił się tłum ludzi, znajdował się teraz na lewo
od nich. Spadzisty dach był ciemnoszary. Na parterze znajdowały się chyba boczne wejścia,
bo główne, jak sądziła Natalia, było na szczycie długich schodów. Stało tam teraz dwoje
ludzi: kobieta i mężczyzna.
- John, to Paul. Annie jest z nim.
- Nie strzelamy. Mogą być rykoszety od betonowych schodów. Zbliż się do nich, jak
tylko możesz najbardziej. Skoczę w dół, a potem przedrzemy się z powrotem do ciebie.
- Uważaj!
Natalia sprowadziła śmigłowiec w dół, przechylając go na prawy bok. Opuszczała
maszynę bardzo powoli, uważając, by nie zaczepić o konary rosnących tu drzew. Wskazania
wysokościomierza spadały gwałtownie.
- Skacz! Teraz!
Rzuciła tylko jedno szybkie spojrzenie: John skakał na ziemię. Przez chwilę Natalia
widziała, jak biegnie w stronę schodów. Jakiś mężczyzna zastąpił mu drogę, wiec uderzył go
kolbą w twarz. Rourke przeskoczył kamienną balustradę i znalazł się na schodach, cały czas
strzelając w powietrze.
Słyszała z tyłu warkot helikoptera. To nadlatywał Akiro. Obejrzawszy się, zobaczyła
wirującą za jego maszyną smugę pary.
Tłum zaczął się cofać. John, Paul i Annie schodzili po schodach. John w lewej ręce
trzymał karabin, a w prawej pythona. Annie miała pistolet Może to broń Paula! -
zastanawiał się Rourke. Mimo to jednak chciała się cofnąć; Paul ją popychał.
Monotonny głos z megafonów - może nagrane na taśmę ostrzeżenie - umilkł. Rozległ
się inny, przyjemnie brzmiący głos kobiety. Mówiła po angielsku.
- Proszę nie strzelać! Nie mamy wobec was złych zamiarów i nie chcemy was
skrzywdzić! Nie strzelajcie!
Powodowana nagłym impulsem Natalia włączyła swój wzmacniacz. Jeśli dochodzi tu
głos z megafonów, to może i ta kobieta ją usłyszy?
- Kim jesteście? Dlaczego uwięziliście Annie Rourke? Po chwili głos znowu odezwał
się.
- Jeden z naszych oficerów uratował ją, gdy zaobserwowano lądowanie helikoptera.
Czy wylądujesz?
Natalia popatrzyła na Johna, który wciąż schodził w dół.
- Kim jesteś? - zapytała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]