[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ofiarą facetów, którzy tylko pozornie potrafili jej dać
uczucie. A sami brali garściami, do cna.
Czy jej mama czuła za każdym razem to, co ona
teraz? %7łe oto ten mężczyzna, to ten jedyny. %7łe będzie
go kochać do końca życia? Czy jej serce też tak bolało
i nic sobie nie robiło z rozumu?
Jak ona w ogóle mogła pokochać kogoś, komu nie
ufa? Czyż to nie absurd? Nauczona doświadczeniem
matki była taka ostrożna! I na co to się zdało?
Jednak Alex nie był jak ci mężczyzni, którzy łamali
serce jej matki. Czy kiedykolwiek zachował się egois-
Taniec na pustyni 181
tycznie? Pragnął jej i mógł ją mieć oboje o tym
wiedzieli. Nawet nie musiałby nic jej obiecywać.
Mógł po prostu po nią sięgnąć, a sama wpadłaby
w jego ramiona. Wystarczyłby tylko jeden pocałunek,
tylko jeden dotyk, uśmiech.
,,Chciałem, żebyś sama do mnie przyszła. %7łebyś
mnie wybrała. Wbrew wszystkiemu .
Przez ten tydzień Nora zdołała sobie wmówić, że
skoro Alex nie próbuje przełamać bariery, którą ona
postawiła między nimi, widocznie tak bardzo mu na
niej nie zależy. Tak zdarzało się w przypadku part-
nerów jej mamy. Jednak w głębi serca wiedziała, że
z Alexem jest inaczej.
Respektował jej wybór, ponieważ był człowiekiem
honoru. Nie chciał wziąć od niej więcej, niż ona
gotowa mu była dać. Nie miał nic wspólnego z męż-
czyznami, którzy niegdyś ranili jej matkę i ją, małą
dziewczynkę. Czasem nawet chciała, by któryś z nich
został, tak bardzo pragnęła ojca...
Ci ,,wujkowie nie byli bardzo zli, agresywni, czy
okrutni. Po prostu byli słabi, niestali. Nie można było
na nich polegać. I zawsze prędzej czy pózniej od-
chodzili.
Tak jak Alex też miał odejść. Nagle jej oczy,
wpatrzone w płócienny sufit namiotu, wypełniły się
łzami. Zrozumiała bowiem, że to była jedyna rzecz,
która łączyła go z tamtymi mężczyznami. On też miał
odejść...
Nora całe życie marzyła o tym jedynym męż-
czyznie, który nigdy jej nie opuści. I nagle pojęła,
że to marzenie, niestety, się nie spełni. Oto spotkała
182 Eileen Wilks
mężczyznę, którego pokochała całym sercem wie-
działa, że to już nigdy się nie powtórzy a któremu
ona sama musi pozwolić odejść.
Jednak jeszcze nie tej nocy.
Jej ręce drżały, gdy rozpinała swój śpiwór. Wstała
na uginających się kolanach i niezdarnie, pośpiesznie
zaczęła się ubierać.
Ahmed stał na warcie. Alex twierdził, że to zbędne
z pewnością lepiej się orientował w tym, co się tu
dzieje, niż ona. Jednak Nora się uparła. Ahmed miał
zmieniać się z Gamalem przez całą dobę.
Na moment się zawahała. A co będzie, jeśli Alex ją
odrzuci?
Niech tylko spróbuje! pomyślała i ta myśl nawet
ją rozbawiła. Być może będzie próbował ją odesłać dla
jej własnego dobra. Ale ona nie pójdzie. Wiedziała, że
jej pragnie, potrzebuje. Tak jak ona jego.
Spełni swoje marzenie. Nawet jeśli ma ono trwać
tylko jedną noc.
Włożyła buty, bez skarpetek. Chwyciła kurtkę
i wybiegła z namiotu.
Dziś w nocy nie będzie padać, stwierdził Alex
z ulgą, zasuwając wejście do namiotu. Niestety, nie
wszystko szło po jego myśli. Nora uparła się, że
Ahmed ma czuwać w nocy.
Alex był prawie pewny, iż mimo tego uda mu się
wymknąć z obozu niezauważonym, lecz postanowił
nie ryzykować. Ahmed mógł przecież być wtyczką na
służbie El Hawy.
Małe pierzaste chmurki od czasu do czasu przy-
Taniec na pustyni 183
słaniały księżyc, ale wzrok Alexa już był przyzwycza-
jony do ciemności. Wychylił się zza namiotu. Ahmed
siedział przed głównym namiotem, tyłem do niego i...
stawiał sobie pasjansa! Nawet zapalił lampę! Cóż za
nieprofesjonalne zachowanie. Alex zawahał się. %7ła-
den dobrze wyszkolony członek organizacji El Hawy
nie uczyniłby z siebie tak łatwego celu. A jednak nie
mógł ryzykować.
Wyszedł z cienia i bezszelestnie zbliżył się do
Ahmeda. Towszystkobyłoażnazbytproste. Jednąręką
zakrywając Ahmedowi usta, by zdusić okrzyk strachu,
drugą chwycił go za ramię i wbił w nie strzykawkę ze
środkiem usypiającym. Zrodek był mocny i działał
natychmiast. Po krótkiej chwili szamotaniny Ahmed
opadł ciężko na ławkę. Alex ułożył go w naturalnej
pozycji z głową na stole, jakby po prostu zasnął.
Rozejrzał się szybko po obozie i uspokojony, iż ta
krótka scena przemocy nie miała niepożądanych
świadków, ruszył w stronę wadi.
Nora akurat wychyliła się z namiotu i wzrokiem
odszukała Ahmeda. Siedział nad kartami przed na-
miotem. Nagle zobaczyła, jak ktoś... Alex!... skrada się
w jego stronę. Szeroko otwartymi oczami, sparaliżo-
wana przerażeniem, patrzyła na krótką scenę walki.
Alex odwrócił się i ruszył na wschód, w stronę wadi.
Co on zrobił Ahmedowi? I dlaczego to zrobił?
Dokąd poszedł?
Z dłonią przy ustach patrzyła za mężczyzną, które-
go pokochała. Usunął ze swej drogi wartownika,
a teraz odchodził.
184 Eileen Wilks
Nie wiedziała, skąd ma tę pewność, lecz coś jej
mówiło, że Alex nie wróci.
Zawahała się tylko przez moment. I ruszyła za nim.
Nora czuła przejmujący chłód w stopy i kostki że
też nie włożyła skarpetek! Oparła się o skałę, z trudem
chwytając powietrze. To ostatnie wzgórze ledwo
pokonała. I na nic jej wysiłki. Niestety, zgubiła Alexa.
W dodatku sama chyba też się zgubiła. Musiała
pozwolić, by Alex sporo ją wyprzedzał i dlatego dość
szybko straciła go z oczu.
Nieco odpocząwszy, ponownie się rozejrzała.
W nocy wszystko wyglądało inaczej niż za dnia.
Otaczały ją wzgórza i doliny, czarne i straszne, pełne
niespodziewanych przeszkód i zasadzek. Nawet nikły
sierp księżyca tonął teraz za ciemnymi chmurami.
Co ona tu robi? Chyba zwariowała!
Zacisnęła wargi. Musiała dowiedzieć się, co zamie-
rza Alex.
Chmury rozstąpiły się na moment i mdła poświata
księżycowa zalała wierzchołki gór. Z nową nadzieją
Nora ruszyła przed siebie. Jeśli uda jej się dotrzeć na
sam szczyt, może zauważy gdzieś postać Alexa.
Nagle usłyszała jakiś szmer. Nim zdążyła się obró-
cić, czyjaś dłoń, od tyłu, zacisnęła się wokół jej ust,
a silne ramię brutalnie chwyciło ją w pasie i pociąg-
nęło na ziemię. Próbowała się wyrwać, kopiąc i szar-
piąc się, lecz na próżno.
Upadła, a napastnik całym ciężarem runął na nią,
przygważdżając ją do ziemi. Ledwo oddychała pod
naporem jego ciała i paraliżującego strachu.
Taniec na pustyni 185
Przybliżył usta do jej ucha i szepnął ledwo do-
słyszalnie:
Szsz... Nora. Cicho...
Alex!
Przestała się szamotać. Wciąż trzymał dłoń na jej
ustach. Chyba czekał, aż skinie głową, że rozumie.
Z trudem zwróciła twarz w jego stronę i skinęła.
Zsunął się z niej, a ona wzięła głęboki oddech, starając
się nie kasłać. Kątem oka widziała, że Alex robi coś
dziwnego ze swoją koszulą, a może z paskiem...
Nagle szybkim ruchem chwycił jej nadgarstki
i zaczął je związywać liną.
Próbowała się wyrwać. Wciąż zachowując ciszę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]