[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masz jakieś nieporozumienie z krzesłem?
To był Justin. Czując się jak ostatnia idiotka, puściła
bolącą stopę i odwróciła się do niego Pośliznęłam się
wyjaśniła z godnością.
Na pewno się skaleczyłaś zmartwił się Justin,
przyjmując kłamstwo za dobrą monetę. Pozwól, że to
obejrzę....
Nie. Kim odskoczyła do tyłu. Próbowała się
opanować i dodała już spokojniej: Nic mi się nie stało.
Jeżeli szukasz dokumentów o Projekcie Genom, są już
gotowe do podpisu. Odwróciła się od tych piwnych,
przyglądających jej się bacznie oczu, wzięła dokumenty i
podała je Justinowi.
Zawahał się przez chwilę. Czuł bezradność i smutek.
Dziękuję powiedział w końcu i poszedł do siebie.
110
Kim popatrzyła za nim. Przecież ten smutek nie mógł być
spowodowany tym, że ona go unika. Nie, na pewno nie.
Raczej był rozczarowany, że tak bajeczna noc już się nie
powtórzy. Ona też tego bardzo żałowała. Jednak, powtarzała
sobie ciągle, to jedyny sposób, by nie wpaść w sidła iluzji, że
Justin pokocha ją kiedyś tak, jak ona kocha jego. Lepiej
patrzeć na sprawę realnie. Gdy tak rozmyślała, jej wzrok
zatrzymał się na kalendarzu. Uprzytomniła sobie, że jej okres
spóznia się już trzy tygodnie, a zawsze miała bardzo
regularny cykl. Zagryzła usta, przypominając sobie, jak
skłamała Justinowi na temat bezpiecznych dni. Oby to
kłamstwo teraz się na niej nie zemściło, modliła się.
Kim, chciałbym wprowadzić kilka drobnych poprawek
powiedział Justin, wchodząc znów do pokoju. Byłbym
wdzięczny, gdybyś to zrobiła jeszcze przed wyjściem.
Dobrze.
A gdy skończysz, zapraszam cię na kolację. Jeżeli masz
wolny wieczór.
Dziękuję, ale niestety, mam już inne plany. Może
zrobi pranie? Nie były to dokładnie takie plany, o jakich
pewnie myślał Justin, ale pranie zrobić trzeba.
A jutro?
Będę zajęta.
Może w niedzielę? Justin był już zirytowany.
Już się umówiłam. A teraz, jeśli pozwolisz, zajmę się
tym dokumentem, bo inaczej się spóznię.
Bardzo dobrze zgodził się. Ale wcześniej czy
111
pózniej i tak musimy porozmawiać. Przecież nie możesz
mnie unikać do końca życia.
Kim zdołała go unikać a przynajmniej uniknąć
rozmowy przez większość następnego tygodnia, głównie
zresztą dzięki temu, że Justin miał pilną sprawę do
załatwienia w Nowym Jorku. Gdy wrócił w piątek, był w
fatalnym humorze i tak zajęty, że Kim bez trudu uniknęła
kolejnej rozmowy. Wpatrywała się w zegarek, aż spostrzegła,
że wskazówki pokazują piątą. To nie jest tchórzostwo,
wmawiała sobie, zbierając pocztę i notatki, by zanieść je
Justinowi. Korzystając z tego, że rozmawia przez telefon,
położy mu to wszystko na biurko i wyjdzie, zanim on się w
ogóle spostrzeże. Zebrała siły i zapukała, modląc się, by
szczęście nie opuściło jej jeszcze przez tę ostatnią chwilę.
Alę gdy weszła do gabinetu, Justin odłożył słuchawkę.
Kim od razu wiedziała, że jej modlitwa nie została
wysłuchana.
Mam tu wiadomości dla ciebie, listy, jakie
podyktowałeś i raport finansowy, o który prosiłeś. Szybko
pokazała wszystko. Jeżeli nie masz dla mnie innych
poleceń, to już wychodzę.
Chciałbym, żebyś jeszcze mi krótko powiedziała, co się
działo podczas mojej nieobecności. Możesz zostać parę
minut dłużej?
Tak odparła niechętnie Kim, bo nie miała jak się od
tego wykręcić i zdała mu sprawozdanie z tych kilku dni.
Jest jeszcze coś, co powinniśmy załatwić? spytał
112
Justin, gdy skończyła.
Kim zajrzała w swoje notatki.
Nie. Teraz już jesteś ze wszystkim na bieżąco.
To dobrze. Justin odłożył pióro, rozsiadł się wygodnie
w fotelu i spojrzał na nią. Wobec tego teraz możemy
porozmawiać o naszych sprawach.
O naszych sprawach? powtórzyła Kim, czując, jak
zaciska jej się żołądek.
Tak, Kim. O nas potwierdził zirytowanym tonem.
Pochylił się ku niej. O tobie i o mnie. A może udając tak
wytrwale, że tamtej nocy w bungalowie nic między nami nie
zaszło, w końcu zapomniałaś, jak się kochaliśmy?
Trudno byłoby o tym zapomnieć parsknęła Kim, nie
fatygując się, by złagodzić ironiczny ton. Od tamtego czasu
upłynął już ponad miesiąc i bardzo możliwe, że po tamtej
nocy będzie miała pamiątkę na całe życie.
Kim, chcesz powiedzieć, że jesteś... ! wykrzyknął,
jakby czytał w jej myślach. Spojrzał na jej sylwetkę, a potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]