Indeks IndeksSyta Andrzej Generał Dezydery Chłapowski 1788 1879Dobrzyński Andrzej Ze wspomnien prokuratoraSapkowski Andrzej Miecz przeznaczeniaAndrzej Wójcikiewicz GołębicaAndrzej Danilkiewicz RekonfiguracjaCWIHP Bulletin nr 8 9 part 1 The cold war in Southern Africa and the horn of AfricaAnne Madden Cromwell's Captain (pdf)CWIHP Bulletin nr 8 9 part 6 New evHolden Kelley Jane The Girl Behind the Glass [nieof]Jules Verne The Courier of the Czar
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • csw.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Anię amerykańskiej wolności, że teraz tylko siadłszy - płacz. .. Pawlak tym razem nie
    wystąpił w obronie nowego członka rodziny Pawlaków. Jechał zgnębiony i smętny. Nic go
    nie obchodziło, że w powrotnej drodze September-Junior pokazuje im pomnik Kościuszki i
    Humboldtpark, który kiedyś był polski, a teraz przeszedł pod władanie
    Portorykańców. Nawet nie dotarło do niego, że z powodu Ani ten chłopak, który
    jeszcze tydzień temu odcinał się od swego pochodzenia teraz chce im pokazać polskie
    pomniki. Ocknął się dopiero z tego stanu gdy za szybą ujrzał niespodziewanie łeb konia.
    Pomyślał, że to przywidzenie: skąd w tym korku na moście mógłby wśród setek aut pojawić
    się koń? A jednak patrzyły na niego aksamitne oczy, widział kształtny łeb, grzywę, rozdęte
    chrapy, wszystko, co mu przypominało jego ogierka...
    - Ki czort?! - powiedział do siebie.
    - Konie tu taksówkami jeżdżą?! Aeb konia, wieńczący smukłą szyję, obrócił się w
    stronę Pawlaka. Wystawał z przyczepy, którą ciągnął samochód. Kazmierz gwałtownie
    odkręcił szybę. Jakieś ciepło rozlało się wokółjego serca. Trącił Kargula łokciem pod żebro,
    by zwrócić jego uwagę na ten cud: wśród tych warczących blaszanych pojazdów pojawia się
    prawdziwy żywy koń! I to jako pasażer samochodu! Kargul ze wzruszenia przełknął ślinę,
    jakby nagle w obcym milionowym tłumie spotkał kogoś zza miedzy. Kiedy lincoln zrównał
    się z samochodem, który po sąsiednim pasie ciągnął przyczepę z koniem, zaskoczony Kargul
    przeczytał napis na samochodzie: Police Department.
    - A jego za co aresztowali?! Pawlak pokiwał głową, wyraznie litując się nad dolą
    ogiera w tym nieludzkim świecie.
    - U nas przynajmniej do koni nie czepiają sia.
    - Pora nam wracać, Kazmierz. Jak u nich konie taksówkami jeżdżą, a lochy w
    muzeum parsiuki rodzą, tak tu uczciwy człowiek nie ma życia!
    ROZDZIAA 46
    - Aj, Bożeńciu! Mieli my wrócić, póki Wisienka nie wycieli się a my tu jak gówno w
    przerąblu kręcim sia! - westchnął Kargul. -Taż ja by zarutko wracał, choćby i na kolanach, ale
    bez Ani -Pawlak rozłożył ręce w bezradnym geście. Wygniatali kanapę w living-roomie,
    gapiąc się bezmyślnie w migające na ekranie obrazki. Bez marynarek, bez krawatów
    wyglądali na zdemobilizowanych weteranów, którzy przegrali wojnę...
    - Może Ania się zjawi na otwarcie klubu? - starał się ich pocieszyć Franio Przyklęk,
    który ostatnio żył tym nadchodzącym wydarzeniem.
    - Ot, dziermoli pan Przyklęk-zgasił jego nadzieję Kargul. -Kto tu w ogóle przyjdzie,
    jak każdy może sobie w domu lepsze głupoty pooglądać? W tej chwili patrzył właśnie na
    ekran telewizora, na którym w szalonym pędzie mknęły po torze zawodniczki roller-skatingu:
    nogi na rolkach śmigały wzdłuż bandy, zawodniczki w hełmach, z numerami na plecach,
    doganiały jedna drugą, starając się za wszelką cenę dobić rywalkę hokejowym  bodiczkiem
    do drewnianej bandy i połamać jej wszystkie żebra; dziki wyraz twarzy mknących po
    pochyłym torze białych i czarnych dziewczyn wskazywał na to, że nikt na torze nie może
    liczyć na odruch litości; ich długie pazury wyciągały się drapieżnie. twarzy prawadzącej w
    tym szaleńczym wyścigu zawodniczki, jakby każda była gotowa zedrzeć jej z głowy hełn
    wraz ze skalpem.
    - Czego to ludzie z głodu nie wymyślą - westchnął Kargul.
    - Pościg za pieniądzem, panie Władysławie - stroiciel patrzył na te zmagania z nie
    mniejszym obrzydzeniem niż dziadkowie Ani.
    - W jednym to socjalizm ma wyższość nad imperializmem, że nie każe kobitom tak za
    groszem ganiać sia! - stwierdził Pawlak, ze zgrozą patrząc na ekran.
    - Niech no tylko socjalizm dolarami zacznie płacić, to i u nas taki wyścig zacznie sia,
    że tylko żebra będą trzeszczeć! Kargul dalej sięgał wyobraznią niż Pawlak, ale ten jak zwykle
    musiał mieć ostatnie słowo: - U nas to prosto niemożliwe, bo skąd ty u nas takie rolki
    wytrzepiesz, a?
    ROZDZIAA 47
    W tej chwili przed dom Johna Pawlaka zajechał taksówką September-Junior.
    Zaskoczony dostrzegł swój czerwony kabriolet. Jeśli jest mustang, znaczy, że znalazła się ta
    cholerna ciocia Shirley, a wraz z nią Ania! Dopadł do mustanga. W stacyjce tkwiły kluczyki.
    Dotknął maski: była jeszcze ciepła. Jednym susem pokonał schodki i wpadł prosto do livingu.
    Rozejrzał się naokoło. Zobaczył tylko siedzących w białych koszulach obu dziadków Ani
    oraz stroiciela. Wszyscy wpatrywali się w ekran telewizora na reklamy nadawane w przerwie
    sprawozdania z zawodów roller-skatingu.
    - Są?! - Kto?! - Ania i Shirley?! - Taż ja by zaraz na msze dał, jakby te głupie kluzdry
    przytelepały sia! - Muszą tu być! - A coż tak lata po chacie jakby co zgubiwszy? - Pawlak
    podejrzliwie przyglądał się Juniorowi, który myszkował po całym mieszkaniu. Chłopak bez
    słowa podprowadził go do okna i pokazał stojącego przed domem mustanga: Shirley musiała
    tu być ledwie przed chwilą! Zostawiła samochód razem z kluczykami! - Znaczy to, że z niej
    nie złodziejka, co by chciała cudzy majątek zacharapczyć - ucieszył się Pawlak. -Prosto
    samoswoja, a nie jak te dzikie, co po tego dolara jak pies za suką gonią! Powariowały do cała!
    Z obrzydzeniem spojrzał na ekran, gdzie czarna zawodniczka z numerem 22 właśnie w tej
    chwili zręcznie podstawiła nogę rywalce i kopniakiem wyrzuciła ją poza bandę.
    - U nas by się nadały, żeby wystać w kolejce lodówkę czy pralkę - zauważył Kargul,
    widząc jak trzy zawodniczki okładają się wzajemnie pięściami.
    - Taż to dzicz! - wykrzyknął Pawlak, kiedy dziewczyna z numerem 22 na plecach
    wraziła dwa palce w usta rywalki i jadąc tyłem, starała się wyrwać jej górną szczękę. -It is [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •