[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niałych okoliczności w związku z zapowiedzią mojego
wyjazdu wyraził szczere zmartwienie. Nastrój uległ nie-
co poprawie, kiedy odczytałem mu depeszę okazywal-
ną" Waszej Ekscelencji wysłaną z Brukseli 4 ubiegłego
miesiąca. Uznałem za wskazane odczytać ją w obecności
pana hrabiego Potockiego, ponieważ uważał on, że mój
wyjazd zdrowotny jest faktycznym odwołaniem. Pan Po-
tocki przekazał mi informację, że w związku z zaistnia-
łymi w Polsce okolicznościami jest zmuszony przedsta-
wić odpowiednie sprawozdanie i wyjaśnienie Radzie Naj-
wyższej Narodowej i uzyskać jej zgodę na wydanie mi
paszportu.
Takie postawienie sprawy nie byłoby dla mnie ko-
rzystne, gdyż mogłyby wyłonić się nieprzewidziane trud-
ności. Tymczasem bardzo zależało mi na jak najszybszym
opuszczeniu Warszawy, zanim jeszcze dotrą tu informac-
je o wkroczeniu do Polski cesarskiego korpusu wojsko-
wego. Zaznaczyć należy, że już w ostatnich 24 godzinach
mego pobytu w Warszawie zaczęły o tym krążyć roz-
maite pogłoski. Jednakże dawano temu taki komentarz,
że cesarskie wojska mają wejść w celu udzielenia Pol-
sce pomocy przeciwko Rosjanom i Prusakom. Podawa-
no także, że kawaler Landriani1 w randze ambasa-
dora cesarskiego ma przybyć do Warszawy wraz
z bardzo istotnym pismem. Tych wszystkich pogłosek
w zasadzie nie prostowałem, ponieważ w przededniu mo-
jego wyjazdu byłoby to bardzo niezręczne. W tej ko-
rzystnej dla mnie sytuacji przyznano mi paszport bez
trudności i nie wywołało to jakiegoś niepotrzebnego roz-
głosu wśród społeczeństwa, bardzo żywo reagującego na
tego typu wydarzenia. Pan hrabia Potocki osobiście przy-
niósł mi paszport wraz z zapewnieniem udzielenia od-
powiedniej eskorty wojskowej łącznie z trębaczem
aż do granicy pruskiej. Przed opuszczeniem miasta prze-
prowadzono tylko w moim mieszkaniu zwykłą grzecz-
nościową kontrolę bagaży, które zamierzałem zabrać ze
sobą. Pan hrabia wystarał się ponadto o paszport dla
mojego przyjaciela, lekarza Schlemmera, rodem z Czech,
który wyruszył razem ze mną i któremu podobnie jak
tysiącom innych osób utrudniano uprzednio wyjazd. Pan
hrabia Potocki, zachowując się wobec mnie bardzo życz-
liwie, unikał starannie rozmowy o aktualnej, tak bardzo
napiętej sytuacji polskiej, podobnie zresztą jak i o przy-
szłym jej losie, tyle tylko, że wspomniał, iż jako dawny
znajomy już przed miesiącem przekazał ze Lwowa swoje
poglądy i zamiary Waszej Wysokości, ale dotychczas nie
otrzymał żadnej odpowiedzi.
B. Nie licząc przebywających nadal jeszcze w War-
szawie pozostałych członków korpusu dyplomatycznego,
z których charge d'affaires Holandii, pan Griesheim
korzystając z mej eskorty równocześnie ze mną opuś-
cił to miasto, a królewsko-szwedzki poseł, pan generał
Toll, zamierza bezpośrednio po mnie wyjechać, nie skła-
dałem wizyty pożegnalnej nikomu więcej, jak tylko w
ostatnim dniu komendantowi Warszawy, panu genera-
łowi Orłowskiemu, tudzież cieszącemu się powszechnym
szacunkiem panu prezydentowi Zakrzewskiemu. Tego o-
statniego jeszcze raz szczerze zapytałem, czy nadal po-
piera tak zle widzianą w Wiedniu sprawę zatrzymania
i zarekwirowania statków cesarskich załadowanych żyw-
nością i przeznaczonych do Gdańska. On ze łzami w
oczach, obejmując mnie zapewniał, że Rada Najwyż-
sza Narodowa zmusiła go do tego i zmusza z uwagi na
panujący w Warszawie całkowity brak aprowizacji. To
samo powtórzył mi również pan hrabia Ignacy Potocki,
kiedy w czasie ostatniej rozmowy wspomniałem mu
o poważnych konsekwencjach, jakie z takiego postawienia
sprawy mogą wyniknąć ze strony Dworu Cesarskiego.
Obecnie wojsko kościuszkowskie liczy ogółem 30 ty-
sięcy żołnierzy, jednak tylko w połowie składa się z od-
działów regularnych. Od czasu gdy znajduje się 3 mile
stąd, musi być zaprowiantowane z warszawskich maga-
zynów i piekarń. Trudno więc spodziewać się, żeby mógł
nastąpić swobodny spław cesarskich statków żywnościo-
wych, dopóki Polacy nie przestaną kontrolować brzegów
Wisły i Bugu. Przypuszczam jednak, że wobec silnego
nacisku Prusaków i Rosjan na wojska Kościuszki nie
będą one w stanie kontrolować odbywającej się na
tych rzekach żeglugi. Zresztą na kilka godzin przed mo-
im wyjazdem z Warszawy dowiedziałem się od dyrek-
tora transportów, pana Heniksteina, o zaistniałym skan-
dalicznym fakcie trudnym do zrozumienia mianowi-
cie większa część zabranych pod Warszawą cesarskich
statków ze zbożem pozostaje nadal nie rozładowana,
a zboże zaczyna się już psuć, ponieważ nikt nie troszczy
się, aby galicyjska załoga statków, która jest przez Po-
laków zle opłacana podczas przymusowego postoju, prze-
wietrzała ziarno lub je przesypywała. W takiej sytuacji
obecne władze polskie nie będą miały żadnych korzyści
z tej rekwizycji.
C. Już przed opuszczeniem Warszawy zauważyłem, że
wszyscy z wyjątkiem przywódców rewolucji i przy-
wódców pospólstwa, a zwłaszcza mieszczaństwo tra-
cą prawie całkowicie nadzieję, by można się było nadal
skutecznie opierać połączonym siłom zbrojnym Rosji
i Prus. Trzy czwarte mieszkańców Warszawy byłoby już
dzisiaj skłonne z obawy przed dalszym rozlewem
krwi i możliwością nowych zaburzeń ze strony pospól-
stwa poddać się honorowo pruskiemu zwycięzcy, od
którego przynajmniej spodziewają się, że zostaną łagod-
nie potraktowani. Gdyby więc miało dojść do tego,
o czym powszechnie podczas mej podróży słyszę, że Król
pruski na czele swej armii wraz z silną artylerią miał-
by 11 bieżącego miesiąca pojawić się pod Warszawą
i stoczyć tam bitwę z wojskiem kościuszkowskim, to
natychmiastowe skutki tak poważnej pruskiej operacji
nietrudno byłoby przewidzieć. Wówczas doszłoby nie-
wątpliwie do potajemnej ucieczki z Warszawy przywód-
ców rewolucji będących głównymi inicjatorami zrywu
powstańczego 2.
Wydaje się także, że pan hrabia Dzieduszycki przed
kilkoma dniami potajemnie opuścił Warszawę, udając się
do Poznania, do przebywającego tam posła pruskiego,
Buchholtza, i jakkolwiek podał on inny powód wyjazdu,
to celem jego miało być omówienie polskich propozycji
dotyczących kapitulacji i warunków zawarcia pokoju.
D. Zamierzam stąd jeszcze dzisiaj kontynuować pod-
róż przez Gdańsk i Lipsk do Karlsbadu. W Gdańsku po-
staram się załatwić z panem dyrektorem Heniksteinem
sprawę zabezpieczenia dawnego cesarskiego archiwum,
za którego przesłanie drogą wodną uczyniłem odpowie-
dzialnego pana Palklego, intendenta salin albo raczej
urzędnika galicyjskiego posiadającego stopień oficera
kawalerii. W następnej relacji, jaką wyślę z Gdańska,
zastrzegam sobie przekazanie o tym szczegółowych da-
nych.
Polecam się uniżenie Wysokim Aaskom i pozostaję
i głębokim szacunkiem.
A. Relacja o moim szczęśliwym wydostaniu się z War-
szawy przy zapewnionej polskiej eskorcie aż do pruskiej
granicy. Pomoc i poparcie ze strony Ignacego Potockiego
okazane mi w tym względzie.
B. Sprawa wyjazdu dwóch pozostałych członków kor-
pusu dyplomatycznego jednego wraz ze mną, a jedne-
go bezpośrednio po mnie. Moje ostatnie bezowocne zabie-
gi u pana prezydenta Zakrzewskiego i pana hrabiego
Potockiego dotyczące zagarnięcia przez Polaków na Wiśle
cesarskich statków ze zbożem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]