Indeks IndeksBanks Leanne Bracia Medici 04 Sekret panny młodejConnie Bennett Tak daleko, tak bliskoBrockway Connie Ostatni balSteele Jessica Sekret panny młodejBeda Czcigodny Historia ecclesiastica gentis anglorum [english]Ahern, Jerry Krucjata5 Pajć™cza sieć‡Anne Ireland Trial By Fire (v5.0) (pdf)Szkola czarownic Rena Marciniak KosmowskaCartland Barbara Grecki ksić…śźć™ABC program wychowania przedszkolnego XXI wieku Anna śÂada Grodzicka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    łem ciebie.
    - Nick...
    - Traktowałem cię jak królewnę. Jak zakichaną damę. Nie zmuszałem, byś szła ze mną do łóżka, nie
    prosiłem o więcej, niż dawałaś. Zawsze myślałem, że kiedyś się pobierzemy i będziesz moja, i
    docenisz, że poczekałem. Bo mnie obchodziło, co sobie pomyślisz i czego chcesz. - Oczy nabiegły
    mu krwią. - Nigdy nie skrzywdziłem tych, na których ci zależa
    ło. Nawet gdy próbowałem cię przekonać do swoich planów z tą ostatnią robotą. A mogłem.
    Tańczyłabyś tak, jak bym ci zagrał, wystarczyłoby, żebym komuś zrobił krzywdę. Ale nie zrobiłem
    tego. Bo nie chciałem, żebyś ty cierpiała, Letty.
    Kochał ją. Przynajmniej na tyle, na ile w ogóle zdolny był kochać. Naprawdę wierzył, że
    poprzestanie na podpaleniu pensjonatu, w którym mieszkała, i grozbach pod adresem dyrektorów
    teatru było to z jego strony dowodem uczucia. Ale Letty zrozumiała jego ból, ponieważ kochała
    równie beznadziejnie jak on.
    - Nick-powiedziała-tak mi...
    - Nie mów tak! - przerwał jej gwałtownie. - Nie zniosę niczyjej litości.
    Niczyjej. A już zwłaszcza głupiej, zadzierającej nosa krowy. Myślisz, że on cię zechce, gdy dowie
    się, że jesteś tylko oszustką przebraną w ładne kiecki?
    Roześmiał się nieprzyjemnie.
    - Wiem - przyznała Letty. - Wiem. Ale to niczego nie zmienia, Nick.
    I tak ci nie pomogę.
    - Słuchaj - powiedział, nie zwracając na nią uwagi. - Mam swoje plany i jest w nich też rola dla
    ciebie. Przez kilka dni utrzymuj tych Bigglesworthów w błogiej nieświadomości, a resztę zostaw
    mnie.
    - A jeśli tego nie zrobię?
    - No cóż, wtedy będę chyba musiał odjechać.
    179
    Spojrzała na niego z nadzieją.
    - Och, Nick!
    Pogłaskał ją kciukiem po twarzy.
    - Oczywista, będę musiał napisać liścik do tego tam sir Elliota i Bigglesworthów, w którym
    opowiem, co robiła  lady Agatha" przez ostatnie pięć lat. No wiesz, coś o tym odczytywaniu myśli w
    Kensington i grze w trzy karty...
    - Doskonale cię rozumiem, Nick. Nie musisz kończyć.
    Uszczypnął ją w policzek.
    - I dobrze. Więc, jak mówiłem, rób dalej swoje, a ja zajmę się resztą.
    Pasuje ci to, Letty? - Popatrzyła na niego z pogardą. Połaskotał ją pod brodą. - Tak myślałem.
    Goście odjechali. Ogród spowijała ciepła, pachnąca noc. Wspaniała noc, aby starać się o względy
    damy. Atticus miał nadzieję, że właśnie z tego powodu jego syn opuścił przyjęcie. Przypuszczał, że
    Elliot podążył za lady Agatha. Chyba jednak się mylił, bo Elliot dosyć szybko zjawił się z powrotem.
    Gdy Meny szepnęła mu do ucha, że Elliot wrócił, Atticus spodziewał
    się, że syn zajmie się gośćmi. Tak się nie stało. Gdy Atticus wszystkich pożegnał, poszedł szukać
    Elliota. Znalazł go w bibliotece, chodzącego niczym tygrys w klatce.
    - Wielka szkoda, że lady Agatha zle się poczuła - powiedział ostroż-nie.
    Elliot zatrzymał się.
    - Tak.
    - Nie wygląda na osobę słabego zdrowia.
    - Nie.
    Atticus znał swojego syna. Elliot był dumny i niezależny. Nigdy nie obarczał nikogo własnymi
    problemami i skrzętnie ukrywał swoje uczucia. Ona to zmieni. Ale teraz...
    - Z kolei Eglantyna mówi, że lady Agatha bardzo ciężko pracowała, żeby skończyć wszystko przed
    wyjazdem. Stąd zapewne ta niedyspozycja.
    - Z pewnością masz rację - wymamrotał Elliot, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w noc.
    - Czy poszedłeś zobaczyć, jak jej idzie praca? - zapytał spokojnie Atticus. - Mam nadzieję, że
    zastałeś ją w dobrym zdrowiu.
    180
    Elliot spojrzał na niego, w zamyśleniu marszcząc brwi.
    - Przepraszam. Co powiedziałeś?
    - Co u lady Agathy?
    - Nie co, tylko kto. Jej narzeczony. - Elliot zmarszczył brwi jeszcze bardziej. Pochłonięty myślami,
    mówił trochę nielogicznie. - Nie, nie wygląda dobrze.
    Atticus otworzył usta ze zdziwienia. Lady Agatha w żaden sposób nie dała do zrozumienia, że jest
    zaręczona. Jak śmiała tak igrać z uczuciami Elliota? Jak śmiała udawać, że jest wolna?
    - Dobry Boże, Elliocie! - wykrzyknął wstrząśnięty. - Nie wiedziałem.
    Nie... nie wiem, co powiedzieć. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że ma narzeczonego.
    Elliot podniósł wzrok.
    - Nikomu innemu też nie - powiedział powoli. - Nikomu.
    - Elliocie... - zaczął Atticus.
    Jego syn podniósł płaszcz z krzesła.
    - Idę do wsi. Nie czekaj na mnie.
    - Nie możemy pozwolić, by okradł Bigglesworthów. Zwłaszcza że oznajmił wszystkim, iż jest
    narzeczonym lady Agathy. - Cabot chodził nerwowo po pokoju Letty, zaciskając ręce tak mocno, że
    aż zbielały mu kostki. -
    Wyobrażasz sobie, jaki będzie skandal? Bigglesworthowie staną się po
    śmiewiskiem. Najpierw dali się nabrać oszustce udającej córkę diuka, a potem zostali obrabowani
    przez jej wspólnika. Nie zdziwiłbym się, gdyby ShefFieldowie odwołali ślub.
    Z poczucia winy i wyrzutów sumienia Letty trzęsły się ręce, jakby była staruszką. Zciskając je i
    rozwierając, skupiła się tylko na tym, by je uspokoić i nie myśleć. Nie mogła zrobić nic więcej.
    Cabot przerwał chodzenie po pokoju.
    - Wiesz, że właśnie teraz jest na dole z Bigglesworthami? Przedstawił
    się, nawet nie mrugnąwszy okiem i jeszcze udawał zdziwienie, że im o nim nie powiedziałaś.
    Westchnął zmartwiony.
    - On potrafi odgrywać dżentelmena, przecież wiesz. Bogaty nowoczesny młodzieniec, ale z
    dostatecznie dobrymi manierami, by był przekonujący. Sama go tego nauczyłaś.
    Letty załamała ręce.
    181
    - Wiem.
    - Powiedział im, że nie mógł już ani chwili dłużej znieść rozłąki z tobą i ma nadzieję, że zrozumieją.
    Przy okazji spytał, czy tu w okolicy jest jakaś gospoda, w której mógłby się zatrzymać. Aż mi skóra
    ścierpła, gdy to usłyszałem. Panna Eglantyna zrobiła oczywiście to, co według niej powinna zrobić.
    Poprosiła, by zatrzymał się tutaj.
    - O nie! - wyszeptała Letty, opadając ciężko na brzeg łóżka. - Biedna Eglantyna.
    - Tak - potwierdził Cabot. - I wyglądała, jakby była winna przestępstwa.
    - Winna? - spytała zmieszana Letty. - A czemuż miałaby się czuć winna?
    - Och, Letty - powiedział zdesperowany Cabot. - Czy nie zauważy
    łaś... Oczywiście, że nie, zbyt byłaś nim zajęta. Ale właśnie o to im chodziło.
    - O czym ty mówisz?
    - Panna Eglantyna i reszta służby robili wszystko, żeby cię zeswatać z sir Elliotem.
    Dobry Boże! Kochane głuptasy.
    - I ty im na to pozwoliłeś?
    - Nie miałem wyboru - bronił się Cabot. - Jak miałem im wytłumaczyć, że do siebie nie pasujecie? I
    skąd miałem wiedzieć, że im się uda? -
    Podniosła na niego wzrok. - Nie zaprzeczaj, Letty. Widziałem, jak was ciągnie do siebie. - Ojcowska
    dezaprobata nagle znikła, zostawiając jedynie rozdrażnienie. Usiadł obok niej. -Do diabła, o czym ty
    myślałaś, dziewczyno?
    - Nic nie myślałam.
    Ja tylko czułam. I wciąż czuję, niech mnie Bóg ma w swej opiece.
    - I panna Eglantyna też w tym brała udział? - zapytała.
    - Tak. I sądząc po jej minie, gdy poznała twojego  przyszłego męża", zaczęły ją dręczyć wyrzuty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •