Indeks IndeksCampbell Drusilla Dobra siostraJackson Lilian Braun Kot, który...18 Kot, który lubił seryHolden Kelley Jane The Girl Behind the Glass [nieof]CWIHP Bulletin nr 5 part 1 Germany 1953; Hungary 1956Robards Karen Pewne latoHarper, Tara K CataractBaxter George Owen Doktor Kildare 02 Wezwijcie doktora Kildare'aCornick Nicola Romans Historyczny 111 MezaliansImmortal Ops 3 Radar of DeceptionGR1094.Kat_Cantrell_Przystanek_Wenecja
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    szczypać i pulsować.
    Spojrzała na stół i ogarnęła ją fala wstydu. W kałuży rozlanego piwa błyszczały
    odłamki szkła. Jak mogłam zrobić coś podobnego  myślała upokorzona.
    Dziecinny, idiotyczny pomysł.
     No dobra  mruknął Max tym swoim chropawym głosem.  Będziesz żyła.
    Choćby po to, aby znów móc mnie obrażać.
    Cofnęła obandażowaną rękę i oparła ją, obolałą, na kolanach. Popatrzyła na
    niego, nadal trochę niechętna, ale również i wdzięczna. Jego obrzydliwa koszula
    poplamiona była krwią: wyglądało to tak, jakby żółta papuga miała na piersi
    otwartą ranę.
     Zmarnowałam ci koszulę  bąknęła, kręcąc głową.
    Powiódł oczami za jej wzrokiem.
     Zmarnował ją ten, kto ją zrobił. Nie przejmuj się.  Bez odrobiny
    skrępowania zsunął ją z ramion, zmiął i cisnął na stolik wbudowany we wnękę
    ściany.
    Zagryzła wargi. Zacisnęła zdrową dłoń w pięść i wetknęła ją do kieszeni.
    Spostrzegła zrozpaczona, że rękaw i oblamowanie jej białego żakietu poplamiły
    małe kropelki krwi. Wiedziała, że to się nie da wyprać. Zmartwiona, nie potrafiła
    oderwać wzroku od zniszczonego ubrania. Starała się nie patrzeć na Maxa: siedział
    tak denerwująco blisko niej, półnagi i nagle jakiś nieoczekiwanie miły.
    Usłyszała jego niski, stłumiony śmiech. Odczekała chwilę i rzuciła na niego
    ukradkowe spojrzenie. Teraz już się nie śmiał. W przyćmionym świetle jego twarz
    tonęła w cieniach. Lindsey dostrzegła, że jej wyraz jest niemal poważny. Wzruszył
    ramionami.
     Nie przejmuj się. Ja też krwawię  mruknął.  Wewnętrznie. W związku ze
    stratą pięćdziesięciu tysięcy dolarów.
    Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie mogła się zdobyć nawet na zwykłe
     dziękuję"  w obawie, by się nie rozmyślił. Wtuliła się w oparcie tapczanu i
    przycisnęła do siebie skaleczoną rękę, która pulsowała w szybkim rytmie jej serca.
     Chcę powiedzieć  ciągnął dalej swoim szorstkim głosem  że nie wiedziałem
    o tym twoim dzieciaku. O wypadku i tak dalej. Rozumiesz? No... o tym, że przestał
    mówić i... o całej reszcie. Nie jestem, do cholery, potworem.
    Spojrzała na niego ciepło, z wdzięcznością.
     Trudno sobie to wyobrazić, ale ten kot jest dla niego droższy ponad wszystko
    w świecie. Gdyby nie to, to przecież bym się przy tym tak nie upierała. Dzięki
    niemu był szczęśliwy po raz pierwszy od półtora roku. Od śmierci ojca.
    W spowitej zmierzchem kabinie zapadła długa cisza.
     A ty?  spytał w końcu schrypniętym głosem Max.
     Co ja?
     Znalazłaś przez te półtora roku coś, co dało ci szczęście?
    Spuściła głowę i wpatrywała się w białą kukiełkę zabandażowanej dłoni.
     Mój syn. Szczęśliwa jestem, że go mam.
     Chyba jestem chory na głowę.  Westchnął ciężko.  Jak można być takim
    sentymentalnym głupkiem! Ale chcę zachować wyłączne prawa do fotografowania
    tego kota. I masz się nim opiekować zgodnie z moimi zaleceniami. Chcę nadal być
    jego właścicielem i powinnaś to traktować jako pożyczkę. Długoterminową
    pożyczkę.
    Wplótł palce we włosy i siedział przygarbiony ze wzrokiem utkwionym w
    podłogę.
     Naprawdę?  spytała z wahaniem w głosie.  Myślisz, że jakoś tak to
    rozwiążemy? Todd będzie mógł mieć tego swojego kota? Jestem gotowa zrobić
    wszystko, aby tylko...
    Podniósł nagle wzrok i popatrzył na nią. Mimo panującego w kabinie półmroku
    nie miała wątpliwości, co to spojrzenie i nagłe napięcie jego ciała miały wyrażać.
     Oczywiście  poprawiła się pośpiesznie  w granicach przyzwoitości. Jestem
    przyzwoitą kobietą.
    Milczał długą chwilę nadal wpatrując się w nią w gęstniejącym zmierzchu.
    Nagle coś się zmieniło w wyrazie jego twarzy.
     To prawda  burknął z sarkazmem.  Tym właśnie dokładnie jesteś.
    Przyzwoitą kobietą. I jakoś ci się udaje nią pozostawać nawet wtedy, gdy tłuczesz o
    stół butelki z piwem. To wielka sztuka!
     Och, rzeczywiście  wyjąkała zawstydzona.  Zaraz to sprzątnę. Nie
    powinnam w żadnym wypadku...
    Próbowała wstać, ale błyskawicznie chwycił ją za rękę i przytrzymał na
    miejscu. Jacht zakołysał się miękko na swoim slipie, a Lindsey poczuła, że coś
    podobnego wyprawia jej serce.
     Zostaw  powiedział.  Sam się tym zajmę. Pozwól mi na siebie popatrzeć.
    Wolną ręką sięgnął za siebie i zapalił małą mosiężną lampkę ścienną. Lindsey [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •