Indeks IndeksCourths Mahler Jadwiga Tajemnicza miłość Marleny (Tajemnica siostry Marleny)15. Douglas Drusilla Gdy serce wzbiera dumąCampbell_Bethany_ _Ich_troje_i_kotKing Lucy Wystawa w Londynie0727. Rose Emilie Zakazana namić™tnośÂ›ć‡Gregery Benford Cosm52. Augusto Roa Bastos La Vigilia Del AlmiranteC.S.Lewis OpowieśÂ›ci z Narnii 4 Srebrne KrzesśÂ‚oCourths Mahler Jadwiga Wojenna śźonaMacGregor, Kinley (aka Sherrilyn Kenyon) MacAlister 03 Born in Sin
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    odzyskała jasność umysłu.
    Jeszcze przed sekundą była ślepa, a teraz przejrzała na oczy.
     Frances, wyjdz. Jesteś zwolniona.
    ROZDZIAA 9
    Wyjazd nad jezioro Huntington okazał się katastrofą. Tylko
    tak potrafiła go opisać Roxanne. Jakby na domiar złego, że przez
    cały weekend jej potrzeby i marzenia były lekceważone, Johnny
    wyskoczył jeszcze z propozycją, aby poświęciła swoją karierę na
    ołtarzu Simone. Roxanne nie wiedziała, co było gorsze: sama
    prośba czy może fakt, że w jego mniemaniu miał prawo zwrócić
    się do niej o coś takiego.
    Nawet jeśli pobyt nad jeziorem był straszny, to jej powrót do
    domu był jeszcze gorszy. Potrzebowała bliskości oraz ramienia, na
    którym mogłaby się wypłakać i wyrzucić z siebie szczegóły tego
    okropnego weekendu. Znalazła jednak Tya śpiącego na kanapie.
    Wyglądał bardzo niechlujnie  ubrany był w dresy i miał
    dwudniowy zarost. W kuchni walały się nieumyte naczynia, a na
    automatycznej sekretarce migająca czerwona lampka informowała
    o czterech nieodsłuchanych wiadomościach. Po przebudzeniu Ty
    miał podły nastrój, a uśmiechy i objęcia zarezerwowane były
    jedynie dla Chowdera. Eksperyment odbywający się podczas
    weekendu nie powiódł się  miała nie pytać dlaczego, ponieważ
    sam, kurwa, nie wiedział  i został zakończony w sobotę póznym
    wieczorem.
     Ostatnio mam problem z obstawieniem zwycięzcy.
    Gdy wrócił do pustego domu, okazało się, że nie było nawet
    Chowdera, który mógłby okazać mu współczucie. Wiedziała, że
    oczekiwał przeprosin za to, że jej zabrakło, gdy potrzebował jej
    wsparcia, ale miała na głowie własne problemy. Próbowała, co
    prawda, go pocieszyć, ale robiła to bez przekonania. Gdy wydawał
    się nieco udobruchany, opowiedziała mu o swoim weekendzie,
    jednocześnie wrzucając rzeczy do pralki i sprzątając kuchnię. Nie
    siliła się na dowcipne opowieści ani filozoficzne komentarze
    podczas opisywania rozczarowań, w które obfitował wyjazd.
    Ty jej nie słuchał.
     Co się dzieje?
     Mów dalej, zamieniam się w słuch.
    Siedział na blacie kuchennym i przeglądał stertę katalogów,
    które w większości adresowane były do niej.
     Co powiedziałam przed chwilą?
     Niech no zgadnę. Mówiłaś o swojej siostrze?
     Przepraszam, jeśli cię zanudzam.
    Plastikowa butelka z płynem do zmywarki wyślizgnęła się jej
    z rąk i spadła na kuchenną podłogę, tworząc kałużę zielonej brei.
     Cholera!
     No właśnie.
    Zciągnął klucze z wieszaka przy drzwiach.
     Gdzie idziesz?
     Do laboratorium.
     Ale przecież mówiłeś, że nie ma&
     Nie czekaj na mnie, Roxy. Raczej nie nabiorę ochoty na
    rozmowę.
    NASTPNEGO RANKA wstał wcześnie i wyszedł, zanim o
    szóstej zadzwonił jej budzik. Wziął też ze sobą Chowdera. Snuła
    się po domu, użalając się nad sobą  nie było psa, nie było męża,
    a karton z mlekiem prawie pusty. W drodze do szkoły zatrzymała
    się na kawę i skusiła się na pączka. W rezultacie teraz czuła w
    ustach posmak cukru, sody i proszku do pieczenia, a z jej żołądka
    dochodziło burczenie. Wbrew sobie obwiniała Tya za zepsucie
    potencjalnie wspaniałego poranka.
    Gimnazjum Balboa znajdowało się w najstarszym
    kompleksie szkolnym w San Diego. W skrzydle budynku, w
    którym pracowała Roxanne, nie było klimatyzacji, a okna
    znajdujące się w sali numer sto dziesięć można było otworzyć
    jedynie przy użyciu długiego pałąka zakończonego hakiem.
    Powietrze poruszały wiszące pod sufitem cztery wentylatory z
    łopatkami o długości dwudziestu pięciu centymetrów. Każdego
    dnia Roxanne doceniała to, że mogła się cieszyć świeżym
    powietrzem oraz naturalnym światłem. Uważała nawet, że była
    lepszym i bardziej cierpliwym nauczycielem, ponieważ widziała
    niebo oraz drzewa z każdego miejsca w sali.
    Dzisiaj jednak będzie potrzebowała czegoś więcej, aby
    dobrze wypełnić swoje obowiązki. Zwykle w pierwszy dzień z
    łatwością zdobywała się na entuzjazm i pozytywne myślenie, ale
    tym razem jej umysł wypełniały same pesymistyczne wizje.
    Musiała się nauczyć trzydziestu pięciu imion, wyszkolić nowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •