[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się w podkówkę. I zanim Geoffrey zdążył dodać coś
więcej, wyciągnęła rączki do Sary.
- Mama... mama - zapłakała i nie uspokoiła się,
dopóki Sara nie zamknęła jej w swoich ramionach.
- Już dobrze, dobrze. Mamusia jest przy tobie.
- Tuląc dziecko do piersi, odwróciła się i podeszła do
zwolnionego przez Caryn fotela na biegunach. - Ma
musia jest przy tobie.
Mamusia była przy niej przez trzy następne dni.
Zasypiała na krótko tylko wtedy, gdy spała Lizzie, ale
zachowując czujność na wypadek, gdyby galaretka, którą
udało się dziecku wtłoczyć, chciała wrócić tą samą drogą.
- Pozwól mi przy niej posiedzieć - napraszał się
Geoffrey.
- Lizzie nie pozwoli mi odejść.
- Ale co z tobą? W ogóle nie odpoczywasz.
- Nic mi nie będzie. Wydaje mi się, że już jest
lepiej. Odpocznę, kiedy gorączka zupełnie opadnie.
Kiedy owa chwila wreszcie nastąpiła, Sara była
bardziej osłabiona niż dziecko. Przespała calutką do
bę, nadal jednak nie mogła przyjść do siebie. Wtedy
Geoffrey wziął sprawę w swoje ręce.
- Co zrobiłeś? - spytała, budząc się z drzemki
i napotykajÄ…c ponure spojrzenie siedzÄ…cego na fotelu
obok Geoffreya.
- Poprosiłem Toma Royce'a, żeby wstąpił i cię
przebadał.
188
- Nic mi nie dolega, Jeff! PotrzebujÄ™ tylko odrobi
ny odpoczynku.
- Odpoczywasz już ponad dwa dni i wciąż nie
możesz wrócić do siebie. Lizzie już wstaje, chociaż to
ona była chora, a nie ty.
- Lizzie jest dzieckiem. Dzieci zawsze szybciej
wracają do zdrowia. A poza tym wydaje mi się, że się
od niej zaraziłam.
- Nic nie jesz.
- Nie jestem głodna. - Na samą myśl o jedzeniu
robiło jej się niedobrze.
- Ale jak możesz odzyskać siły, nic nie jedząc?
Zmęczona zamknęła oczy.
- Zjem coÅ› jutro.
- Wolę zasięgnąć opinii lekarza.
Sara uniosła powieki i już miała zamiar zaprotes
tować, ale Geoffrey wstał i podszedł do drzwi, zanim
zebrała dość sił, by się odezwać. A może on ma rację,
pomyślała. A poza tym zwykła wizyta lekarska niko
mu nie zaszkodziła.
Tom Royce zbadał ją dokładnie, po czym zamknął
swoją torbę i spojrzał na Sarę.
- Jest pani kompletnie wyczerpana. Nie mam co do
tego najmniejszych wątpliwości.
Rozległo się ostrożne stukanie do drzwi. Geoffrey
wsunął głowę i stwierdziwszy, że już po badaniu,
wszedł do pokoju i stanął nad łóżkiem Sary.
- I co?
- Właśnie stwierdziłem u pańskiej żony wyczer
panie. - Przyjrzał się Sarze. - Ale nie sądzę,
by zaraziła się pani od dziecka. Nie ma pani go
rączki ani kaszlu. - Zawahał się i spojrzał na
Geoffreya. - Czy jest możliwe, że jest pani w cią-
ży?
- W ciąży? - Sara otworzyła szeroko oczy, a jej
189
twarz pobladła jeszcze bardziej. - Nie, nie jestem
w ciąży.
Geoffrey zesztywniał. - Moja żona bardzo dba o to,
żeby nie zajść w ciążę - oznajmił.
- Co pani stosuje? - zapytał lekarz, nie zważając na
ironiczny ton Geoffreya.
- Co stosuję? - powtórzyła jak echo Sara.
- Pigułki? Czy Jeff to miał na myśli?
- Och... - Sara spojrzała na męża przerażonym
wzrokiem. - Tak, nie to znaczy... nie!
Geoffrey pobladł.
- Co znaczy nie? - naciskał.
- Nie. Nic nie zażywam - wyszeptała Sara cichutko.
W oczach Geoffreya pojawił się zimny błysk.
- Nic? - zawołał. - To znaczy, że możesz być
w ciąży?
- Nie! - upierała Sara, zapomniawszy o obecności
lekarza.
- Skąd możesz to wiedzieć? - zatakował zdener
wowany Geoffrey.
- Po prostu wiem! To wszystko.
- Kiedy po raz ostatni była pani u ginekologa,
Saro? - Tom Royce usiłował przybliżyć ich dialog do
konkretów.
- Ja... hm... latem - odparła zaskoczona.
- Kiedy miała pani ostatni okres?
Przez kilka sekund milczała, a walące serce omal
nie rozsadziło jej klatki piersiowej.
- Nie jestem pewna. - Ostatnio wszystko... wszys
tko działo się tak szybko. Straciłam rachubę.
Teraz nie miała już najmniejszej wątpliwości: Geof
frey się wściekał.
- Cóż to za historia? Jesteś tak doskonale zorgani
zowana, a teraz próbujesz mi wmówić, że straciłaś
rachubÄ™ czegoÅ› tak prostego...
190
- To nie miało znaczenia!
- A jednak zaszłaś w ciążę!
- Nie zaszłam!
Lekarz poklepał ją po ramieniu.
- Proszę się uspokoić - powiedział. - Uspokójcie
się obydwoje - dodał, spoglądając znacząco na Geof-
fireya. - Myślę, że dobrze byłoby przebadać się u gine
kologa. Będzie pani musiała zrobić badanie krwi i za
żywać witaminy.
- W porządku - Sara zmusiła się do uśmiechu.
- Mam lekarza w Nowym Jorku. Wracam tam w przy
szłym tygodniu...
- O, nie! - zaprotestował Geoffrey stanowczo.
- Zostaniesz zbadana tutaj. I w tym tygodniu. Kogo
polecasz? - zapytał, zwracając się do przyjaciela.
Lekarz wyjÄ…Å‚ z kieszeni na piersi bloczek recept
i napisał nazwisko ginekologa. Wydarł kartkę i wrę
czył ją Geoffreyowi.
Sara przeżyła następną bezsenną noc. I ona kipiała
z wściekłości, kiedy następnego ranka szła z Geoffrey-
em do ginekologa. Doskonale zdawała sobie przy tym
sprawę, że jej gniew to reakcja obronna - przed stra
chem, zakłopotaniem i płonnymi nadziejami. A na te
uczucia nie było lekarstwa.
ROZDZIAA DZIESITY
- OCZYWIZCIE, %7Å‚E JEST PANI W CI%7Å‚Y
- stwierdził ginekolog, zanim Sara zdążyła wstać z fo
tela. Podał jej rękę i pomógł się podnieść.
- Jest pan pewien? - wyszeptała.
Lekarz uśmiechnął się dobrodusznie, starając się
rozwiać jej wątpliwości.
- Pracuję w tym zawodzie zbyt długo, by nie zauwa
żyć tak oczywistych symptomów. Z tego, co mi pani
opowiedziała, i z tego, co zobaczyłem na własne oczy,
wynika, że jest pani w trzecim miesiącu. - Spojrzał na
nią zaintrygowany. - Dziwi mnie tylko, że nie podejrze
wała pani tego wcześniej.
- Ja tego w ogóle nie podejrzewałam! - wykrzyk
nęła z zaokrąglonymi z przejęcia oczami.
- Jest pani młoda, od niedawna zamężna. Nie uży
wała pani żadnego zabezpieczenia. Musiała pani wie
dzieć, że coś takiego może się zdarzyć.
- Ale ja nie wiedziałam! - spojrzała na lekarza
z bezsilnym zakłopotaniem. - Ja nie mogę zajść w cią
żę. Powiedziano mi...
- Kto pani powiedział?
192
- Lekarz, który robił operację.
- Ach, tak. Czegoś tu nie rozumiem. - Pochylił się
nad biurkiem i potarł podbródek. - Nie wspominała mi
pani o żadnej innej operacji, prócz zwykłego usunięcia
wyrostka robaczkowego.
- To pan powiedział zwykłego". Ja powiedzia
łam: usunięcia wyrostka.
- Więc jak było?
Sara spuściła oczy na swoje zaciśnięte dłonie.
- Zaczęło się jak zwykłe zapalenie wyrostka. Z bó
lami i wszystkim. Ale w czasie operacji znaleziono
cysty na jajniku. Po operacji została mi tylko połowa
jednego jajnika. - Spojrzała ze smutkiem na lekarza.
- Miałam wtedy piętnaście lat. Powiedziano mi, że
szanse, abym mogła zajść w ciążę, są znikome. Byłam
zrozpaczona. - Zawahała się, spoglądając na drzwi, za
którymi czekał Geoffrey. - Mój mąż sądził, że stosuję
jakiś środek antykoncepcyjny. Nie... nie miałam od
wagi mu o tym powiedzieć.
- Cieszy się pani z dziecka, prawda? - zapytał
lekarz, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej z uwagÄ….
To było pytanie dnia. O, tak, cieszyła się. Była
rozgorączkowana, uszczęśliwiona! Ale co z Jeffem, co
z ich umową? Obecność dziecka całkowicie zmieniała
sytuacjÄ™. Na lepsze, czy na gorsze?
- Myślę... myślę, że tak. - Sara uśmiechnęła się
słabo. - To takie niespodziewane. Nie mogę w to
uwierzyć.
- Och, może mi pani wierzyć, Saro. Daję pani
słowo. - Odetchnął głęboko. - Proszę się teraz ubrać,
a ja podzielę się dobrą nowiną z pani mężem. A potem
usiÄ…dziemy sobie spokojnie i porozmawiamy. Z pew
nością będziecie chcieli zadać mi niejedno pytanie.
Pytania, które chciała zadać Sara, skierowane były
do Geoffreya, nie do lekarza. Ale Geoffrey miał mnós-
193
two pytań i zaczął je zadawać, zanim Sara, blada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]