Indeks IndeksAusten Leigh Joan Emma i inniChase Emma Zaplątani 03 ZniewoleniL Frank Baum Oz 08 Tik Tok of OzDailey Janet Cienie przeszśÂ‚ośÂ›ciRobert Katee Szczesliwa zamianaBattlestar Galactica Glen A. LarsonPrzemilczane zbrodnie Jerzy Robert Nowak2005 36. Czas aniośÂ‚ów 2. Dav11. May Karol Smierc JudaszaCivil Brown Sue UwodzÄ‌c pana W
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    pomyłka ze strony nas obydwojga. Ona pragnęła zupełnie
    innego rodzaju życia niż ja. Czuję się winny przyznając, że
    kiedy było już po wszystkim, poczułem ulgę.
    - Przepraszam za mieszanie się do nie swoich spraw. - Lucy
    otrząsnęła się i wstała. - Jest pózno, a moje uczennice przyjdą
    jutro wcześnie i...
    Cokolwiek miała zamiar powiedzieć, zupełnie wyleciało jej z
    głowy. Odwrócił ją ku sobie i poczuła jego wargi na swoich.
    Wciąż delikatne, kuszące. Co teraz robić? Po prostu stać i
    poddać się temu, czy...? W tym momencie przepadła możliwość
    wyboru. Jego ramiona zacisnęły się nieco mocniej, usta
    przywarły gwałtowniej, a zaskoczona tą nagłą namiętnością
    Lucy zupełnie straciła panowanie nad sobą i odpłynęła do
    tajemniczej krainy, w której ludzie łączą się w jedno, gdzie
    RS
    68
    wzburzone uczucia w szaleńczy sposób zawłada-ją
    człowiekiem. Odpłynęła tam, gdzie płonęło niebo!
    Odsunął się od niej. Usłyszała jego ciężki oddech.
    - Co to, do diabła, było?
    Zdołała oderwać od niego wzrok. Niebo naprawdę zapłonęło.
    Ktoś po drugiej stronie zatoki wystrzelił białą rakietę.
    - Rakieta - odparła. - Oddziały straży przybrzeżnej
    przeprowadzają nocne ćwiczenia.
    - Mam ochotę ich zabić - mruknął.
    Ja również, pomyślała Lucy. Gdzie my jesteśmy? Co się
    stało? Nikt mi nigdy nie powiedział, że całowanie mężczyzny
    może stanowić zagrożenie dla mojego zdrowia.
    - Drżysz.
    - Tak... - wyjąkała. - Robi się chłodno. Chyba już lepiej pójdę.
    Muszę jeszcze przygotować tyle rzeczy na jutro. Dobranoc. -
    Szybko wymknęła się z jego objęć i pobiegła w stronę domu.
    - Lucy! - zawołał cicho, bojąc się obudzić sąsiadów.
    Zignorowała go, wpadła do domu i pobiegła na górę. Resztę
    nocy spędziła wiercąc się i kręcąc w swoim nagle nie tak już
    niewinnym łóżku.
    Piątego dnia szkółki pływackiej słońce kryło się za chmurami,
    jednak ani uczennice, ani nauczycielka nie przejmowały się tym
    zbytnio. Dziewczęta zajęte były rozmaitymi wyścigami, kiedy
    pod dom podjechał wóz policyjny.
    - Lucy! - krzyknęła pani Moore. - Jest tutaj policjant, który
    chciałby...
    Wysoki mężczyzna w mundurze, kierując się w stronę, skąd
    dobiegały głosy, okrążył dom i zszedł na plażę. Lucy wydała
    polecenia najstarszym uczennicom, które czasem ją zastępowały
    i wyszła z wody.
    - Chciał się pan ze mną widzieć?
    - Ee... tak. To znaczy, jeśli to pani jest właścicielką tej posesji.
    - Tak, na razie jeszcze jestem.
    - Na razie?
    RS
    69
    - Część domu jest w posiadaniu banku i jeśli go przejmą,
    wtedy... a zresztą nieważne. Obecnie to ja jestem właścicielką.
    - I prowadzi pani prywatną szkołę? - Miał przygotowaną listę
    z pytaniami, na której odhaczał każdą odpowiedz Lucy.
    - Dwa razy tak.
    - Słucham?
    - To znaczy tak, to jest prywatna szkoła i tak, ja ją prowadzę,
    ale nie, nie może pan się przyłączyć, ponieważ jest tylko dla
    dziewcząt.
    - Ee... rozumiem. - Na jego liście z pewnością nie było
    miejsca na taką odpowiedz, lecz mimo to spojrzał, by się
    upewnić. - Nie, nie miałem zamiaru dołączyć do pani szkoły. -
    Wysunął koniuszek języka, ponownie zerkając na listę. - Czy ta
    szkoła przynosi pani korzyści finansowe?
    -Trudno powiedzieć. - Lucy smętnie pokiwała głową. - Tak
    miało być w założeniu, ale jeszcze korzyści nie przynosi i
    obawiam się, że nie przyniesie do końca sezonu.
    - Czy bierze pani pieniądze od dziewcząt za to, że przychodzą
    tu pływać?
    - Istotnie, biorę, ale za mało.
    Przez chwilę coś innego przykuło jej uwagę. Maude wyszła z
    wody, żeby posłuchać, o co chodzi, a teraz krzyczała do kogoś
    w swoim domu.
    - Czy posiada pani zezwolenie na prowadzenie tutaj tego typu
    działalności?
    - Zezwolenie? Proszę nie zwracać się do mnie per pani. Nie
    jestem jeszcze taka stara. Mam na imię Lucy. Lucy Borden.
    - Wiem, jak się pani nazywa.
    Młody policjant był już zupełnie zdezorientowany. Być może
    miało to coś wspólnego z nowym kostiumem kąpielowym Lucy,
    trykotem obcisłym niczym skóra. Głęboki dekolt przedstawiał
    widok bardzo atrakcyjny dla mężczyzny w jego wieku. Każdy
    jej oddech robił na nim ogromne wrażenie.
    RS
    70 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •