Indeks IndeksAnn Vremont Sacred Heart Diaries (pdf)Elizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell ArchivesRettman_Ann_ _Dama_nigdy_sie_nie_dziwiCree Ann Elizabeth Kochankowie z WenecjiAnn Rule The Perfect HusbandAnn Jacobs [GrCastle Jayne Harmonia 01 Po zmrokuGuiraud Paul Rzym. Życie prywatne i publiczne RzymianAgata Christie Detektywi w służbie miłościCox Maggie W słonecznej Portugalii
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Jestem pewna, że Josh chce jak najszybciej przystąpić do pracy. Pułkowniku, czy mógłby pan dziś
    rano oprowadzić go po Peregrine Manor? Proszę mu pokazać wszystko, z czym mieliśmy kłopoty.
    Być może wpadnie na jakiś trop.
    - Oczywiście - zgodził się Pułkownik.
    - Trop? - podchwycił z zainteresowaniem Josh. -
    Wspaniały pomysł. Tropy zawsze przydają się w mojej pracy.
    - Miejmy nadzieję, że rozpoznasz je, jeśli je zobaczysz, prawda? - mruknęła Maggie sięgając po
    patelnię.
    - Nie ma obawy - zapewnił Josh. - Przywiozłem ze sobą podręcznik dla początkujących detektywów.
    Wierzę, że jest tam odpowiedni rozdział poświęcony znajdowaniu i rozpoznawaniu śladów.
    - Podręcznik? - Maggie odmierzała mąkę na naleśniki.
    - Taki zachwalany na opakowaniach płatków kukurydzianych, który przysyłają po wysłaniu
    reklamowego kuponu?
    - Zapewne - powiedział Josh. - Jem dużo płatków.
    Widzisz, zwykle nie mam okazji jadać domowych śniadań.
    - Dobrze, dobrze. Wystarczy. - Pułkownik mrugnął do Odessy.
    Do kuchni weszła ziewająca Shirley.
    - Wiecie, co mój Ricky mówił o ludziach, którzy tak się zachowują jak Josh i Maggie? Mówił, że
    tacy dwoje albo wiele dla siebie znaczą, albo mają chęć udusić się nawzajem. Nie ma innego
    wyjścia.
    - Ciekawy wybór - zauważył Josh.
    ROZDZIAA 8
    Maggie była przyjemnie zdziwiona tym, że Josh dostosował się do zwyczajów panujących w
    Peregrine Manor. Z dnia na dzień czuł się lepiej i coraz chętniej udzielał się w codziennym życiu
    dworu. Wstawał pierwszy i przygotowywał kawę, zanim Maggie zeszła na dół. Pomagał też w
    drobnych naprawach. Pomalował trzy łazienki, umocował złamaną deskę sedesową i zawiesił
    baldachim nad własnym łóżkiem.
    - Ciągle nie wiem, czy jesteś zdolnym detektywem, ale z pewnością zaoszczędziłam dzięki tobie
    wiele pieniędzy, które musiałabym zapłacić Dwightowi - powiedziała któregoś dnia Maggie.
    - Kim jest Dwight?
    - Zwykle angażuję Dwighta Wilcoxa do drobnych napraw - wyjaśniła. Pod koniec tygodnia Maggie
    zdała sobie sprawę, że przyzwyczaiła się już do obecności Josha. Poranne spotkania w kuchni były
    czymś, na co podświadomie czekała każdego dnia. Wyglądało na to, że Josh pracowicie prowadził
    śledztwo dotyczące niezwykłych wydarzeń w Peregrine Manor. Spędzał wiele czasu z Pułkownikiem
    sprawdzając piwnicę, w której miały miejsce awarie i długo rozmawiał z Odessą oraz Shirley. Pytał
    o bratanków i Ricky ego.
    Potem znikał w swoim pokoju i godzinami pracował przy komputerze. Maggie uznała, że detektyw
    wykazuje znajomość fachu, niepokoił ją jedynie jego upór w upominaniu się o popołudniową herbatę
    i bułeczki.
    - Dziwię się, czemu tak mu na tym zależy? - zastanawiała się Shirley siedząc w piątek wraz z innymi
    przy kuchennym stole. Przyglądali się, jak Maggie wyrabia ciasto na bułeczki.
    Josh od trzech godzin przebywał w swoim pokoju i Maggie wiedziała, że zaraz zejdzie domagając
    się podwieczorku.
    - Sprawdza zebrane informacje - zakomunikował pewnym głosem Pułkownik. - Tak jak sądziłem,
    nasz człowiek to nowoczesny detektyw. Powiedział mi, że większość badań robi na komputerze.
    Zdolny. Orientuje się w problemach technicznych. Zrozumiał większość szczegółowych informacji na
    temat moich eksperymentów.
    Odessa skinęła głową nie unosząc wzroku znad swojej robótki na drutach.
    - Aatwo się z nim rozmawia. Powiedziałam mu wszystko o moich okropnych bratankach. Z
    pewnością pojął, jak przykra potrafi być rodzina.
    Josh pojawił się w drzwiach bez kul.
    - Bułeczki gotowe?
    - Nie. - Maggie wskazała na piecyk. - Dopiero za jakieś piętnaście minut. A gdzie masz kule?
    - Już ich nie potrzebuję. - Josh poruszał się ostrożnie. Ciągle utykał, ale było oczywiste, że może już
    porzucić kule. - Wszystko będzie w porządku, jeśli przestanę ciągle biegać po schodach. Ależ jestem
    głodny!
    - No tak. Upłynęły całe trzy godziny od lunchu, prawda? - mruknęła Maggie.
    Josh rzucił okiem na zegarek i zmarszczył brwi.
    - Więcej niż trzy. Co tu się dzieje? W folderze mówiło się o podwieczorku o trzeciej, a teraz jest
    pięć po.
    - Jeśli już wspomniałeś o schodach - Maggie przymrużyła oczy - to co by się stało, gdybyś
    nieszczęśliwym trafem z nich spadł?
    - Złożyłbym skargę - zapewnił Josh. - Herbata gotowa? Zanim Maggie zdążyła odpowiedzieć, aby
    sam sobie zrobił herbatę, jeśli się spieszy, zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę.
    - Maggie? - usłyszała znajomy głos.
    Odprężyła się i oparła o ścianę.
    - Halo, Clay. Wybacz, byłam zajęta. Co słychać?
    - Wszystko w porządku - odrzekł Clay O Connor. - Chciałem się upewnić, czy ciągle jesteśmy
    umówieni na dzisiejszy wieczór?
    - Oczywiście, o szóstej, prawda? - Maggie automatycznie rzuciła okiem na kalendarz i odczytała
    notatkę  Clay - kolacja - szósta .
    - Tak. - Po krótkiej pauzie Clay dodał: - Słuchaj, mówiono mi, że masz gościa we dworze. Myślałem,
    że zdecydowałaś się zamknąć pensjonat po sezonie. Zmieniłaś zdanie? Maggie zrozumiała, że musi
    wymyślić wiarygodne wytłumaczenie usprawiedliwiające obecność Josha w Peregrine Manor. Jej
    spojrzenie powędrowało ku detektywowi, który ze swego miejsca przy stole intensywnie się jej
    przyglądał.
    - To było trochę nieoczekiwane, Clay. - Gorączkowo myślała nad sensownym wyjaśnieniem. Clay
    O Connor był bardzo miły, ale Maggie nie chciała, by ktokolwiek poza mieszkańcami dworu
    wiedział, iż wynajęła prywatnego detektywa.
    - Opowiem ci wszystko wieczorem. Do zobaczenia o szóstej.
    - Maggie&
    - Muszę kończyć, Clay. Mam bułeczki w piecyku. Na razie& - Maggie szybko odłożyła słuchawkę i
    popatrzyła spod okna na Josha.
    - Jakieś problemy? - spytał łagodnie.
    - Musimy wymyślić sensowny powód twojego pobytu tutaj. Nie chcę, żeby ludzie z Peregrine Point
    wiedzieli, iż wynajęłam prywatnego detektywa. Znowu będą plotkować o naszych kłopotach.
    Josh popatrzył na Maggie. Wyglądała na zatroskaną.
    - Nie wierzysz, że twój przyjaciel Clay potrafi dotrzymać tajemnicy?
    - Nie o to się martwię. Boję się, że mnie wyśmieje.
    Uważa, że robię z igły widły.
    - Nie kłopocz się, wymyślę coś, zanim się pojawi. Będzie o szóstej, prawda?
    - Tak. - Maggie zdjęła czajnik z kuchni i zaczęła nalewać wodę do imbryczka.
    Z niewiadomej przyczyny czuła niepokój. Uświadomiła sobie, że nie potrafi odczytać wyrazu oczu
    Josha.
    - Zostaw to mnie, Maggie. Ciągle ci powtarzam, że jesteś w dobrych rękach - rzekł detektyw.
    - A może razem powinniśmy coś wymyślić. - Spojrzała na niego podejrzliwie.
    - Daj spokój! Sam się tym zajmę.
    - Ale, Josh&
    - Maggie, on ma rację - przerwał Pułkownik. - Zostaw tego rodzaju sprawy naszemu człowiekowi.
    On jest zawodowcem.
    - Myślę, że bułeczki już się upiekły - pośpieszył z pomocą Josh.
    Kiedy Maggie przebierała się tego wieczoru na kolację, ogarnęły ją złe przeczucia. Przez całe
    popołudnie zastanawiała się, co Josh wymyśli, aby wyjaśnić swą obecność w Peregrine Manor. W
    miarę zbliżania się godziny szóstej była coraz bardziej zaniepokojona.
    Włożyła czarną wieczorową sukienkę z długimi rękawami, która podkreślała jej zgrabną talię i
    miękko falowała wokół łydek. Rozczesała włosy pozwalając im swobodnie opaść na ramiona i
    zaczęła zastanawiać się nad wyborem kolczyków, gdy usłyszała pukanie.
    - Przyjechał Clay - zaanonsowała Shirley. - Pozwól, że cię obejrzę, kochanie.
    - Powiedz mu, że zaraz zejdę, dobrze? - Maggie otworzyła drzwi.
    - Oczywiście. Wiesz co, mam naszyjnik, który będzie świetnie pasował do tej sukni. Zaczekaj, zaraz
    przyniosę.
    - Nie trzeba, Shirley, naprawdę&
    Shirley zniknęła już w korytarzu. Wróciła po kilku minutach z długim sznurem górskich kryształów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •