Indeks IndeksBradford Taylor Barbara Trzy tygodnie w ParyżuWilson Gayle 02 Światło w ciemnościTravis S. Taylor Warp SpeedArcher G Conan i prorok CiemnościChristie Agatha Noc i ciemnoscTaylor Jennifer Głuchy telefonThe Forever King Molly CochranAmsbary, Jonathan [Cyberblood Chronicles 01] Cyberblood [pdf]Le Guin Ursula K. Ziemiomorze 05 Inny wiatrAsimov Isaac Kamyk na niebie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Tak jak kiedyś.
    Wynurzył się na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza, i natychmiast znów zanurkował. Tym razem zszedł
    niżej i szerokimi pociągnięciami ramion szukał malca. Cały czas żarliwie się modlił, tak jak tamtej,
    tragicznej nocy. Wtedy jego modlitwy nie zostały spełnione, dziś - tak.
    Gdy Beau nie miał już powietrza w płucach i płynął w górę, na powierzchnię, jego ręka natrafiła na coś
    miękkiego, poruszającego się... żywego!
    - Beau! - krzyczała Jordan. - Beau! Pomocy!
    Ale nie było go. Nie przyszedł, nie mógł jej ocalić.
    Szarpała się w morderczym uścisku  pirata , wiedząc, że tym razem może polegać tylko na sobie. Walka
    była nierówna.  Pirat miał przewagę, Jordan była od niego o wiele słabsza.
    Przechylona do tyłu nad balustradą widziała nad sobą jego złą twarz. Patrząc w czarne oko, myślała o tym,
    że ten potwór zabił Phoebe. Jej najlepszą przyjaciółkę. Phoebe, która miała całe życie przed sobą, została
    zamordowana z zimną krwią, razem z mężem. Pozostawiła jedynego syna.
    Pomyślała, co by się stało, gdyby  pirat dopadł Spencera. Zamordowałby niewinne, przerażone dziecko
    tylko po to, żeby załatwić porachunki jakiegoś maniaka.
    Był tylko jeden sposób, żeby do tego nie dopuścić.
    Jordan poczuła przypływ adrenaliny. Jęcząc, zbierając w sobie siłę, odepchnęła się od barierki. Zaskoczony
     pirat zachwiał się, rozłożył ręce, stracił równowagę i opadł na Jordan.
    Usłyszała trzask. Przez chwilę myślała, że ktoś wystrzelił z pistoletu, ale zaraz poczuła, że balustrada ugina
    się pod ciężarem ich ciał.
    Czas wydawał się płynąć coraz wolniej. Każda sekunda ciągnęła się jak minuta.
    Chwyciła napastnika i oparła na jego ciele, żeby się odepchnąć.
    Poczuła pod stopami deski tarasu i nagły uścisk rąk  pirata .
    Usłyszała ponowny trzask.
    Gdy wreszcie się oswobodziła, było po wszystkim.
    Balustrada pękła, a  pirat spadł z drugiego piętra w spienioną otchłań.
    Jordan pociemniało w oczach.
    Zciskając w ramionach mokre i przemarznięte dziecko, Beau czekał, aż Mikę ściągnie ich na brzeg na linie.
    Wdrapując się na wydmę, ze Spencerem przytulonym do piersi, usłyszał kaszel i chrapliwy oddech chłopca.
    To był najwspanialszy dzwięk na świecie. Spencer żył.
    - Uratowałeś go, Beau! - Mikę poklepał go po ramieniu. - Nie wiem, jak tego dokonałeś.
    - Ja też nie wiem - wymamrotał Beau, gładząc mokre włosy Spencera.
    Spojrzał w niebo i w myślach wypowiedział modlitwę dziękczynną. Na jego twarzy łzy mieszały się z
    kroplami słonej wody.
    - Jordan?
    Oszołomiona, otworzyła oczy. Czy ktoś wypowiedział jej imię? Leżała na tarasie, padał deszcz.
    Nagle wszystko sobie przypomniała:  Pirat , Beau, który szukał Spencera, sztorm...
    Odwróciła głowę, krzywiąc się od pulsującego bólu nad uchem, za- Pewne spowodowanego uderzeniem o
    deski. Nagle pomyślała, że coś się Mieniło. Wiatr wył bardzo dziwnie. Jak długo była nieprzytomna?
    Chciała usiąść. Ktoś ją powstrzymał, dotykając jej twarzy.
    - Jordan, spokojnie.
    Zorientowała się, że to Beau stał nad nią i głaskał ją po policzku. Znów spróbowała odwrócić głowę,
    pragnąc go zobaczyć. Jęknęła, bo ból przeszywał jej czaszkę.
    - Spokojnie - powtórzył Beau. - Wszystko będzie dobrze.
    - Spencer? - wykrztusiła. - Czy on...
    - Nic mu nie jest.
    Słysząc te słowa, poczuła ogromną ulgę. Spencerowi nic się nie stało. Beau przyrzekł, że go uratuje, i
    spełnił obietnicę. Jordan była mu tak wdzięczna... Szukała słów, żeby mu to powiedzieć, ale nie miała siły.
    - Gdzie...- zdołała tylko wykrztusić.
    Beau wiedział, o co pytała.
    - Jest w domu. Mikę opatruje mu skaleczone ramię. To nic poważnego, więc się nie denerwuj. Musimy się
    stąd wydostać, zanim dotrze tu huragan.
    Wydostać się? Nie chciała się ruszać. Nie chciała wyjeżdżać. Chciała leżeć w nieskończoność w deszczu i
    czuć dotyk palców Beau.
    - Wniosę cię do środka - powiedział łagodnie Beau i Jordan poczuła, jak unosi ją w ramionach. Dopiero
    wtedy zobaczyła jego twarz, patrzącą na nią z wyrazem, jakiego nigdy dotąd nie widziała. U nikogo.
    Przeniósł ją przez taras. W balustradzie była wyrwa, przez którą spadł  pirat . Czy Beau wiedział, co się
    stało? Próbowała mu powiedzieć, ale ją uciszył.
    - Już dobrze  powiedział. - Wiemy. Jego ciało wypłynęło.
    - Co z Rhettem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •