[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dawna pełnoletnie.
Jak moja matka. Słowa te wydostały się z jej ust,
zanim zdążyła się powstrzymać.
Hunter nie od razu zareagował. Jeszcze raz się jej
przyjrzał, teraz dokładniej, dłużej, bardziej intymnie,
zaczynając od czubka głowy, a potem wolno, kusiciels-
ko przesuwając wzrok w dół, ku stopom, i z powrotem
do góry.
Oceniał ją, w bezczelnie męski sposób, który pobu-
dzał każdy centymetr skóry, na którym jego oczy
spoczęły.
Irena była, na swój sposób, bardzo ponętną kobie-
tą. Jednak, Gillian, ty ją przewyższasz.
Komplement, wygłoszony bez cienia czułości przez
człowieka sprawiającego, że było jej na przemian
gorąco i zimno, nie powinien być przyjemny, pomyś-
lała w duchu. Nie powinien. Ale, do licha, był.
60 JoAnn Ross
Mężczyzni zawsze uważali, że moja matka jest
ponętna.
Gillian wiedziała, że to dlatego wysłano ją do szkoły
z internatem, zanim skończyła czternaście lat. W koń-
cu nie można w nieskończoność uchodzić za podlotka,
kiedy ma się w domu nastolatkę.
Prawdę mówiąc rzekł Hunter, marszcząc czoło
Irene była zawsze zbyt wyzywająca jak na mój gust.
Bardzo przypominała mi bimber, który robiliśmy w la-
boratorium za czasów studenckich: tania, mocna i zdol-
na wywołać koszmarnego kaca następnego dnia... Przez
te lata przerzuciłem się na delikatny, bogaty w smaku
koniak. Taki, którego smak długo pozostaje w ustach.
Kiedy jego spojrzenie lubieżnie powędrowało z po-
wrotem w kierunku jej piersi, motyle trzepoczące
skrzydłami w żołądku Gillian zmieniły się w gigan-
tyczne ptaszyska.
Zdecydowała, że nadszedł czas, by zmienić temat.
Przede wszystkim, by wrócić do powodów jej przyby-
cia na wyspę Castle Mountain.
Ojciec powiedział mi o twojej grozbie.
Domyślam się. Dlatego tu jesteś.
Przeciągnął jedwab między delikatnymi końcami
hakowatej protezy, gładząc go bezwiednie zdrową ręką
tak, jakby właśnie wyobrażał sobie Gillian w tej
koszuli. A potem bez niej.
Lojalna z ciebie córka. Jaka szkoda, że George
Cassidy nie zasługuje na takie poświęcenie.
Był tak szczęśliwy, mogąc bawić się ludzmi, okręcać
ich sobie wokół palca, jak gdyby życie było tylko jego
prywatną, naturalnej wielkości szachownicą. Tak pie-
kielnie butny!
Trzydzieści nocy 61
Gillian podniosła głowę wyżej.
Powiedział mi też o twoim oskarżeniu.
Jego oczy zwęziły się, jakby właśnie nazwała go
kłamcą.
Tak się składa, że to prawda. I mogę to udowod-
nić.
Nie było potrzeby. Gillian wiedziała, że Hunter
mówi prawdę.
To dlaczego tak długo z tym czekałeś? Jej głos,
już nie tak oziębły i zdecydowany, zdradzał rozżalenie
nie tylko jej własną sytuacją, ale i oszustwem ojca.
Nie sądzę, abyś uwierzyła w to, że czekałem, aż
dorośniesz ironizował.
Gillian była mu właściwie wdzięczna za pozbawio-
ny emocji, pełen dystansu ton wypowiedzi. Pomagało
jej to przywrócić wewnętrzny spokój. Zagłuszało też
współczucie dla jego dramatycznych losów od tamtego
dnia, kiedy wybiegł z laboratorium.
Dopiero co przyznałeś, że mnie nie pamiętasz.
Jego niedbałe wzruszenie ramionami sugerowało, że
się nie myliła.
Na pewno znasz takie stare powiedzenie, że
zemsta jest słodka?
I tylko o to chodzi? O zemstę?
Możesz mi podać lepszy powód?
Był niebezpieczny. Niebezpieczny i fascynujący.
Gillian, które umawiała się tylko z mężczyznami ze
swojej sfery uroczymi i niegroznymi uważała
wyrachowane, cyniczne zachowanie Huntera za rów-
nie ekscytujące, co deprymujące.
Nie boję się ciebie powiedziała, niezupełnie
zgodnie z prawdą.
62 JoAnn Ross
A powinnaś. Poza tym kłamiesz, co jest wbrew
zasadom naszej małej gry.
Nie rozumiem. Znowu odrzuciła dłonią włosy,
a kiedy te opadały jej z powrotem na ramiona, zauwa-
żyła w jego oczach płomień gorącego pożądania, rów-
nie niepokojący, jak on sam. Dlaczego ja?
Nigdy nie sądziła, że jest typem kobiety prowokują-
cym zdrożne myśli. Nawet jej muzyka, nazywana
przez krytykantów muzyczką do poduchy , miała
raczej uspokajać niż pobudzać.
To całkiem proste, Gillian. Było coś w twoim
celtyckim koncercie, co mnie poruszyło. Nie potrafię
tego wytłumaczyć, ale jest faktem, że chcę cię mieć.
I mam zamiar mieć.
Zawsze dostajesz wszystko, czego chcesz? za-
pytała z autentyczną ciekawością.
Wstał i ruszył w jej kierunku.
Zawsze jesteś taka kłótliwa?
I nagle zbliżył się za bardzo. Mimowolnie cofnęła się
o krok.
Właściwie to większość ludzi uważa, że jestem
dość spolegliwa. Uznała, że nie czas na wspominanie
machos z Rio.
Naprawdę? Postąpił jeszcze krok na przód.
Może wzbudzam w tobie najgorsze instynkty?
Czuła ciepło jego ciała, ale nie chciała dać mu tej
satysfakcji i pokazać po sobie, jak bardzo ją przerażał
nie cofnęła się ani o krok.
Och, powiedziałabym, że to pewnik odparła
z udawaną czułością.
W normalnych warunkach nie była taka sarkastycz-
na. Ale czy można tu mówić o normalności.
Trzydzieści nocy 63
Hunter westchnął i pokręcił głową.
Nie rozumiem. Byłaś świadoma moich zamiarów,
a fakt, iż znalazłaś się tu, na Castle Mountain, w moim
domu, a właściwie w moim łóżku, kazałby każdemu
rozumnemu człowiekowi uznać, że przyjęłaś moje
warunki. Skąd więc u ciebie ta nagła potrzeba wybada-
nia, na ile mnie stać?
Nie mam pojęcia o czym mówisz powiedziała,
mimo zakazu posługiwania się kłamstwem. Mimo
liściku, koszuli nocnej, lustra nad łóżkiem ciągle nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]