Indeks IndeksAnderson, Kevin J & Beason, Doug Assemblers of InfinityAnderson Marina Zakazane pragnieniaAnderson, Poul El Mundo de SatanAndersen Nexo Marcin MatkaAnderson Gabriella Talizman szczęściaHIM027. Burnes Caroline Przeszłość nie umiera0569. Anderson Caroline Śmieszna historiaLeiber, Fritz Un Fantasma Recorre TexasClayton Donna Idealny planJulian May Trillium 3 Golden Trillium
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • orla.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    - Co słychać u twojej matki?
    - Wszystko w porządku.
    - Maurice mówi tylko o niej. Zachowuje się tak, jakby odkrył skarb.
    - Wiem. Moja mama sprawia podobne wrażenie.
    - Co o tym myślisz?
    Jo wzruszyła ramionami i wpatrzyła się ogień.
    - Sama nie wiem. To trochę dziwne. Moja matka flirtuje z mężczyzną, który nie jest
    moim ojcem... Ale właściwie cieszę się, że odżyła.
    Odstawiła filiżankę na stół i wsunęła stopy w pantofle.
    - Muszę już iść. Laura nie odrobi lekcji, jeśli jej do tego nie zagonię, a nie chcę, żeby
    poszła spać zbyt pózno. Pamiętasz, że mamy jutro próbę?
    - Oczywiście.
    - Wczoraj ciebie nie było.
    - Przeprowadzałem się, ale jutro przyjdę na pewno.
    - W takim razie do zobaczenia. Dzięki za kawę.
    Odprowadził ją do wyjścia. Już miała otworzyć drzwi, gdy nagle przyciągnął ją do siebie.
    - O czymś zapomniałem - powiedział cicho i dotknął wargami jej ust. Były ciepłe i
    wilgotne. Jo mimowolnie zaczęła odwzajemniać jego pocałunki. Tulił ją coraz mocniej,
    czuła szybkie bicie jego serca i lekkie drżenie mięśni. Nagle oderwał się od jej ust i
    przycisnął wargi do jej szyi. Jęknęła i przylgnęła do niego całym ciałem.
    - Lepiej już idz - wyszeptał.
    W jego oczach ujrzała pożądanie. Jeszcze chwila i nie potrafiłaby wyjść. Kątem oka dostrzegła
    jednak światło w pokoju Laury i powoli się otrząsnęła. Odwróciła się, otworzyła drzwi i bez
    słowa ruszyła ścieżką przez ogród.
    Nie obejrzała się nawet za siebie. Weszła do pustego pokoju Laury i ujrzała przez okno
    Eda, który wciąż stał przed wejściem do domku. Nie potrzebowała go. Nie chciała wiązać się
    z kimś, kogo pociągała wyłącznie fizycznie. Nie zamierzała dać się oszukać tak jak kiedyś.
    Zaciągnęła zasłony, odwróciła się od okna i omal nie przewróciła o stertę ubrań na środku
    pokoju.
    - Dobrze wiedziała, czym grozi kierowanie się uczuciami, a nie rozsądkiem, i nie
    zamierzała się im poddać.
    ROZDZIAA PITY
    Następnego dnia obawiała się spotkania z Edem. Nie rozmawiała z nim przez cały ranek -
    raz tylko uśmiechnął się i pomachał do niej ze swego gabinetu. Spotkali się dopiero po
    południu w poradni przedporodowej. W pracy nie mieli jednak nigdy czasu na prywatne
    sprawy. Znalezli go dopiero pózniej.
    Ed zajrzał do kuchni, gdzie Jo gotowała wodę.
    - Wypijesz herbatę? - spytała pogodnie.
    - Chętnie. Wszystko w porządku?
    - Prawie. Mamy kobietę, której płód chyba za wolno się rozwija. Wysłałam ją na badania.
    Ale dwoje jej poprzednich dzieci też urodziło się z niedowagą.
    - Może łożysko nie wykształca się zbyt dobrze. Tak się zdarza u niektórych kobiet.
    Jo włożyła torebki z herbatą do kubków i zalała wrzącą wodą.
    - Mleko jest w lodówce - powiedziała.
    Ed wyjął karton, a potem usiadł na krześle i oparł nogi o drugie, stojące naprzeciwko.
    - O której zaczyna się próba?
    - Jak zawsze, o siódmej czterdzieści pięć.
    - Mam po południu jeszcze sporo pacjentów. Uprzedz Roz, że mogę się trochę spóznić.
    Chociaż, prawdę mówiąc, już teraz chce mi się spać. Przymknął oczy i Jo, nie mogąc się
    oprzeć, zafascynowana przyglądała się jego twarzy. Miał długie rzęsy, cień zarostu na
    policzkach. Wciąż czuła pod palcami szorstkość jego skóry. Z trudem powstrzymywała
    się, aby nie wyciągnąć ręki i nie dotknąć jego brody, szczęki i ust. Otworzył nagle oczy i
    napotkał jej wzrok.
    - Nie mogłem wczoraj zasnąć po tym, jak wyszłaś - powiedział cicho. - Dom wydawał
    mi się taki... pusty.
    - To niemądre. Przecież byłam tam tylko parę minut.
    - Nawet nie wiesz, jaki masz na mnie wpływ. Uwierz mi, naprawdę za tobą tęskniłem.
    - Zupełnie zwariowałeś - odparła.
    - Wcale nie, ale bardzo mi się podobasz i nie wiem, jak sobie z tym poradzić. - Pochylił
    się do przodu i przytrzymał jej dłoń. - Cały czas o tobie myślę. Nie mogę zapomnieć
    dotyku twoich ust.
    Poczuła, jak oblewają fala gorąca. Cofnęła szybko rękę i wstała.
    - Ed, proszę, przestań - powiedziała cicho.
    - Dlaczego? Jesteś piękną kobietą, Jo. Co jest złego w stwierdzeniu tego faktu?
    Odwróciła się, gotowa poprosić go, by zostawił ją w spokoju, ale szczerość i uczciwość,
    jakie ujrzała w jego oczach, powstrzymały ją od tego.
    - Wcale nie jestem piękna.
    Uśmiechnął się lekko.
    - Skoro tak uważasz...
    Wstawił kubek do zlewu i wyszedł, pozostawiając Jo na środku pokoju. Umyła swoje
    naczynie, postawiła je na suszarce i wytarła ręce. Stanowczo zbyt łatwo poddaje się uro-
    kowi tego człowieka. Pora się tego oduczyć! Czy możecie tu podejść? Chcę, żebyśmy
    przećwiczyli koniec pierwszej polowy, kiedy to Piękna spotyka Bestię po
    raz pierwszy.
    Ed przyglądał się Jo w roli niewinnej Pięknej, kiedy jednak mężczyzna odgrywający
    Bestię po raz trzeci podczas tańca nadepnął jej na nogę, Ed poczuł się sfrustrowany.
    - Czy jest tutaj ktoś, kto potrafi tańczyć?! - zawołała Roz. - Chcę tylko pokazać
    Peterowi, jak to się robi.
    Rozległy się śmiechy, ale nikt się nie zgłosił. Ed machnął w końcu zrezygnowany ręką i
    wystąpił do przodu. Umiał tańczyć, nie był jednak pewien, czy nie straci głowy, trzymając
    Jo w ramionach.
    - Ed! - zawołała uradowana Roz. - Chcesz spróbować?
    - Tak, chociaż nie wiem, czy zrobię to lepiej. Moja matka uczyła mnie trochę tańczyć,
    kiedy byłem mały, ale całkiem możliwe, że już wszystko zapomniałem.
    - Ja nigdy się nie uczyłem - wyznał Peter ze śmiechem. - Trochę się boję, że jak dalej
    będę tańczyć z Jo, to trzeba będzie założyć jej gips.
    - No dobrze, Ed. Poproś Piękną do tańca. Ona się zgodzi, a potem obejmij ją i zróbcie
    jedno okrążenie. Poproszę muzykę.
    Ed skłonił się przed Jo, a kiedy zaczęli tańczyć, wyglądało to tak, jakby robili to razem
    od lat. Oboje mieli świetne wyczucie rytmu. Gdy skończyli, rozległy się oklaski.
    - Powinieneś mnie zastąpić, Ed - stwierdził Peter.  Ja nie potrafię śpiewać ani
    tańczyć. Gram Bestię tylko dlatego, że jestem tutaj jedynym facetem, który jest wyższy od
    Jo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •