Indeks IndeksBevarly Elizabeth Sześciu wspaniałych 05 Zakochany biznesmenElizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell ArchivesCree Ann Elizabeth Kochankowie z WenecjiRolls_Elizabeth_ _Honorowy_uwodzicielHawksley Elizabeth PrĂłbaKomisarz Palmu Tak mąwią gwiazdy, panie komisarzu Waltari MikaLaurie Marks Elemental Logic 03 Water LogicMIśÂOSNA TERAPIA Alison RobertsMeier Susan Najcenniejszy prezentDoyle Arthur Conan Studium W SzkarśÂ‚acie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    delikatnie dotykając mojej dłoni powiedziała:
     Zapomnijmy na chwilę o jedwabiach, moja droga  i zwróciła się do
    subiekta, który obsługiwał wieśniaka:  Nie rozumiem pana. Czy to fałszywy
    banknot?
     O nie, proszę pani. Jest autentyczny, tylko, proszę pani, to jest banknot
    wystawiony przez bank akcyjny, o którym krążą plotki, że ma ogłosić
    niewypłacalność. Pan Johnson robi tylko to, proszę pani, co do niego należy, a
    pan Dobson, jestem pewien, to rozumie.
    Ale pan Dobson nie był w stanie odpowiedzieć uśmiechem na jego
    przepraszający ukłon. W zamyśleniu obracał banknot w palcach i bardzo
    posępnie spoglądał na paczkę, zawierającą dopiero co wybrany szal.
     Ciężki to cios dla biedaka  rzekł  który każde go pensa zdobywa w
    pocie czoła. No, ale nie ma rady. Musi pan zabrać z powrotem szal, a Lizzie na
    razie poprzestanie na swoim dawnym okryciu. A te figi dla dzieciaków...
    obiecałem im... więc je wezmę, ale tytoń i inne rzeczy...
     Dam panu pięć złotych suwerenów za pański banknot, mój dobry
    człowieku  wtrąciła się panna Matty.  W tym wszystkim tkwi jakaś wielka
    pomyłka, bo ja należę do akcjonariuszy tego banku i jestem pewna, że
    zawiadomiono by mnie, gdyby sprawy przybrały zły obrót.
    Subiekt szepnął coś do niej przez ladę. Patrzyła na niego powątpiewająco.
     Być może  rzekła  ja wcale nie udaję, że znam się na interesach. Myślę
    tylko, że jeżeli ma nastąpić bankructwo i uczciwi ludzie mają tracić pieniądze, po-
    nieważ zakupili nasze akcje... nie potrafię tego wyjaśnić  rzekła, zdając sobie
    nagle sprawę, że zabrnęła w bardzo długie zdanie i ma przed sobą czworo słu-
    chaczy  tylko chciałabym, proszę pana, wymienić moje złoto na pański banknot
     oświadczyła zwracając się do wieśniaka  i wtedy będzie pan mógł zawiezć
    żonie szal. Będę się musiała obejść bez mojej sukni jeszcze przez parę dni 
    mówiła do mnie  a potem z pewnością wszystko się wyjaśni.
     A jeśli wyjaśnienie będzie niepomyślne?
     No cóż, w takim razie uważać będę, że postąpiłam uczciwie jako
    akcjonariusz, dając temu człowiekowi pieniądze. Ja sama jestem tego zupełnie
    pewna, ale, wiecie państwo, nie umiem tłumaczyć się tak jasno, jak potrafią inni,
    więc proszę, panie Dobson, niech mi pan da banknot i zapłaci za swoje zakupy
    tymi suwerenami.
    Mężczyzna spojrzał na nią w milczeniu, z wdzięcznością, której nie umiał
    wyrazić słowami, ale ociągał się przez chwilę, mnąc w palcach banknot.
     Nie chciałbym, żeby kto inny tracił zamiast mnie, jeśli trzeba będzie tracić.
    Ale rozumieją państwo, że pięć funtów to jest kupa pieniędzy dla człowieka
    obciążanego rodziną, a jak pani powiada, dziesięć do jednego, że za parę dni ten
    banknot będzie miał znów wartość złota.
     Nie ma na to nadziei, przyjacielu  zaprzeczył ekspedient.
     Tym słuszniejsze więc, żebym wzięła ten banknot  oświadczyła panna
    Matty ze spokojem. Pchnęła pieniądz ku wieśniakowi, który powoli położył w za-
    mian swój banknot.  Dziękuję. Przeczekam parę dni, zanim kupię któryś z tych
    jedwabi, może będziecie mieli większy wybór. Moja droga, czy pójdziemy na
    górę?
    Oglądałyśmy modele tak szczegółowo i z tak żywym zainteresowaniem, jak
    gdyby materiał, z którego miałyśmy uszyć suknię, został zakupiony. Nie
    spostrzegłam, żeby drobny incydent w sklepie w najmniejszym choćby stopniu
    przyćmił ciekawość panny Matty co do kroju rękawów czy spódnicy. Parokrotnie
    gratulowałyśmy sobie, że możemy tak spokojnie i nie obserwowane przez nikogo
    dokonywać przeglądu kapeluszy i szalów, choć ja przez cały ten czas
    podejrzewałam, że jednak nie jesteśmy tak zupełnie same, bo dostrzegłam parę
    razy zarys czyjejś postaci krążącej za pelerynami, a zwróciwszy się na prawo
    spotkałam się oko w oko z panną Pole, także w porannym stroju (najważniejszym
    rysem tego stroju był... brak sztucznej szczęki i woalka, mająca ukryć ten brak),
    która przyszła tutaj w tym samym co my celu. Ale ona szybko się pożegnała,
    ponieważ, jak oświadczyła, bolała ją głowa i nie czuła się na siłach do
    prowadzenia rozmowy.
    Kiedy wychodziłyśmy przez sklep na dole czekał na nas uprzejmy pan
    Johnson. Poinformowano go o wymianie banknotu na złotą monetę i z prawdziwą
    dobrocią i współczuciem, ale z brakiem taktu, chciał wyrazić pannie Matty
    kondolencje i przedstawić jej prawdziwy stan rzeczy. Mogłabym tylko żywić
    nadzieję, że plotki, które do niego doszły, były przesadzone, oświadczył bowiem,
    że jej akcje nie mają najmniejszej wartości i że bank nie jest w stanie zapłacić
    nawet szylinga za funta. Z zadowoleniem spostrzegłam, że panna Matty zdawała
    mu się trochę nie dowierzać, ale nie wiedziałam, ile w tym było prawdy, a ile
    pozy, bo nawyk panowania nad sobą stał się drugą naturą pań kranfordzkich i
    każda z nich uznałaby za uchybienie własnej godności najlżejszy bodaj przejaw
    zdziwienia, przestrachu czy innych uczuć okazanych wobec niższych od siebie
    albo w tak publicznym miejscu jak sklep. Jednakże wracałyśmy do domu
    pogrążone w milczeniu. Przyznaję ze wstydem, że byłam zła na pannę Matty za
    jej upór. Bardzo pragnęłam, żeby miała nową suknię, bo jej naprawdę
    potrzebowała. Na ogół cechował ją brak zdecydowania i łatwo można było jej coś
    odradzić, a choć w tym wypadku czułam, że na nic się to nie zda, przygnębiły
    mnie skutki jej stanowczości.
    W każdym razie po dwunastej obie stwierdziłyśmy, że nasza ciekawość
    została już zaspokojona, a jesteśmy nieco zmęczone (było to, w gruncie rzeczy,
    przygnębienie) i nie mamy ochoty na ponowne wyjście. Nadal nie
    wspominałyśmy o banknocie, aż w pewnej chwili nie mogłam się powstrzymać
    od zapytania panny Matty, czy uzna za swój obowiązek wymienianie wszystkich
    banknotów  Town and County Bank , z którymi się zetknie, na złote monety. W
    momencie gdy to powiedziałam, miałam ochotę odgryzć sobie język. Spojrzała
    na mnie smutno, jak gdybym pomnażała niepokój w jej i tak już skołatanej
    głowie, i przez dłuższą chwilę nie odzywała się wcale. A potem powiedziała...
    moja kochana panna Matty, powiedziała bez cienia wyrzutu w głosie:
     Moja droga, nigdy nie uważałam, by mój umysł był, jak to się mówi,
    bystry, i często jest dla mnie ciężkim zadaniem rozstrzyganie nawet takiej
    sprawy, którą mam przed sobą. Bardzo się cieszę... bardzo się cieszę, że dziś rano
    wiedziałam, co jest moim obowiązkiem w stosunku do człowieka, stojącego obok
    mnie. Ale trudno mi przewidywać, co zrobiłabym, gdyby coś się zdarzyło, i
    myślę, że powinnam raczej czekać i zobaczyć, co będzie rzeczywiście, bo wtedy
    łatwiej sobie poradzę, jeśli przedtem nie będę się zbytecznie szarpać. Wiesz
    przecież, moja kochana, że nie jestem taka jak Debora. Niewątpliwie, gdyby ona
    żyła, pomyślałaby o nich, nimby się znalezli w takich opałach.
    %7ładna z nas nie miała wielkiego apetytu podczas obiadu, chociaż starałyśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •