[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie pytałem, czy mogę palić, bałem się tylko, że jest pedałem.
Zawsze, gdy mężczyzna wsiada do samochodu drugiego, obcego faceta, ten lęk
jest właśnie najsilniejszy. Tym bardziej że on patrzył na mnie jak na cudem znaleziony,
unikatowy okaz współplemieńca. Przepraszam - ukształtowałem swoją estetykę
śmiejąc się z takich ludzi, w sumie palce bolały mnie od wytykania ich coraz bardziej z
każdą zamówioną kasetą. Biedni Fani Kobranocki, jak nazywała ich Moja Była
Kobieta. Fajne Kurwa Studenty, nazwał ktoś ludzi mojego pokroju kilkadziesiąt
kilometrów stąd.
Od początku drogi zasypywał mnie serią pytań - gdzie jadę, po co - klasyczny
autostopowy kwestionariusz - by, jakby trafić w moje zdolności prekognicji, zaczął coś
opowiadać o rockowych festiwalach, trawie, od której bolała głowa i jakichś historiach
z czasów, gdy jego życie nie polegało na wykonywaniu wysyłanych mu na firmowego
maila poleceń.
Miał koszulę na krótki rękaw, czerwony krawat, zaczynał już lekko łysieć, tak
jak ja, to znaczy zrobiły mu się zakola, i to sprawiło, że poczuł się zupełnie
rozluzniony - odbierał tę sytuację, jakbyśmy byli blizniakami, tylko że po dwóch
stronach barykady. Czul się z tym całkiem ok - z jednej strony mógł mi zazdrościć, a z
drugiej cieszyć się, że jednak jemu się udało, że stać go na dobrą wodę po goleniu, że
obwozi po Polsce sterty nieważnego papieru w skórzanych neseserach, bo przecież
schematy awansu społecznego są silniejsze niż jakakolwiek dzikość serca. A ja
wiedziałem, że jestem zupełnie poza jego percepcją, bo to nie była żadna dzikość
serca, jadę stopem, bo nie mam na helikopter, bo nie wynaleziono, kurwa, teleportacji,
i to nie jest żaden weitschmerz, nie jestem młodą, piękną duszą - ja po prostu jestem
pierdolnięty, Chory Psychicznie.
Przecieram oczy, próbuję ponownie nastroić sobie wzrok. Bo przecież w
każdej chwili jego twarz może zacząć ściekać po pasach bezpieczeństwa.
Dzień dobry. Tu Twój Komputer Pokładowy odpowiedzialny za poczucie
rzeczywistości. Nastąpiła poważna awaria systemu. Złap się za ucho w przeciągu
pięciu sekund, jeśli chcesz uruchomić programy diagnostyczne.
Neil Young w tej sytuacji jest kuriozalny. To nie jest amerykańska szosa.
Rosyjskie tiry nie pasują do ballad o bezdrożach Ohio. Kurwa, on wygrzebał tę płytę z
kosza na stacji benzynowej, leżała pewnie pomiędzy bawarskimi pieśniami piwnymi a
The Super Hits grają Irenę Santor. Ripował ją w domu do mp3, oglądając katalog
ciężarówek za 2005 rok i czytając maile od kuzyna z Chicago.
Jest całkiem OK, Janek, mieszkamy z aunt Helena na Jackowie i niedługo jadę
po drewno do Oregonu.
- Może włącz jednak coś innego? - pytam go, przeglądając kolejne kartki.
Rozmawiając z kimś, staraj się nie przerywać kontaktu wzrokowego przez pierwsze
sześć sekund.
Niech włączy Moją i twoją nadzieję - przynajmniej będę miał doskonałe tło, by
obśmiać go do końca, zaprątkować szyderstwem tak bardzo, że przynajmniej skończy
bełkotać swoją balladę o pięknych dwudziestoletnich.
On jednak uśmiecha się we mnie niczym etatowy luzak z telewizyjnej reklamy
wzbogacanego wapniem soku i zmienia kawałek na następny. And now my bitter
hands chafe beneath the clouds Of what was everything?
Kurwa.
Oh, the pictures have all been washed in black, tattooed everything
Kurwa.
And now my bitter hands cradle broken glass Of what was everything.
Kurwa.
Kurwa, everything, kurwa, kurwa.
- Nie lubię tego kawałka, wiesz - mówię mu, odwracając się do szyby, biją we
mnie pioruny paranoi - do cholery, przecież są dziesiątki milionów innych piosenek,
innych samochodów, jest komercyjne radio, jest Rod Stewart i Maryla Rodowicz, do
chuja, i Rynkowski na heroinie, i chyba ucieknę ci na najbliższej stacji benzynowej,
chociaż nie, odleję ci się najpierw na tapicerkę. Z zemsty. Pieprzony doktor Mengele z
wiertłami licealnych emocji - na ich grillu ktoś kładzie mi serce. To paranoja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]