Indeks IndeksHollanek Adam, Janicki Jerzy Noc lwowskich profesorówJerzy Drwęcki 01 Magnetyzer Lewandowski Konrad TEdigey Jerzy Wagon pocztowy Gm 38552Co Polska dała światu Jerzy Robert Nowak tom 1Przemilczane zbrodnie Jerzy Robert Nowakżuławski jerzy na srebrnym globieJerzy Kijewski AteistaAnnette Meyers [Olivia Brown 01] Free Love (retail) (pdf)Williams Paul L. Watykan zdemaskowanyCrouch Blake Pustkowia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • raju.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    tak troskliwą kobietę, która nie pozwoli ci zrobić głupstwa, adepcie, to wielkie szczęście. Winszuję i
    zazdroszczę. Zabrała ci proszki i kwita.
    - To pan jej kazał wejść akurat w tym momencie!... Więc ona jest w zmowie z panem? - Uchylam to pytanie. -
    Mam prawo wiedzieć, czy pańska ingerencja w moje prywatne sprawy nie zaszła zbyt daleko. - Masz
    wiedzieć tylko tyle, co trzeba, adepcie. - To pan kazał jej czatować pod moimi drzwiami! Oczywiście nie
    informując mnie o tym, abym się znalazł pod bardzo ściśłym nadzorem. Pan mi powie, że tak trzeba. A ja
    mam wątpliwości, czy organizacja, która stosuje takie metody, jest rzeczywiście tym wspaniałym związkiem,
    jaki sobie wyobrażałem. Mam być posłuszny, więc jestem. Albo staram się być posłuszny i przecież niczym
    nie naruszyłem pańskiej woli prócz zamiaru połknięcia tych proszków... Swoją wolność oddałem naszej
    organizacji. Ale pan nie powiedział mi ni słowa o zamierzeniach i celach naszego związku. Jest pan
    przerazliwie dyskretny! Wiem, że jestem adept. To mi pan powtarzał po stokroć. Ale adept też chce coś
    wiedzieć!
    - Nie krzycz, bo znów sprowadzisz żonę. Zapominasz się z powodu nawyku artykułowania myśli. A my
    porozumiewamy się bezpośrednio, na tej samej częstotliwości, w relacji mózg-mózg, więc mowa jest
    zbyteczna. - Ale ja pana słyszę! Każde słowo słyszę! - Bo w mózgu przekładasz komunikację ze mną na
    dzwięki, z zakorzenionego przyzwyczajenia. Ale to tylko ty mnie słyszysz i nikt prócz ciebie. Może kiedyś
    nauczysz się porozumiewać inaczej, systemem ideowizji, z szybkością, przy której dzisiejsze wyczyny
    komputerów są niczym. To nasi gnuśni i leniwi praprzodkowie zahamowali rozwój naszych przyrodzonych
    zdolności, zaczęli najpierw skrzeczeć, szczekać, pohukiwać i bełkotać, żeby porozumieć się ze sobą, zamiast
    wykorzystać i wyćwiczyć mózgi w bezpośredniej, impulsywnej komunikacji. Pod tym względem wieloryby
    czy delfiny były mądrzejsze. - No bo jak pod wodą gadać? - To nie tylko kwestia środowiska. Człowiek jest
    stworzeniem leniwym. Z takimi możliwościami, jakie kryły się w jego mózgu, mógł osiągnąć to, co dziś ma i
    czym się tak chlubi, nie sto i nie dwieście, lecz ładnych parę tysięcy lat temu. Dziś byłby geniuszem, a Ziemia
    - najszczęśliwszą planetą wszechświata. Lecz szansę tę przeżarł, przepił, przełajdaczył, zatługł maczugą i
    utopił we krwi. To straszny leń i okrutnik, a przy tym szaleniec. Cokolwiek stworzył, czym prędzej niszczył.
    Zauważ, nic się nie zmieniło po dziś dzień.
    - Ale my... przecież my przekształcimy naszą planetę, po to jesteśmy. Po to powstał nasz związek. W tym celu
    została powołana Międzynarodówka Mózgów. Nikt z nas nie dba o to, aby się urządzić. My poświęciliśmy
    się urządzaniu świata. Wielkiej przemianie... - Z ogromną żarliwością, adepcie, mielesz slogany. Nam nie
    trzeba wielkich słów. My idziemy od konkretu do konkretu. Krok po kroczku. Lecz skutecznie. - To nie dla
    mnie. Muszę mieć wizję. Bez niej nic nie zdziałam. Przecież wiem, że upatrzyliście mnie na kandydata, który
    Jerzy Krzysztoń ''Obłęd'' 1980 r. strona 138 z 142
    potrafi zniszczyć arsenały rakiet. To robota dla wizjonera. O, Boże, oby tylko nie opuściła mnie ta moc, jaka
    we mnie dojrzewa, jaką w sobie czuję. Wie pan, czego pragnę? Jednym błyskiem intuicji prześwietlić samo
    sedno bytu. I przeżyć to, czego nie da się opisać, bo żadne słowo nie nadąży, nie ma takich słów. Tak,
    wstrząsające objawienie. Na pewno. Oczekuję go i wiem, że może nadejść z każdą chwilą. Choćby przy
    obieraniu jabłka. Przeniosłem się w taki wymiar, gdzie niemożliwe staje się możliwe. Widzę Ziemię na
    wskroś i od spodu, widzę jej wrzące wnętrze. Zbliża się ku mnie objawienie. Będę coś wiedział, zanim umrę.
    Boże mój... Boże... Boże... Boże... - Adepcie, prześwietliłeś sedno bytu? Adepcie? Nie słyszy. Poczekajmy
    chwilkę... Mocni nim szarpnęło. Całkiem groggy i - błędny uśmiech na twarzy. Mimo wszystko to okaz
    zdrowia. I niezwykły przykład tężyzny. Po takim skoku cisnienia koń by wyciągnął kopyta... Mówię do
    ciebie. Słyszysz mnie, adepcie?... Ależ go oszołomiło. Nowicjusz, czterdzieści lat parał się życiem, a tak
    neiwielu zaznał przeżyć metafizycznych! Dla mistyka to by było tyle, co wypić szklankę orzezwiającego
    wina. A tę przyziemną istotę ścięło z nóg. Wpadł w stan błogości, który, dalibóg, przypomina dementia
    senilis. Tak, musimy go z tego wyciągnąć, bo się rozlubuje i zmiany w mózgu zajdą za daleko. Zrzucił maskę
    zbawcy ludzkości i wyłazi z niego zwykły sybaryta. Tak, proszę zaaplikować mu kilka impulsów
    podkorowych. Jakiej mocy? ENCF 4/6. To wystarczy... - Adepcie, słyszysz mnie?... Nareszcie. Cieszę się, że
    reagujesz. Winszuję ci przeżyć mistycznych, jakich można pozazdrościć, ale poznać nie sposób, bo pozostają
    na zawsze prywatną własnością człowieka. Więc prześwietliłeś, adepcie, sedno bytu?
    - Sam pan wie, mój mistrzu. - Ale tak pokrótce, co tylko zdołasz opowiedzieć. Pomogę ci. Cóż więc czułeś? -
    Ekstazę. - Spotkałeś Boga? - Nie. Nie było ani Boga, ani żadnych religijnych symboli. - Dziwne. A co
    widziałeś, adepcie? - Wieczyste światło w wieczystej przestrzeni. - I to ma być sedno bytu? Tak, mistrzu.
    Zwiatło jest sednem bytu. Dzięki niemu wyłamałem się z tego przeklętego następstwa rzeczy, w którym
    cierpi człowiek, z tego fatalnego consecutio: z niebytu w byt i z bytu w niebyt, z tego przerazliwego
    kołowrotu narodzin i śmierci, wygrzebałem się, mistrzu, spod tego stosu trupów, który dzwiga ziemia.
    Poznałem byt wieczysty. Zwiatło.
    - Chcesz powiedzieć, że sam się nim stałeś? - O, tak. Utożsamiłem sie z nim tak całkowicie, tak całkowicie... I
    mknąłem ku tajemnicy tajemnic w bezgranicznej euforii, bo poznanie, o którym marzył człowiek, czekało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •