Indeks IndeksClarin, Leopoldo Alas La Regenta IDragons of Seattle 1 Protector of Dragons Amber KellLeszek Bubel POLSKO śąYDOWSKA WOJNA O KRZYśąE i nie tylkoMoorcock Michael Runestaff 4 Rune StuffHobbitHoffman Kate śąon dla kawalera25. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 25 Skarby wikingów (2)Jordan Penny Gorć…cy temat (Upojny zapach lewkonii)Milburne Melanie Niewinny flirtZelazny Roger Amber 06 Atuty Zguby (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Usta świeże, ząbki czyste,
    Piersi twarde i toczyste;
    Rączka pulchna, nóżka mała,
    Wszędzie równa piękność ciała.
    Zważ, czym się tego nie chwycił?
    I pókim się nie nasycił,
    Starałem się robić dziwy:
    Nigdy syty, zawsze chciwy.
    Osobliwszą jakąś mocą
    Dzień był u mnie nawet nocą,
    A choć w najdłuższej ciemnocie,
    Nie zbywało na ochocie.
    64
    Lecz z czasem ustały siły,
    Te igraszki się sprzykrzyły:
    %7łona była jeszcze młoda,
    W samym kwiecie jej uroda,
    Huk się gachów o nią kręci,
    A ja nie mam do niej chęci.
    Rzekłem;  Odpowiem przed Bogiem,
    Jeśli ją puszczę odłogiem
    I przez jakie sentymenta
    Dam zakopać jej talenta.
    Nie jestem z siebie bogaty,
    Będę z niej ciągnął intraty;
    %7ładen ubóstwem nie tyje,
    Każdy z tego, co ma, żyje.
    Skórom się pozbył zazdrości,
    Nawał zaraz miałem gości;
    Przybywali w dom mój rożni:
    Czuli, fircyki i możni.
    %7łona z każdym była grzecznie:
    Czuli wzdychali serdecznie,
    Fircyki mi się chlubili,
    A bogaci zaś płacili.
    Sprzyjało szczęście łaskawe:
    Miałem dusie i zabawę,
    Ani mi zmieszały szyków
    %7łarty drwiarzów, złość języków.
    Zawszem na to mówił: ,,Przecie
    Trzeba coś znaczyć na świecie.
    Ach, jak błądzą lata młode!
    Do czasu dzban nosi wodę,
    Wszystko z tym czasem ustawa.
    65
    Przyszła ospa niełaskawa:
    Groznej jej zlękły się ręki
    Zmiechy, umizgi i wdzięki;
    Znikła krasa, a z nią w szlaki
    Wyniósł się też jaki taki.
    Dali nam na miejsce swoje:
    Zwady, gniewy, niepokoje.
    Poszły z wiatrem wszystkie zbiory:
    Dary, grzeczności, honory.
    A moja kochana żona,
    Pańsko żyć przyzwyczajona,
    Wkrótce zjadła swoje grosze
    I mnie skubała po trosze.
    Obu nas czekała nędza;
    Szedłem czym prędzej do księdza.
     Mój ty wielebny prałacie,
    Tuszę, że mi rozwód dacie.
    Oto mam przyczyny słuszne:
    Tak cielesne, jak i duszne.
     Pojmuję  rzekł  twoje żądze,
    Ale maszże ty pieniądze?
    Nie dają się tak rozwody...
    Trzeba mi zapłacić wprzódy.
     Niech się prałat upamięta,
    Oto są impedimenta...
     To są tylko wszystko drwiny;
    Bez dusiów  nie ma przyczyny.
    Jam prawił morał z mej strony,
    66
    Lecz on był nieporuszony:
    Z gniewem prośby me odrzucił.,
    Jam się tymczasem ocucił.
    [Na krótko przed 30 lipca 1777]
    67
    SEN DRUGI
    POTOK
    Spadał potok wielkiej mocy
    (Dziś mi się to śniło w nocy)
    I wiatr go z deszczem nadymał.
    Prosiłem go, by się wstrzymał.
    Szumny nagłej burzy płodzie,
    Hamuj twe nurty spienione;
    Pozwól mi miejsca w twej wodzie,
    Bym mógł przejść na drugą stronę.
    Chlorys moja ukochana
    Ma się tam znajdować z rana.
    Niecierpliwość mi doskwiera,
    A twa woda jeszcze wzbiera.
    Pomnę, że przed burzy przyściem
    Sączyłeś się, strumyk lichy,
    I gałązka swoim liściem
    Wstrzymałaby twój bieg cichy.
    Teraz, deszczami nabrzmiały,
    Toczysz swój impet zuchwały
    I twa zapomniałość głucha
    Głosu mojego nie słucha.
    68
    Ciesz się wielkością mniemaną:
    Zniknie ona jak sen płochy,
    A gdy powodzie ustaną,
    I twe koniec wezmą fochy.
    Wtenczas dopiero z pogardą
    Przeskakując twoje łoże
    Rzeknę:  Z każdą głową hardą
    To się stać łacniuchno może.
    [Na krótko przed 31 lipca 1777]
    69
    SEN TRZECI
    KOLASKA
    Nie z potrzeby, ale z mody
    Leciał pędem panicz młody;
    Konie się z biegu pieniły,
    On ich ćwiczył co miał siły.
     Umykajcie  wołał  z drogi!
    Straszył kijmi i batogi,
    I ten w oczach jego grzeszył,
    Kto na stronę nie pospieszył.
    Już to wielką świadczył łaskę,
    Kiedy skierował kolaskę;
    O włos dziada nie przejechał
    I z przekąsem się uśmiechał.
    Pędził dalej, jam rzekł cicho:
     Będzie jemu kiedy licho;
    A wszak nie dojdzie miesiąca,
    On tu wszystkich poroztrąca!
    Ale gdy tak zawsze leci,
    Z strachem starców, bab i dzieci,
    Kędyś tam na Nowym Zwiecie
    Zawadził o kamień przecie.
    70
    Pękły osie u karocy,
    A on wyleciał jak z procy
    I od tej modnej swywoli
    Jeszcze mu bok dotąd boli.
    [1777]
    71
    DO AUBIECSKIEGO Z WIE%7łY
    Z puszczyków i sów mieszkania
    Na piękny świat pisać trudno:
    Ustawiczne narzekania
    I czytać, i pisać nudno.
    W podłym ludzi niskich tłumie
    Przyzwoite losy winić;
    Filozof skarżyć nie umie,
    Umie tylko dobrze czynić.
    Umie temu, co go gubi,
    Wzgardziwszy, winę darować;
    Ani się z uczynku chlubi,
    Ani go też chce żałować.
    Niechaj mi już nikt nie głosi
    Te modele łaskawości;
    Choć ich na pozór przeprosi,
    Kryjomo wyrządzą złości.
    Ty, co moim nieprzerwanie
    Byłeś przyjacielem wszędzie,
    Niech ci świadkiem to pisanie
    Mej wdzięczności wiecznym będzie.
    Nie będę ja ci tu kadził
    72
    Przypodobania się celem;
    Dwieś rzeczy rzadkie zgromadził:
    Poczciwymś i przyjacielem.
    [Pazdziernik 1777]
    73
    DO PISARZA POTOCKIEGO
    O ZMIERCI SYNA JEGO
    Dawniej prorocy przyszłość zgadywali przecie,
    Dzisiaj nikt nie przepowie odmiany na świecie,
    Jednak  czy Twórcy mocą, czy dziełem Natury 
    Wszystko się przewróciło nogami do góry:
    Nie śmiać się  chociaż się chce, nie płakać  choć
    [boli;
    Zniesiono nieuważnie potomków Lojoli;
    Na nieszczęście sąsiadów król Borusów żyje;
    Niemiec się za Anglików w Ameryce bije;
    Dla mody monarchowie po krajach się włóczą; [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •