[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pierścionka, który nosiła na serdecznym palcu. Jonas wkrótce tu będzie. Przyjadą razem, on,
Marge i& Odwróciła głowę, by nie patrzeć na swoje odbicie. Co to za dziewczyna? Jaka jest
ukochana córka, którą Jonas przywiezie do domu? Czy Mary Beth ją polubi?
Valerie stała nieruchomo z rękoma przyciśniętymi do boków. Wolno przymknęła oczy. Ze
zdenerwowania zrobiło jej się słabo. Wszystko przez Jonasa. Dlaczego tak wszystko zaplanował?
Powinien chyba przewidzieć, że jego powtórne małżeństwo będzie dla córki ogromnym
przeżyciem. Czemu jej o tym nie wspomniał? Poprzedniego wieczoru, pełna obaw, spytała
Jonasa, co Mary Beth sądzi o ich małżeństwie. Na wspomnienie jego odpowiedzi ponownie
zdrętwiała ze strachu.
- Nie zawiadomiłem jej oznajmił.
Drżąc na całym ciele, wbiła w dłoń starannie pomalowane paznokcie. Z wisielczym humorem
wyobrażała sobie powitanie na lotnisku. Marge oczywiście się rozpłacze. Mary Beth też pewnie
uroni łezkę, a zadufany w sobie Jonas powie spokojnym, bezbarwnym głosem:
- Witaj, córeczko. Gdy przyjedziemy do domu, poznasz macochę.
Valerie poczuła mdłości i przełknęła ślinę, daremnie próbując nad nimi zapanować. Znowu,
jęknęła bezgłośnie. Zacisnęłdłonie na brzuchu i pobiegła do łazienki. Tym razem tylko
dokuczliwe, nieprzyjemne skurcze. Rano jej żołądek pozbył się całej zawartości pięć minut po
tym, jak otworzyła oczy. Uznała, że to poranne mdłości. Nie miała jeszcze żadnych dowodów,
ale wierzyła przeczuciom. Była w ciąży. Mary Beth czeka podwójna niespodzianka: dziś pozna
macochę, a wkrótce usłyszy nowinę o przyrodnim rodzeństwie.
Czemu jeszcze ich nie ma? Wolałaby mieć to już za sobą. Czekanie jest najgorsze. Podeszła
niecierpliwie do szklanych drzwi i zamrugała powiekami, oślepiona słonecznym blaskiem
wczesnego popołudnia. Nie widzącym wzrokiem patrzyła na piękny trawnik i świeżą zieleń
rosnących wokół drzew, całkowicie pochłonięta rozpamiętywaniem trwającego już cztery
tygodnie małżeństwa z Jonasem Thorne em.
Westchnęła, gdy przemknęło jej przez myśl, że gdyby zaraz po ślubie spędzili kilka dni tylko
we dwoje, pewnie wszystko ułożyłoby się inaczej. Zresztą po co tracić czas na takie dywagacje?
Nie mieli czasu dla siebie. Gdy w samolocie siedzieli przytuleni na jednym fotelu, przez kilka
godzin miała poczucie bliskości, które znikło, ledwie stanęli na płycie lotniska. Czekały na nich
dwa samochody. Lyle miał odwiezć Valerie. Jonas odprowadził ją do auta i odszedł, nie
oglądając się ani razu. Odniosła wrażenie, że z niecierpliwością czeka na moment, kiedy się jej
pozbędzie.
Zadrżała, wspominając tamte chwile, choć majowe popołudnie było ciepłe. Trochę już
poznała Jonasa, ale dotąd nie wiedziała, że gdy staje do walki, zmienia się w prawdziwy gejzer
energii. A jego sposób mówienia! Przekonała się, że gdy wpada w złość, klnie jak szewc, a przez
ostatnie trzy tygodnie często się złościł!
Rozpoczął walną bitwę, więc pracował niemal bez przerwy. Gdy się budziła, już go nie było,
choć wstawała dość wcześnie. Kładł się do łóżka póznym wieczorem, ale nie zasypiał od razu,
tylko brał ją w objęcia. Miał tak wielki apetyt na życie, że nie można go było zaspokoić!
Czy kiedykolwiek miała wątpliwości co do rezultatów wielkiej batalii? Czy choć na chwilę
przestała wierzyć w jego zwycięstwo? Gdy się nad tym zastanawiała, było dla niej oczywiste, że
Jonas to urodzony zwycięzca. Nawet gdyby przyszło mu spalić notatki i szkice, w końcu i tak by
postawił na swoim.
Gdy przed dwoma dniami wrócił do domu wcześniej, od razu wiedziała, że bitwa skończona.
Nie musiał nic mówić; i tak domyśliła się, że zwyciężył. Głębokie bruzdy zniknęły z jego twarzy.
Gdy Marge kłamliwie zapewniła, że w ogóle nie brała pod uwagę porażki, nagrodził ją
zniewalającym uśmiechem.
Tej nocy kochał się z Valerie tak długo, aż zapomniała o wszystkim oprócz szalonego
pożądania. Na wspomnienie niewysłowionej rozkoszy oblała ją fala gorąca. Stanęła tyłem do
okna, mając za plecami słoneczną jasność, i spojrzała na łóżko. Tak, Jonas odniósł zwycięstwo
i to niejedno. Całkiem ją zawojował: zyskał jej podziw, szacunek, a także miłość, ale nie
wiedziała, czy on ją kocha.
Westchnęła cicho i wyszła z sypialni. Ostatniej nocy przekonała się mimo woli, jak niewiele
dla niego znaczy i jak mało istotne są jej uczucia. Wystarczyła jedna opryskliwa uwaga. Marge
nalegała, by raz jeszcze zajrzał z nią do odnowionej sypialni Mary Beth i sprawdził, czy
wszystko jest w porządku. Przez chwilę szeptali z ożywieniem. Starsza pani z niedowierzaniem
spojrzała na Jonasa i zawołała:
- Jak to nie wie? Byłam przekonana& Czemu jej nie powiedziałaś? Tak się nie robi. Mary
Beth i Valerie mogą się poczuć urażone.
- Byłem ostatnio bardzo zajęty. Obojętnie wzruszył ramionami. Małej także nie brakowało
zajęć. Tyle miała do załatwienia. Ruszył ku drzwiom i lekceważąco machnął ręką. Nie
chciałem, żeby się o tym dowiedziała przez telefon albo z listu.
- Valerie powiadomiła matkę telefonicznie odparła Marge, drepcąc za nim.
- To zupełnie inna sytuacja odparł nie bez racji. Ona nie zamierza przyjechać do Stanów, a
Mary Beth wkrótce tu będzie.
W połowie spiralnych schodów Valerie zapomniała o rozmowie usłyszanej poprzedniego
wieczoru. Była przejęta nowiną, którą przez telefon zdradziła jej matka. Czemu właśnie teraz
wszystko się tak gmatwa? Val zadzwoniła do Australii przed trzema tygodniami, ale tamte słowa
nadal jak echo brzmiały jej w uszach.
Matka spokojnie przyjęła wiadomość o ślubie, ale okazało się, że ma dla niej niespodziankę.
Była w ciąży! Skończyła czterdzieści sześć lat, spodziewała się dziecka i była z tego powodu
bardzo szczęśliwa. Miała urodzić pod koniec lipca!
Valerie skrzywiła się, powoli zeszła po schodach i ruszyła do kuchni. oroty Fister, od
dziesięciu lat prowadząca Jonasowi dom, stała przy kuchence, szykując obiad.
- Wszystko w porządku, Dot? zapytała Valerie od progu. Spokojna głowa odparła
rzeczowo gospodyni, odwróciła się i obrzuciła ją badawczym spojrzeniem.
- Zlicznie wyglądasz dodała cicho. W rezydencji, podobnie jak w firmie, wszyscy domownicy
i podwładni mówili sobie po imieniu. Nie denerwuj się poradziła Dot z krzepiącym
uśmiechem. Mary Beth to miła dziewczyna. Wszystko się ułoży.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]