Indeks IndeksCourths Mahler Jadwiga Tajemnicza miłość Marleny (Tajemnica siostry Marleny)Dynastia z Bostonu 05 Miłość jak ogień McCauley BarbaraBaxter Mary Lynn Prezent dla Joni Gwiazdka miłościCraven Sara Wakacyjna miłość Wieża mrokówChristopher Moore Wyspa Wypacykowanej Kapłanki Miłości495. Iding Laura Miłość to za małoCartland Barbara Miłość w hotelu Ritz131. Wilkins Gina Miłość czy zauroczenieAgata Christie Detektywi w służbie miłościCartland Barbara Drogowskaz ku miłości
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    był do nich uprzedzony.
    W salonie staÅ‚ fortepian. Sabina podeszÅ‚a i usiadÅ‚a wypro­
    stowana przy instrumencie. Nie mogła oprzeć się pokusie.
    UniosÅ‚a pokrywÄ™ zasÅ‚aniajÄ…cÄ… klawisze z hebanu i koÅ›ci sÅ‚o­
    niowej. W sierocińcu było pianino. Jedna z wytwornych pań
    uczestniczących w działalności organizacji charytatywnej
    zlitowała się nad muzykalną dziewczynką i nauczyła ją grać.
    MUZYKA MIAOZCI
    73
    Palce Sabiny musnęły klawiaturę. Zadrżała, słysząc czysty
    dzwięk instrumentu.
    Bez poÅ›piechu graÅ‚a drugi koncert fortepianowy Rachma­
    ninowa. Pełen namiętności utwór doskonale pasował do jej
    stanu ducha. Wpatrzona w czarne i biaÅ‚e klawisze zapomnia­
    ła o całym świecie. Otoczona chmurą dzwięków, uleciała
    w romantycznÄ… dal.
    Nie umiaÅ‚a powiedzieć, kiedy poczuÅ‚a, że ktoÅ› jÄ… obser­
    wuje. Przerwała grę w połowie taktu i ostrożnie zerknęła ku
    drzwiom. Oczarowany Thorn staÅ‚ na progu. Jego brat rów­
    nież przystanął u wejścia.
    - Nie przerywaj - szepnÄ…Å‚ niecierpliwie starszy z Thorn-
    donów. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie. Wskazał Alowi
    krzesło. Po chwili dodał łagodnie: - Proszę.
    Sabina była zbita z tropu. Nie od razu się zorientowała,
    w którym takcie przerwała grę. Thorn przyglądał się jej tak
    badawczo, że ogarnęło ją zakłopotanie. Gdy znów zaczęła
    grać, poddaÅ‚a siÄ™ urokowi muzyki; podobnie czuÅ‚a siÄ™ pod­
    czas wystÄ™pów, ilekroć zaczynaÅ‚a Å›piewać. Brawurowo za­
    koÅ„czyÅ‚a koncert fortepianowy i zamknęła wieko instru­
    mentu.
    - Znakomite wykonanie - pochwalił Thorn, jakby wbrew
    sobie. - Gdzie się nauczyłaś tak grać?
    - Brałam lekcje u znajomej - odparła wymijająco. - Nie
    byÅ‚a zawodowÄ… pianistkÄ…, ale niezle sobie radziÅ‚a. Jej za­
    wdzięczam, że potrafię czytać nuty.
    - WspaniaÅ‚a interpretacja. DoskonaÅ‚a technika - powie­
    dział Thom. - Mogłabyś dawać koncerty.
    - Dzięki, ale to nie dla mnie - odparła niepewnie i wy-
    buchnęła śmiechem. - Strasznie się denerwuję, kiedy gram
    74 MUZYKA MIAOZCI
    dla publiczności. Zżera mnie trema. Wolę śpiewać. Nie muszę
    wtedy myśleć, co robić z rękami. Grając w sali koncertowej
    myślałabym jedynie o tym, czy palce mnie przypadkiem nie
    zawiodą, czy się nie pomylę. - Podeszła do Thorndonów
    i przysiadła na poręczy fotela zajętego przez Ala. - A ty
    grasz? - zapytała.
    - Nie, ale Thorn jest dobrym pianistÄ….
    Sabina spojrzała na starszego z braci.
    - Zaskoczona? - zapytał kpiąco Thorn. - Lubię muzykę.
    Nie mam, rzecz jasna, na myśli rockowego łomotu.
    UsiÅ‚owaÅ‚ sprowokować SabinÄ™. Jej zagadkowa wszech­
    stronność i niewątpliwy talent muzyczny były mu solą
    w oku. ZirytowaÅ‚ siÄ™, ponieważ nie pasowaÅ‚a do uproszczo­
    nego wizerunku, który sobie wymyślił. Na pewno chciał się
    na niej odegrać. WyczytaÅ‚a to z jego oczu. UniósÅ‚ brwi. Po­
    błażliwy uśmiech igrał na pełnych wargach. Thorn bez słowa
    skłonił głowę i wyszedł.
    - Czemu twój brat mnie aż tak nie lubi?
    - Moim zdaniem trochÄ™ przypominasz mu matkÄ™. To wy­
    starczy - odparł po namyśle Al. - Ty i ona macie podobne
    usposobienia, chociaż wyglądacie zupełnie inaczej. Poza
    tym... Gdy Thorn nie potrafi zapanować nad uczuciami, stara
    się udawać, że nic go nie obchodzi. Staje się arogancki.
    ZrobiÅ‚aÅ› na nim wrażenie. Jest zaintrygowany. Nigdy go ta­
    kim nie widziałem.
    -" Może powinnam wyjechać? - zapytała z nadzieją.
    - Jeszcze nie teraz - odparÅ‚ Al, mrugajÄ…c do niej porozu­
    miewawczo. - Robi siÄ™ ciekawie.
    - Chyba nie zostawisz mnie sam na sam z tym draniem!
    - krzyknęła zaniepokojona Sabina.
    MUZYKA MIAOZCI 75
    - Boisz się mojego brata? - Al zmarszczył brwi.
    - Tak - przyznała szczerze.
    - Trzeba to wziąć pod uwagę.
    - Oczywiście - przyznała z westchnieniem. - Z drugiej
    strony jednak... Nie mogę przestać o nim myśleć, Al.
    - Czyżbyś wzięłaś sobie do serca jego ostrzeżenia
    i grozby? - zapytał nagle Al.
    Sabina nie chciaÅ‚a go martwić, toteż wybuchnęła Å›mie­
    chem.
    - W pewnym sensie tak, ale nie jestem nimi przerażona.
    - A ja tak - odparł cicho Al. - Mój brat patrzy na ciebie
    łakomie jak wygłodzony człowiek na obficie zastawiony stół.
    Nie przypominam sobie, żebym widział u niego taką minę.
    To spryciarz, więc uważaj na siebie.
    - Nie dam siÄ™ omamić - zapewniÅ‚a Sabina. - LubiÄ™ wy­
    zwania. Nie muszÄ™ ci mówić, że twój brat to godny prze­
    ciwnik.
    - JesteÅ› niepoprawna!
    - ChciaÅ‚eÅ› powiedzieć: gÅ‚upia - poprawiÅ‚a go żartobli­
    wie. - Mniejsza z tym. Wspomniałeś, że chcesz spotkać się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •