[ Pobierz całość w formacie PDF ]
był do nich uprzedzony.
W salonie stał fortepian. Sabina podeszła i usiadła wypro
stowana przy instrumencie. Nie mogła oprzeć się pokusie.
Uniosła pokrywę zasłaniającą klawisze z hebanu i kości sło
niowej. W sierocińcu było pianino. Jedna z wytwornych pań
uczestniczących w działalności organizacji charytatywnej
zlitowała się nad muzykalną dziewczynką i nauczyła ją grać.
MUZYKA MIAOZCI
73
Palce Sabiny musnęły klawiaturę. Zadrżała, słysząc czysty
dzwięk instrumentu.
Bez pośpiechu grała drugi koncert fortepianowy Rachma
ninowa. Pełen namiętności utwór doskonale pasował do jej
stanu ducha. Wpatrzona w czarne i białe klawisze zapomnia
ła o całym świecie. Otoczona chmurą dzwięków, uleciała
w romantycznÄ… dal.
Nie umiała powiedzieć, kiedy poczuła, że ktoś ją obser
wuje. Przerwała grę w połowie taktu i ostrożnie zerknęła ku
drzwiom. Oczarowany Thorn stał na progu. Jego brat rów
nież przystanął u wejścia.
- Nie przerywaj - szepnÄ…Å‚ niecierpliwie starszy z Thorn-
donów. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie. Wskazał Alowi
krzesło. Po chwili dodał łagodnie: - Proszę.
Sabina była zbita z tropu. Nie od razu się zorientowała,
w którym takcie przerwała grę. Thorn przyglądał się jej tak
badawczo, że ogarnęło ją zakłopotanie. Gdy znów zaczęła
grać, poddała się urokowi muzyki; podobnie czuła się pod
czas występów, ilekroć zaczynała śpiewać. Brawurowo za
kończyła koncert fortepianowy i zamknęła wieko instru
mentu.
- Znakomite wykonanie - pochwalił Thorn, jakby wbrew
sobie. - Gdzie się nauczyłaś tak grać?
- Brałam lekcje u znajomej - odparła wymijająco. - Nie
była zawodową pianistką, ale niezle sobie radziła. Jej za
wdzięczam, że potrafię czytać nuty.
- Wspaniała interpretacja. Doskonała technika - powie
dział Thom. - Mogłabyś dawać koncerty.
- Dzięki, ale to nie dla mnie - odparła niepewnie i wy-
buchnęła śmiechem. - Strasznie się denerwuję, kiedy gram
74 MUZYKA MIAOZCI
dla publiczności. Zżera mnie trema. Wolę śpiewać. Nie muszę
wtedy myśleć, co robić z rękami. Grając w sali koncertowej
myślałabym jedynie o tym, czy palce mnie przypadkiem nie
zawiodą, czy się nie pomylę. - Podeszła do Thorndonów
i przysiadła na poręczy fotela zajętego przez Ala. - A ty
grasz? - zapytała.
- Nie, ale Thorn jest dobrym pianistÄ….
Sabina spojrzała na starszego z braci.
- Zaskoczona? - zapytał kpiąco Thorn. - Lubię muzykę.
Nie mam, rzecz jasna, na myśli rockowego łomotu.
Usiłował sprowokować Sabinę. Jej zagadkowa wszech
stronność i niewątpliwy talent muzyczny były mu solą
w oku. Zirytował się, ponieważ nie pasowała do uproszczo
nego wizerunku, który sobie wymyślił. Na pewno chciał się
na niej odegrać. Wyczytała to z jego oczu. Uniósł brwi. Po
błażliwy uśmiech igrał na pełnych wargach. Thorn bez słowa
skłonił głowę i wyszedł.
- Czemu twój brat mnie aż tak nie lubi?
- Moim zdaniem trochÄ™ przypominasz mu matkÄ™. To wy
starczy - odparł po namyśle Al. - Ty i ona macie podobne
usposobienia, chociaż wyglądacie zupełnie inaczej. Poza
tym... Gdy Thorn nie potrafi zapanować nad uczuciami, stara
się udawać, że nic go nie obchodzi. Staje się arogancki.
Zrobiłaś na nim wrażenie. Jest zaintrygowany. Nigdy go ta
kim nie widziałem.
-" Może powinnam wyjechać? - zapytała z nadzieją.
- Jeszcze nie teraz - odparł Al, mrugając do niej porozu
miewawczo. - Robi siÄ™ ciekawie.
- Chyba nie zostawisz mnie sam na sam z tym draniem!
- krzyknęła zaniepokojona Sabina.
MUZYKA MIAOZCI 75
- Boisz się mojego brata? - Al zmarszczył brwi.
- Tak - przyznała szczerze.
- Trzeba to wziąć pod uwagę.
- Oczywiście - przyznała z westchnieniem. - Z drugiej
strony jednak... Nie mogę przestać o nim myśleć, Al.
- Czyżbyś wzięłaś sobie do serca jego ostrzeżenia
i grozby? - zapytał nagle Al.
Sabina nie chciała go martwić, toteż wybuchnęła śmie
chem.
- W pewnym sensie tak, ale nie jestem nimi przerażona.
- A ja tak - odparł cicho Al. - Mój brat patrzy na ciebie
łakomie jak wygłodzony człowiek na obficie zastawiony stół.
Nie przypominam sobie, żebym widział u niego taką minę.
To spryciarz, więc uważaj na siebie.
- Nie dam się omamić - zapewniła Sabina. - Lubię wy
zwania. Nie muszę ci mówić, że twój brat to godny prze
ciwnik.
- JesteÅ› niepoprawna!
- Chciałeś powiedzieć: głupia - poprawiła go żartobli
wie. - Mniejsza z tym. Wspomniałeś, że chcesz spotkać się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]